Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

za granicą

Dystans całkowity:49127.11 km (w terenie 1276.07 km; 2.60%)
Czas w ruchu:2944:39
Średnia prędkość:16.68 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:417731 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:150 (76 %)
Suma kalorii:23072 kcal
Liczba aktywności:660
Średnio na aktywność:74.44 km i 4h 27m
Więcej statystyk

Humorzaste Tatry

  111.43  06:35
Wczoraj opaliłem się w jesiennym słońcu, a dzisiaj chmury szybko zakryły niebo. Ruszyłem do Popradu po starym śladzie. Drogi nic się nie zmieniły. Pokręciłem się chwilę po mieście i ruszyłem dalej, wpadając na kolejne znajome okolice. Chmury tylko chwilami pozwalały słońcu oświetlić szczyty Tatr. Te przyćmiewały swoim majestatem wszystkie inne widoki wokół.
Chciałem coś zjeść, ale znalezienie restauracji z bezpiecznym miejscem dla roweru okazało się trudne. Wypatrzyłem coś pod Tatrami i zacząłem podjazd. Wiatr, który przez cały dzień był odczuwalny mniej lub bardziej, zaczął dokuczać.
Zjadłem ciepły posiłek i poczułem zmęczenie, choć nie miałem nawet połowy podjazdu w nogach. Szlak uciekał na leśne ścieżki. Był wymagający, ale przynajmniej nie czułem oddechu kierowców na karku. Złapał mnie zmierzch, więc zrezygnowałem z kolejnych dróg w lesie. Niestety mieszkańcy zdążyli nasmrodzić i jechałem przez ten gryzący smog. Potem ostatni stromy kilometr i znalazłem się na szczycie bez widoków. Było zbyt ciemno. Długi i chłodny zjazd obył się bez atrakcji. Spodobały mi się domki w wiosce Osturnia (słow. Osturňa). Powróciłem do Polski, gdzie smog dziwnie mniej drażnił.
W pobliżu kwatery nie było nic. Nadzieję dawała otwarta restauracja, ale na miejscu zastałem budynek zamknięty na cztery spusty. Zawróciłem do najbliższej stacji benzynowej, gdzie jedynym serwowanym posiłkiem była parówka w bułce (do tego ostatnia). Mogłem pomyśleć o kuchence.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, kraje / Słowacja, po zmroku i nocne, Polska / małopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Wokół Tatr 2023, z sakwami, za granicą

Wokół Tatr bez Tatr

  115.85  07:21
Ruszyłem na poszukiwanie śniadania. Niestety wszystkie spotkane sklepy były zamknięte. Na stacji benzynowej stoisko z kanapkami wyczyścili. Przynajmniej mieli kawę, to zjadłem z tym, co miałem w sakwach.
Szlak biegł trochę po błocie, trochę po krajówce, czasami uciekał na boczne drogi. (Dwa odcinki pokryły się nawet z moją wyprawą na Węgry). Na drodze stanął Zamek Orawski. Niestety zmiana czasu na zimowy odebrała mi godzinę słońca, a zaplanowany dystans ograniczał mój czas. Pędziłem dalej.
Przede mną pojawił się stromy podjazd z krótką serpentyną, ale z jakimi widokami. Zarówno za plecami, jak i przede mną. Zwłaszcza przede mną, bo w końcu ukazały się Tatry – Niżne Tatry oraz Tatry Zachodnie.
Przez chłodną dolinę zjechałem do dróg z poprzedniej wycieczki wokół Tatr oraz do miast, w których znalazłem otwarte supermarkety. Niestety złapał mnie zmierzch i resztę wycieczki przyświecały mi światła roweru. To nic, bo jechałem po własnym śladzie sprzed dziewięciu lat. Na początku zdarzały się auta, bo zadziwiająco dużo tam zabudowań, ale im głębiej w las, tym robiło się spokojniej. Znikał także duszący smog, który po zmroku spowijał każdą wioskę. Tylko jedna para oczu sarny zaświeciła się w mroku. Asfaltowe drogi leśne chyba nic się nie zmieniły. Wjechałem nawet na chwilę na drogę biegnącą po nasypie dawnej kolejki leśnej, choć było tam trochę błota, jak na każdej drodze terenowej dzisiaj. Na ostatnich kilometrach zaskoczył niewielki deszcz, którego nie widziałem w prognozie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Słowacja, po dawnej linii kolejowej, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Wokół Tatr 2023, z sakwami, za granicą

Szlak wokół Tatr

  81.59  04:50
Dzień zaczął się słonecznie, choć trudno mi było znaleźć odpowiedni komfort termalny. Słońce chowało się kilka razy za chmury, były rozgrzewające podjazdy i chłodne zjazdy. Ujrzałem Tatry i dotarłem do Nowego Targu.
Szlak wokół Tatr wpadł mi w oko już podczas wyprawy po Velo Dunajec. Postanowiłem połączyć go z jesienną wyprawą i tak oto znalazłem się na oficjalnym szlaku (są 3 warianty do wyboru). Od Nowego Targu do Trzciany (słow. Trstená) biegł po nasypie dawnej linii kolejowej. Całą tę drogę miałem pod wiatr, z czego połowę pod górę. Mogłem tylko zazdrościć rowerzystom poruszającym się w drugą stronę. Słońce z początku oświetlało krajobrazy i rozgrzewało mnie, ale potem zrobiło się jeszcze bardziej pochmurno. Tuż przy granicy nawet zaczęło odrobinę kropić.
Zaskoczyła mnie wygoda jazdy po stronie słowackiej. Raz, że na asfalcie nie telepało, a dwa – droga biegła łagodnie w porównaniu do podjazdów z mojej poprzedniej wycieczki wokół Tatr (to oczywiście zasługa dawnej linii kolejowej).
Złapał mnie zmierzch. Temperatura spadła do 8 °C (zamiast prognozowanych 5). Dojechałem do kwatery prywatnej. Janka, właścicielka, poczęstowała mnie rozgrzewającą herbatą.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, po zmroku i nocne, Polska / małopolskie, rowery / Fuji, wyprawy / Wokół Tatr 2023, z sakwami, za granicą, kraje / Słowacja

W końcu się znajdzie

  16.94  01:19
Wyzwaniem na dzisiaj było odnaleźć pudło na rower. Nie spodziewałem się aż tak wysokiego poziomu trudności. Odwiedziłem kilkanaście sklepów z rowerami zanim się udało. Uznałem, że spakuję rower za sklepem i zamówię transport na lotnisko. W jakim błędzie byłem! Rower sprawnie udało mi się rozebrać, ale żadna firma nie mogła go zabrać. W poszukiwaniach pomógł mi pracownik sklepu, choć głupio mi było zajmować jego czas. Ostatecznie wezwałem taksówkę, żeby przetransportować pudło do hotelu. Ledwo zmieściła się, ale kolejny sukces. W hotelu mieli usługę transportu, jednak okazało się, że rower był na to za duży. Do innej, obiecującej firmy nie udało się dodzwonić, bo byli po godzinach pracy, więc rozłożę stres na kolejny dzień.
Nie zrobiłem ani jednego zdjęcia, więc dołączam kilka ze spaceru po Ueno, gdzie rozpoczął się festiwal letni. Połaziłem też po uliczkach z restauracjami wypełnionymi ludźmi po brzegi. Dzisiaj było dość pochmurnie, ale gorąc i tak dawał się we znaki, bo się odwodniłem. Po zmroku termometry pokazywały 31 °C, a wilgotność była absurdalna. Człowiek pocił się od samego oddychania. Wszyscy wokół powtarzali jak mantrę: „atsui”, czyli gorąco.
To już ostatnia wycieczka tej wyprawy. Koniec z codziennymi wpisami (przez 4 miesiące miałem tylko jeden dzień przerwy), bo pewnie już nie będzie mi się chciało jeździć w upałach, nawet jeśli będą bardziej znośne od japońskich. Pokonałem 8,3 tys. km, zobaczyłem dużo, jeszcze więcej zostało do zobaczenia. Następnym razem chciałbym wrócić tutaj jesienią, ale to już nie w tym roku.
Kategoria Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Rowerem po Tōkyō

  40.29  02:41
Dzisiaj musiałem się przenieść, ale miałem tyle czasu, że ruszyłem do kilku typowych miejsc dla zabicia czasu. Było nadal pochmurno, choć parno. Czasem kropiło. Pojechałem pod stację kolejową Tōkyō, objechałem pałac cesarski, rzuciłem okiem na wieżę tokijską, a zanim ruszyłem do hotelu przespacerowałem się po chramie Meiji-jingū.
Kategoria Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Tokyo Skytree

  23.72  01:30
Miła odmiana, bo zachmurzyło się, a czasem nawet pokropiło. Zostałem jeszcze jeden dzień w tym samym domu gościnnym, więc mogłem gdzieś wyskoczyć bez sakw. Padło na wieżę Tokyo Skytree. Windy mają tam całkiem szybkie. Powietrze nie było zbyt przejrzyste, więc nie udało mi się dojrzeć Fuji-san. Po powrocie na dół obszedłem sklepiki z pamiątkami, których nie mogło zabraknąć w turystycznej stolicy. Chciałem jeszcze połazić po pobliskiej świątyni, ale zaczęło kropić, gdy szukałem parkingu, więc wróciłem do bazy.
Kategoria Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, za granicą

Do Tōkyō

  60.41  03:54
Kolejny dzień piekła. Moja wyprawa zmierza ku końcowi. Chciałem uniknąć lata, ale pomyliłem się o tydzień. Nie mam już planów, więc postanowiłem ruszyć do Tōkyō. Trudno było znieść gorąc. W dodatku drogi były tak fatalne, że pękła kolejna szprycha. Udało mi się znaleźć serwis, choć większość była zamknięta w środy. Wynegocjowałem, że zrobią to w pół godziny z proponowanej całej godziny. Po sprawie okazało się, że naszła chmura burzowa. Dała ociupinę ochłody, ale przeszła bokiem, więc długo się nie nacieszyłem brakiem przeraźliwego słońca. Za to zacząłem czuć tokijski klimat: mnóstwo ludzi, skrzyżowań, ciasnych uliczek, ściśniętych domów, pociągów. Niestety ceną była mozolna jazda.
Kategoria Japonia / Chiba, Japonia / Ibaraki, Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Droga Dzyń, Dzyń

  58.20  03:28
Po wczorajszej burzy została tylko wilgotność powietrza. Piekielny upał czekał na mnie od rana. Po niebie sunęły chmury, ale niemal wyłącznie nad horyzontem. Ruszyłem najpierw na stację kolejową po brzydkiej drodze krajowej, aby na miejscu rozpocząć jazdę po szlaku na dawnej linii kolejowej. Powstała tam Droga Dzyń, Dzyń Tsukuba – Kasumigaura. Miała 175 km, ale mnie interesował odcinek na żelaznym szlaku. Było mało cienia, więc cieszyłem się z każdego drzewa. Jakością zaskakiwała tylko na kilku odcinkach. Była poprzecinana skrzyżowaniami ze znakami stopu. Cykady coraz uciążliwej ogłaszają nadejście lata. Atrakcje też się pojawiały, ale gorąc nie zachęcał mnie do zjeżdżania do nich, więc po prostu dojechałem do końca, gdzie czekał na mnie klimatyzowany pokój hotelowy. Dzisiejsza burza była krótka i przeszła bardziej bokiem.
Kategoria Japonia / Ibaraki, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Przydrożny Totoro

  43.92  02:46
Upał był nie do zniesienia. To już pewnie koniec pory deszczowej i początek regularnego piekła. Na początku jechałem zaniedbanymi drogami na wałach rzecznych, potem trochę w cieniu estakady Shinkansena. Odwiedziłem chram przyciągający fanów postaciami z filmu „Mój sąsiad Totoro”. Reszta podróży to była przeprawa przez morze ognia i postoje w każdym możliwym cieniu. Dopiero po dotarciu do hotelu przyszły chmury, a wraz z nimi burza.
Kategoria Japonia / Ibaraki, Japonia / Tochigi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Cedry Nikkō

  42.79  02:24
Odebrałem sakwy i wydostałem się z turystycznej części miasta, wjeżdżając na drogi obsadzone potężnymi cedrami. Trafiłem na kilka takich dróg, póki się nie skończyły. Potem jechałem kawałek wśród pól ryżowych, aż znalazłem się na nudnych drogach krajowych. Słońce znikło za warstwą chmur. Dojechałem do hotelu, a wieczorem zaczęło kropić.
Kategoria Japonia / Tochigi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery