W nocy więcej wiało niż padało, więc do rana namiot wysechł. Niestety poranny deszcz odwrócił ten stan rzeczy. Potem od czasu do czasu mżyło, co uśpiło moją czujność. Na zjeździe lunęło mocniej i wtedy przemokłem. Dotarłem do Portree, gdzie padać przestało. Liczyłem znaleźć tu serwis rowerowy, ale poza kawiarnią z wypożyczalnią rowerów i sklepem sportowym w większości z odzieżą – nie było nic. Wyspa jest zbyt deszczowa, dlatego rowery są tu bardziej ciekawostką. Ruszyłem na północ najkrótszą drogą ze względu na pogodę. I tak znów zaczęło padać. Dopiero na kilometr przed kempingiem w Uig… wyjrzało słońce. Większość kempingów wymaga rezerwacji. Ma to swój plus, że wszyscy się mieszczą. Niektóre obiekty używają systemu rezerwacji, inne wymagają innej formy kontaktu. Nie dostałem odpowiedzi, więc przyjechałem w ciemno, ale mieli niemal całe pole wolne. Mokra trawa nawożona kozimi bobkami.
Komentarze (6)
Różne były głosy. Dużo osób narzekało, że to dużo więcej deszczu niż zwykle :|
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.