Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Niespodziewanie Skye

  82.64  05:45
Kolejny pochmurny dzień. Słońce wyszło tylko po to, żeby mnie przepędzić z namiotu. Łapanie kleszczy trochę mi zajęło, choć nie było ich tyle, co podczas felernej nocy, po której poddałem namiot dwuletniej kwarantannie. Z obecnym będzie ciężej.
Ruszyłem zgodnie z planem. Zaskoczył mnie znak zamkniętej drogi, ale go zignorowałem i okazało się, że były to tylko rozpoczynające się prace na odcinku pobocza. Jeden problem z głowy.
W trakcie podjazdu do tamy strzeliła szprycha. Wydawało się, że zabrałem za dużo zapasu wody, co ciążyło na tylne koło, ale pod koniec dnia nie zostało jej wiele. Miałem zapas szprych, a wystarczyło zdjąć tarczę hamulcową i znów mogłem jechać na prostym kole.
Droga asfaltowa biegła długo. Po pokonaniu przełęczy poleciała ostro w dół. Hamowanie nie było proste. Nie było proste też to, co czekało mnie dalej. Szkocja znów mnie zaskoczyła. Droga gruntowa pięła się niemal pionowo. Nie było szans na jazdę, choć minąłem mieszkańców na quadach i nie sprawiało im trudności pokonanie mojego koszmaru. Potem jeszcze spotkałem rowerzystę zjeżdżającego na MTB. Czyli jednak ktoś korzysta z tych szalonych szlaków. Szalonych, bo dalej pojawiły się kamienie, więc wciąganie roweru było jeszcze trudniejsze. Dostałem od tego wszystkiego odcisków. Jeden plus, że nie było upału ani ulewy.
Dalsza droga okazywała się wcale nie lepsza. O ile można to nazwać drogą. Czasem trawa, czasem luźne kamienie, całość poprzecinana strumieniami i pagórkami o absurdalnej stromiźnie. Adrenalina kilka razy zadziałała, gdy zaczynałem się osuwać z kamieniami. Zaskoczyło mnie, że szprychy dały radę. Nie dziwię się, że widziałem tylko jeden ślad roweru. Na szlakach z poprzednich dni tych śladów było po kilkanaście.
Skończyła się kolejna gehenna, wrócił asfalt. Spieszyłem się na prom, a pojawiły się absurdalnie strome podjazdy. Postój co chwila, bo aż brakowało tchu z wysiłku. Już Przełęcz Karkonoska jest przyjemniejsza. Do przeprawy promowej dotarłem niemal godzinę po ostatnim kursie według informacji na stronie przewoźnika. Nawet zacząłem się rozglądać za miejscem na obóz. Gdy jednak zjechałem na przystań, prom czekał z jednym pasażerem. Najwidoczniej była to sytuacja wyjątkowa. To kolejny sukces w tym porażającym dniu.
Znalazłem się na wyspie Skye. Miałem zarezerwowany nocleg na kempingu. Wiedziałem, że się spóźnię, a nie miałem zasięgu, żeby poinformować o tym obsługę. W dodatku stał przede mną ostatni podjazd z tymi niesłychanie stromymi odcinkami. Na szczęście udało mi się dodzwonić z przełęczy i nawet dojechać przed zamknięciem, dzięki czemu miałem czas na porządki. Na namiocie nie znalazłem już ani jednego kleszcza, ale za to na sakwie czekał taki dorosły. Zaczynam się bać spania we własnym domu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Wielka Brytania, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Szkocja 2024, z sakwami, za granicą, pod namiotem
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa winal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

17:39 czwartek, 25 lipca 2024
Kolzwer205, teraz sobie myślę, że mogłem porobić dużo więcej zdjęć, ale ciągle się spieszyłem, a podczas wpychania roweru nie miałem sił otwierać torby :P
Niedawno kupiłem szprychy i będę zaplatał koło na nowo, bo pękały tylko te oryginalne, ale o tym w kolejnych wpisach. Co do piasty, to mam maszynowe i przed wyprawą musiałem poprzednie wymienić, bo złapały luz. Ogólnie ta piasta jest do niczego, włącznie z tymi szprychami, ale ponieważ dopiero co wymieniłem łożyska, to zdecydowałem się pozostać przy tej samej piaście. Zabawę chyba będę musiał powtórzyć z przednim kołem.
Oj tak, kleszcze lubią wilgotny klimat. Czytałem nawet artykuł o zimach w Wielkiej Brytanii i jest z nimi taki kłopot, że im zimniejsze, tym jest więcej kleszczy, bo mrozów częściej nie przeżywają naturalni wrogowie tych pajęczaków ;/
Gość, w sumie to jest jakaś myśl z pryskaniem namiotu, chociaż intensywne zapachy drażnią mnie, więc nie wiem, czy dałbym radę zasnąć :|
Gość
10:32 czwartek, 25 lipca 2024
Można próbować pryskać namiot środkami odstraszającymi kleszcze i tyle,tak jak pisał mój przedmówca widoki rekompensują wszystko, na pewno warto było się pomęczyć.
10:04 czwartek, 25 lipca 2024
Widoki kapitalne, warto było się pomęczyć dla takich ;)

Będziesz musiał chyba wymienić kiedyś tylne koło na takie zaplecione na 36 grubszych szprychach i piaście na łożyskach maszynowych, w takim nic nie pęka ;)

Widać kleszcze lubią panujący tam klimat, skoro tyle ich tam się zbiera :))
Nieznośny obóz
Południowa Skye

Kategorie

Archiwum

Moje rowery