W nocy trochę padało, więc mój namiot nie ma szczęścia. Za to wiatr się zmienił i w dużej mierze mnie pchał. Na mojej drodze stały przynajmniej dwa większe podjazdy. Wraz z nimi pojawiła się okresowa mżawka, która czasem zmieniała się w deszcz. Mimo to nie narzekałem na widoki.
Niemal cały dzień jechałem po szlaku rowerowym
Hebridean Way biegnącym po Hebrydach Zewnętrznych. Nie ma tu zbyt wielu dróg, więc szlak prowadził po tych głównych.
Po południu wiatr musiał osłabnąć, bo odcinek pod wiatr nie był taki straszny. Szkoda, że ciągle ciapał ten deszcz.
Dojechałem do Calanais, gdzie znajduje się kilkanaście mniejszych lub większych megalitycznych struktur. Kilka kamiennych kręgów zobaczyłem z daleka, po jednym się przespacerowałem. Cóż, kamień był tam w użyciu od tysięcy lat.
Dotarłem do kempingu, rozbiłem obóz i niedługo potem rozpadało się. Szkocja jest ładna, ale nie wyobrażam sobie tu żyć.