Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

za granicą

Dystans całkowity:49127.11 km (w terenie 1276.07 km; 2.60%)
Czas w ruchu:2944:39
Średnia prędkość:16.68 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:417731 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:150 (76 %)
Suma kalorii:23072 kcal
Liczba aktywności:660
Średnio na aktywność:74.44 km i 4h 27m
Więcej statystyk

Jezioro Chūzenji

  34.57  02:06
Niebo przesłaniały chmury, ale prognoza była optymistyczna. Zostawiłem sakwy w zajeździe i ruszyłem w górę. Od rozjazdu droga była jednokierunkowa, choć o dwóch pasach ruchu. Niestety Japończycy nie umieją jeździć i wlekli się obok siebie, wyprzedzając mnie na trzeciego.
Jazda poszła mi całkiem sprawnie. Dojechałem do parkingu, gdzie można było wsiąść w kolejkę gondolową, by dostać się do punktu z widokiem na jezioro i wodospad. Szału nie było. Może jesienią jest lepiej. Tymczasem słońce zaczęło przypiekać. Dojechałem do jeziora. Po krótkim objeździe zacząłem wracać, wpadając jeszcze do punktu widokowego przed wodospadem. Droga w dół miała tylko jeden pas. Ruch był duży i każdy koniecznie musiał mnie wyprzedzić, chociaż wszyscy jechali z tą samą prędkością. Duma odbiera Japończykom rozum.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Tochigi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, za granicą

Pierwsze niedźwiedzie za płoty

  69.62  05:08
Deszcz donośnie walił w kontener, w którym nocowałem. Nie padało, gdy ruszyłem, ale szybko zaczęło kropić. Kropiło coraz mocniej, choć wciąż leniwie. Tak samo leniwie nie chciałem zakładać ubrań przeciwdeszczowych, więc wyciągnąłem parasolkę. Jazda z nią nie jest legalna w Japonii, ale jechałem bocznymi drogami. Zauważył mnie Japończyk, który zatrzymał mnie i dał mi pelerynę od deszczu. Pierwszy raz taką na siebie nałożyłem i było to zdecydowane nie. Zrobiła się mokra z obu stron, że ostatecznie zatrzymałem się i założyłem oddychające ubrania przeciwdeszczowe.
Deszcz momentami zacinał mocniej, ale nie było najgorzej. Jechałem bocznymi drogami, które były dość zadrzewione i nie przepuszczały tak mocno deszczu. Po kilkudziesięciu kilometrach przestało padać, wyschły drogi i część moich ubrań. Niestety długo się nie nacieszyłem. Na szczęście opad nie był już tak mocny i po czasie nawet ustał.
Wystraszyłem dwa niedźwiedzie grasujące przy drodze. Nie widziałem żadnego na żywo. Ciekawość wzięła górę i zawróciłem, a nagle jeden z nich zaczął szarżować w moją stronę. Na szczęście dzielił nas metalowy płot chroniący drogę przed obiektami staczającymi się ze zbocza. Misie odeszły w swoją stronę, a ja nabawiłem się paranoi i oglądałem się na wszystkie strony przez resztę podróży. Miałem pojechać dłuższą drogą przez przełęcz, co sugerował gospodarz noclegu sprzed dwóch dni, ale ostrzeżenie przed niedźwiedziami skutecznie mnie zniechęciło.
Pojechałem tunelem, za którym było mgliście. Chciałem pojechać jeszcze nad jezioro, ale w takich warunkach z pewnością nic nie zobaczyłbym. Dojechałem do zajazdu, gdy znów zaczęło padać. Wziąłem parasolkę i wykorzystałem resztę dnia na spacerze po okolicy turystycznego chramu Nikkō Tōshō-gū. Było pusto, ale o tej porze tam zawsze tak jest.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Gunma, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Tochigi, kraje / Japonia

Daruma-ji

  55.40  03:16
Jakże nieznośnie upalny dzień mnie powitał. Gospodarz noclegu był bardzo wygadany. Opowiedział trochę lokalnych historii i doradził mi, jak mógłbym dalej jechać. Zmieniłem plany, co wyszło mi na plus, bo początkowo chciałem jechać pod górę, a w tej temperaturze już po niewielkich górkach miałem dość. Termometr pokazywał ponad 40 °C podczas jazdy w słońcu i około 37 °C, gdy świeciło w plecy. Koszmarny dzień.
Najpierw jechałem nie do końca wygodnymi ścieżkami na wałach rzek, ale przynajmniej nie było tam ruchu. Odwiedziłem świątynię Daruma-ji, która jest miejscem narodzin figurki darumy. Dużo bardziej kameralna świątynia od tej w Minō.
Dalsza droga to przejazd przez miasta i jazda po płaskim. Betonoza, brak cienia, wszędzie auta, a boczne drogi wymagały logistyki, która w upale nie przychodziła najłatwiej. W końcu dojechałem do hotelu, który mnie zaintrygował, bo był ulokowany w kontenerach. W środku było okropnie gorąco, ale włączyłem klimatyzację i po pewnym czasie dało się tam egzystować. Pokój był w standardowym rozmiarze japońskiego pokoju hotelowego.
Kategoria Japonia / Gunma, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Droga 184 zakrętów

  47.24  03:01
Dzień zaczął się słonecznie. Było czuć odrobinę rześkiego powietrza, ale trudno się jechało. Najpierw kawałek pod górę z widokami na Alpy i na pobliski wulkan, póki nie dojechałem do przełęczy. Tam zaczęła się droga w dół z ponumerowanymi zakrętami. Wzdłuż drogi biegła także linia kolejowa, której szczątki od czasu do czasu zauważałem, aż dojechałem do parkingu przy (chyba) dawnej stacji. Tam zorientowałem się, że zlikwidowali aż dwie linie. Pierwsza, najstarsza, została zamieniona na promenadę. Było mnóstwo zakazów dla rowerzystów, ale ślady świadczyły o pospolitej ignorancji Japończyków, czego bywam świadkiem na co dzień. Druga linia, zelektryfikowana, choć rdzewiejąca, została zastąpiona długim tunelem o mniejszym stopniu nachylenia, co usprawniło ruch pociągów.
Na dole było jeszcze więcej kolejowych akcentów. Wspiąłem się na ceglany wiadukt kolejowy. Gdy dostrzegłem ostrzeżenie o pijawkach, zauważyłem dwie rozgniecione w bucie i plamę krwi. Była stacja kolejki, choć ta nie wyglądała na czynną. Promenada nadal zakazywała wjazdu rowerem. Na jej końcu znajdowało się muzeum kolejnictwa, choć upał zniechęcał do zbliżania się do rozpalonego w słońcu żelaza. Widziałem szczyty o finezyjnych kształtach. Szkoda, że było tak piekielnie gorąco.
Kategoria Japonia / Gunma, Japonia / Nagano, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, góry i dużo podjazdów

Najrówniejsza droga w Japonii

  69.11  04:25
Było przyjemnie pochmurno, ale zanosiło się na deszcz. Najpierw musiałem wydostać się z okropnego miasta. Ta prefektura ma najgorsze chodniki dla rowerów, a ruch na drogach był ciężki. Dopiero na wale nad rzeką mogłem odetchnąć. Ale za to jaka tam była droga! Tak równego szlaku rowerowego nie widziałem w całej Japonii, a spędziłem tu na podróżach niemal dwa lata. Przejechałem kawał drogi zanim znów wróciłem do mozolnej przeprawy przez miasta. Niestety zaczęło kropić i im dalej na południe, tym kropiło mocniej. Jeszcze nieznaczny podjazd mnie spowalniał. Na szczęście rozpadało się, dopiero gdy dotarłem do hotelu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Nagano, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Góry za mną

  46.82  02:33
Na niebie nie było ani jednej chmury, gdy się obudziłem. Zapowiadał się koszmarny upał, ale może wysokość sprawiała, że nie było najgorzej. Obfotografowałem wszystkie ośnieżone szczyty i skierowałem się do centrum prefektury – miasta Nagano. Pojawiło się kilka tuneli dających cień i odrobinę ochłody. Jeden nawet był płatny z dozwolonym wjazdem rowerem, co jest unikatem w Japonii, bo wszystkie płatne drogi są dostępne wyłącznie dla aut (popsuło mi to już kilka planów).
Wczoraj pękła kolejna szprycha, a dzisiaj mój napęd przeobraził się w ostre koło. Kaseta zablokowała się, że nie mogłem nawet dać spoczynku nogom bez zatrzymania lub podniesienia ich z pedałów. Nie udało mi się nic wymyślić i zacząłem rozważać wizytę w serwisie, ale po kilometrze jakby nigdy nic wróciło do normy. To jeszcze tylko wymienię szprychę i przez kilka dni będę miał spokój. Obręcz i tak jest popękana, więc nie opłaca mi się grzebać w piaście, do której pewnie dostała się woda.
Kategoria Japonia / Nagano, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Hakuba

  52.88  03:43
Było pochmurno z deszczową aurą. Ruszyłem na południe i po paru kilometrach pojawiły się pierwsze krople. Widziałem jednak koniec chmury. Za tunelem z kolei zrobiło się nieznośnie słonecznie. Im dalej w górę, tym było więcej słońca.
Droga prowadziła przez wiele długich tuneli i osłon przed spadającymi skałami. Dawały cień, ale było wąsko, a drogę okupowały głównie ciężarówki. Dalej na południe trafiłem na kilka bocznych dróg. Większość jednak zamknęli, prawdopodobnie ze względu na kosztowne utrzymanie.
W końcu dotarłem do centrum wioski, która była kurortem górskim. Co drugi dom oferował nocleg, niczym w Zakopanem. Największym zaskoczeniem były jednak góry. Potężny masyw Alp Japońskich pokryty śniegiem. Nie spodziewałem się takiego widoku, więc byłem pozytywnie zaskoczony. Jaka szkoda, że nie mogłem zostać na dłużej.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Nagano, Japonia / Niigata, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Szlak na wybrzeżu Toyamy

  88.45  05:07
Dla kontrastu dzisiaj było gorąco. Trochę pochmurno, ale słońce często pojawiało się. Ruszyłem na wschód, aby powrócić do mojego planu. Chciałem uniknąć jazdy po własnym śladzie sprzed paru lat, więc wjechałem na szlak rowerowy wzdłuż wybrzeża. Biegł trochę drogami, trochę chodnikami, wśród pól ryżowych, nad zatoką. Szału jednak nie robił. Potem czekała mnie jazda po jedynej drodze dostępnej dla rowerów. Biegła przez tunele i zadaszenia chroniące przed spadającymi skałami. Za to jakie widoki ukazało złote słońce. Często się zatrzymywałem, by coś z tego uchwycić.
Na jednej ze stacji kolejowych dowiedziałem się, że jeździ tamtędy pociąg, do którego można zabrać rower. W wielu pociągach rower dozwolony jest wyłącznie zapakowany w futerał, a tutaj promują się rowerzystą siedzącym na jednoosobowym fotelu i trzymającym rower. Trochę mało praktyczne. Wieszaki pewnie wymyślą za kilkadziesiąt lat, ale i tak coś się w końcu rusza w kwestii rowerowej.
Kategoria Japonia / Niigata, Japonia / Toyama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Odwołane urodziny

  100.94  05:52
Myślałem, że się wypadało, ale tylko wyszedłem i znów zaczęło kropić. Droga z mojego planu alternatywnego była zamknięta ze względu na intensywne opady. Kontynuowałem więc pierwotny plan. Wjechałem na przełęcz po pustej drodze. Tam przywitały mnie wiatr, deszcz i zamknięta droga ku szczytowi. Pomysł spędzenia urodzin na 3 tys. m. n.p.m. musiał zostać odwołany. Jeszcze wczoraj trafiłem na Japońskie Centrum Informacji o Ruchu Drogowym. Strona jest toporna w użyciu, ale znalazłem informację o zamknięciu drogi. Na innej mapie była informacja o zakazie ruchu, który nie dotyczy rowerów, więc łudziłem się. Nie wypaliło, więc ruszyłem w dół, żeby szukać objazdu.
Wpadłem na inny pomysł, bo nie miałem ochoty wracać się do centrum Takayamy po drodze z wczoraj. Zamiast do Matsumoto mogłem ruszyć na północ. Musiałem tylko wrócić się do dzisiejszego punktu startowego. Potem było w miarę prosto, bo droga biegła przeważnie w dół. Deszcz coraz bardziej słabł, aż nawet temperatura podrosła. Niestety nie cieszyłem się długo, bo po paru zakrętach znów lało. Buty szybko przemokły, opad miał różną intensywność.
Widoki dopisywały, więc często wyciągałem parasolkę i wykonywałem przeróżne akrobacje, by tylko złapać dobre ujęcia na przyrodę. Szumiący potok zamieniał się z każdym kilometrem w szalejącą rzekę, która niosła olbrzymie masy deszczówki. Trafiłem na starą linię kolejową, której odcinek został komercyjnie wykorzystany przez rowery kolejowe (ktoś oznaczył go jako drogę dla rowerów, więc zawiodłem się, że nie schowam się w tunelach przed deszczem). Było dużo tuneli i zadaszeń chroniących przed skałami oraz śniegiem, mosty pojawiały się jeden za drugim. Nawet zaskoczył mnie jadący pociąg, bo przeoczyłem skrzyżowanie zlikwidowanej linii z działającą. Mgła pojawiała się w przeróżnych postaciach – nad głowami, na drogach czy na rzece. Dzień pełen wrażeń, tylko było zbyt mokro.
Wyjechałem z zamglonej doliny do wielkiego miasta, kawałek po śladzie sprzed paru lat. Drogę miałem prostą, ale najeżoną sygnalizacjami świetlnymi. Do wyboru miałem zalane ulice lub chodniki poprzecinane studzienkami i krawężnikami. Dojechałem do hotelu, rozgrzałem się i wyskoczyłem na sushi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Gifu, Japonia / Toyama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Góra deszczu

  36.73  03:07
Pogoda nie napawała optymizmem. Od nocy lało, padało, mżyło, dżdżyło. Czasem słońce wyjrzało, ale w większości było pochmurno. Miałem prawie całą drogę pod górę. Kilka razy mocniej lunęło. Na skrzyżowaniu przed tunelem miałem dylemat. Chciałem pojechać jeszcze wyżej, na przełęcz, bo jutrzejsza pogoda może nie być najkorzystniejsza. Z drugiej strony, był to dodatkowy podjazd. Czułem w mięśniach wczorajsze górki, a jeśli pogoda się poprawi, to poczuję dzisiejsze. Pojechałem tunelem i stało się jasne – lało z drugiej strony. Lało na tyle długo, że założyłem ubrania od deszczu i dojechałem do zajazdu, bo stanie pod zadaszeniem nie dawało pewności, jak szybko się uspokoi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Gifu, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery