Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

góry i dużo podjazdów

Dystans całkowity:43449.67 km (w terenie 2880.12 km; 6.63%)
Czas w ruchu:2544:26
Średnia prędkość:16.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:467298 m
Suma kalorii:35974 kcal
Liczba aktywności:477
Średnio na aktywność:91.09 km i 5h 26m
Więcej statystyk

Shikoku Karst

  100.19  07:03
Gorąco od rana. Musiałem wrócić się kawałek po własnym śladzie z wczoraj, potem krótko wzdłuż rzek, aż dotarłem do serpentyny. Mozolnie, wśród motorów i nielicznych aut wspiąłem się na górę. Tam czekało jeszcze więcej ludzi oraz to, co najważniejsze – widoki. Góry rozciągały się we wszystkich kierunkach. Wybudowali nawet drogę dla rowerów. (Podczas zjazdu minąłem też kilku kolarzy).
Shikoku Karst (w oryginale Karusuto) to wyżyna krasowa obejmująca kilka obszarów porastanych przez trawy i pokrytych skałami wapiennymi. Na tych rozległych łąkach wypasane było bydło i nieliczne gospodarstwa nadal tam działają, więc kilku mieszkańców wyżyny złapałem w obiektywie aparatu.
Na górze strasznie wiało. Pojawiły się chmury i temperatura wariowała. Ruszyłem w dół. No, prawie, bo odbiłem na boczną drogę, która po chwili ruszyła w górę. Przynajmniej cały ruch spadł do zaledwie kilku aut. Pochłodniało, a zakręty nie kończyły się. Wąsko, kręto i stromo.
Droga w końcu wpadła na dół doliny, gdzie już do końca biegła wzdłuż rzeki. Było nadal ciasno, ale byłem ostrożny. Na tyle, że usłyszałem hałas na górze zbocza. Najpierw myślałem, że to zwierzę, ale jak na drogę zaczęły sypać się kamyki, stanęło mi przed oczami osuwisko. Czym prędzej zawróciłem, a ciężki odgłos łamania drzew przeleciał z góry, uderzył o barierkę drogową i runął w dół rzeki. Zza zakrętu nie widziałem rozmiaru głazu, ale mały z pewnością nie był. Na drodze zostało tylko mnóstwo mniejszych i większych kawałków piaskowca. Skończyło się na strachu. Zjechałem do miasteczka, ale przez jakiś czas pewnie będę czuł niepokój na górskich drogach.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Spacer po wodospadach

  65.81  05:03
Było pochmurno i nie padało. Na dzisiaj miałem inne plany, ale wyludniająca się Japonia nie sprzyja podróżom, więc plan rozłożyłem na dwa dni. Oby jutro było pogodnie.
Na początek dnia czekał mnie krótki podjazd. Na tutejszym obszarze uprawia się herbatę, więc przy wielu domach były niewielkie herbaciane pola. Droga wiodła wzdłuż rzeki, więc motywem przewodnim pozostaje woda.
Dojechałem do miejsca, które chciałem odwiedzić. Zostawiłem rower i wszedłem na szlak. Prowadził przez skały z wodą kapiąca na głowę, po kładkach, schodach i mostach. Zatrzymywał się przy wodospadach, które po wczorajszej ulewie przelewały mnóstwo wody. Jeden z wodospadów był tak wzburzony, że nie dało się do niego podejść. Woda bryzgała kilka metrów od punktu widokowego, a hałas ciężko było wytrzymać. Piękny szlak i żadne zdjęcia nie oddają realnego doświadczenia.
Ruszyłem w dalszą drogę. Nadal wzdłuż głośnej rzeki, ale teraz w górę. Nawet słońce wyszło zza chmur i zaczęło podpiekać na odcinkach nieosłoniętych przez zbocza doliny. Wspiąłem się pod tunel, który prowadził do celu tej wyprawy przez dziką część Shikoku. O porażce bądź sukcesie jutro, a tymczasem musiałem wspiąć się jeszcze wyżej.
Na górze, między zaroślami, dostrzegłem góry rozciągające się daleko za horyzont. Nawet słońce wyjrzało zza chmur, upiększając te cuda natury. Szkoda było jechać w dół, wytrącając niemal całą zdobytą wysokość. Droga była wąska i kręta, ale pusta. Na dole uzupełniłem zapasy w znalezionym sklepie i dotarłem do domku, który był największym rozczarowaniem w stosunku ceny do jakości. Najgorsze, że nie było ani zasięgu komórkowego, ani internetu. Musiałem spędzić wieczór inaczej.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Złoty tydzień

  69.85  04:33
Dzisiaj rozpoczął się złoty tydzień, czyli okres następujących po sobie świąt. Pierwszym świętem jest Dzień Shōwa upamiętniający 63 lata panowania cesarza Hirohito. Dzień zaczął się prysznicem, bo tylko zebrałem się do wyjścia i zaczęło kropić.
Yancy, jeden z gospodarzy domu gościnnego, zasugerował mi jazdę boczną drogą i tak też zrobiłem. Droga była pusta w przeciwieństwie do krajówki po drugiej stronie rzeki. Deszczyk z przerwami zamieniał się w mżawkę, aż po południu zamienił się w regularny opad, który do końca dnia tylko narastał.
Boczne drogi dużo bardziej mi się podobały, choć były kręte i wąskie. Na głównych było za dużo aut, które utrudniały omijanie kałuż. Wjechałem na górę, przejechałem przez tunel i potem długo pędziłem w dół, aż dotarłem do domu gościnnego. Byłem tak mokry, że nawet nie chciało mi się zatrzymywać na zdjęcia, choć zamglone widoki były całkiem ładne.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Trzy przełęcze

  102.93  07:33
Poranek był słoneczny, ale rześki. W tym rejonie trudno o nocleg, więc musiałem zmienić plany i pojechać trochę dalej. Wczorajszy podjazd był tylko rozgrzewką. W dzisiejszym planie znalazło się nieco więcej gór.
Ruszyłem wzdłuż szumiącej rzeki, póki nie pojawiła się serpentyna, która przyniosła ciszę i śpiew ptaków. Po drugiej stronie przełęczy zobaczyłem mój kolejny cel – przełęcz pod górą Tsurugi-san. Musiałem najpierw zjechać do doliny. Droga w dół była wąska, kręta i dziurawa, więc ręce bolały od zaciskania klamek hamulcowych.
Słońce zaczęło prażyć. Kolejny podjazd przy jeszcze bardziej szumiącej rzece. Początkowy odcinek był nieprzyjemnie stromy, ale serpentyna łagodnie zabrała mnie na 1400 m n.p.m. Przed szczytem zauważyłem kwitnące drzewa wiśni. Po drugiej stronie przełęczy nie było zieleni. Wiosna dopiero tam wkraczała, co było widać po kolejnych, choć nielicznych drzewach wiśni.
Kolejny zjazd w dół, najpierw ostry, a potem łagodny wzdłuż kolejnej rzeki. Odwiedziłem lokalną atrakcję – mosty uplecione z winorośli. Skrzypiały podczas przechodzenia. Ciekawe doświadczenie.
Miałem dylemat, bo zbliżał się zmierzch, a do kolejnego celu mogłem przedostać się albo wzdłuż rzeki, albo przez kolejną przełęcz. Kusiły mnie widoki, więc zacząłem jechać w górę. Wpadłem na objazd z powodu wycinki drzew (swoją drogą, w tym rejonie karczują gorzej niż w Polsce). Profil nie wyglądał źle, bo droga biegła nadal w górę, ale było bardziej stromo. Przez całą drogę nie spotkałem żadnego człowieka, jedynie jelenia. Na przełęczy niestety spóźniłem się na słońce, więc musiałem sobie wyobrazić, jak tam było pięknie.
Droga w dół była koszmarna. Zapadł zmierzch i choć świecił księżyc, to było stromo, pełno zakrętów, a droga gorsza niż w Polsce, więc jechałem wolno, omijając wszystkie dziury i uważając, by nie spotkać dzikiego zwierza za którymś zakrętem. Jedynie zając przebiegł przed kołami.
Dzisiaj zatrzymałem się w domu gościnnym o tradycyjnej zabudowie. Znajdował się na wzniesieniu. Właściciele zaproponowali podwózkę, a nawet odrobinę wyjechali mi naprzeciw, dzięki czemu zaoszczędziłem sobie trudu jazdy po zmroku.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Prefekturalny „chodnik”

  26.85  02:02
Dzień zaczął się słonecznie, choć chłodne powietrze nie dawało tego odczuć. Dzisiaj miałem do wyboru 3 drogi. Pierwsza, łagodna, biegła doliną wzdłuż rzeki. Druga po serpentynie pięła się do przełęczy na wysokości ponad 400 m n.p.m. Trzecia z kolei leciała przez dwie góry, z czego najwyższa miała ponad 700 m. Wybrałem średni poziom trudności, bo i tak nie miałem daleko.
Wjechałem na drogę prefekturalną. Nie była jakaś wąska, ale mech porastał jej nawierzchnię. Minąłem zaledwie garstkę pieszych i prawie udało się nie spotkać żadnego auta, ale tuż przed szczytem pojawił się jeden śmierdziel. Zjazd był trudniejszy, bo nawierzchnia rozlatywała się i wolałem nie wpaść w żadną z dziur. Zwłaszcza że jechałem wzdłuż ładnego strumienia, który mocno przyciągał uwagę.
Strumień wpadł do rzeki, a ja zmieniłem numer drogi. Ruch był nieco większy niż na przełęczy. Dolina przecięta rzeką ładnie się prezentowała. Tylko słońce zaczęło prażyć. Na szczęście szybko dojechałem do celu. Dzisiaj pokój w wiejskim domu. Obiekt prowadzony przez starszego farmera, przez co nie było najczyściej.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Henro michi

  81.16  05:13
Kolejny słoneczny dzień z przyjemnie niską temperaturą. Nadal wiało, choć nie tak mocno. Ruszyłem na południe, odwiedzając dwie stacje drogowe, a potem na wschód, błądząc po drogach osiedlowych, po szlaku henro michi, czyli drodze pielgrzymkowej, całkiem sporo po własnym śladzie sprzed paru lat. Wiatr albo osłabł, albo między zabudowaniami był znośny. Dojechałem do hotelu i planowałem jeszcze gdzieś wyskoczyć bez sakw, ale stwierdziłem, że sobie po prostu odpocznę.
Jako że jestem na finiszu kolekcjonowania rowerowych pieczątek na szlaku wokół wyspy, to zasięgnąłem informacji z oficjalnej strony. Aby wziąć udział w wyzwaniu, należy się zarejestrować i wpłacić wpisowe, za co dostaje się oficjalną książeczkę na pieczątki oraz koszulkę, w której należy te pieczątki zbierać. Nie dostanę więc ani medalu, ani dyplomu. Co więcej, na tej stronie dowiedziałem się, że te dwie remontowane stacje miały tymczasowo przeniesione punkty odbioru pieczątek, więc trochę to spaliłem, bo mogłem zebrać całą kolekcję dla własnej satysfakcji. Trudno, może kiedyś wrócę na Shikoku, to spróbuję odwiedzić te dwie stacje, bo na pewno będą już po ukończonym remoncie.
Kategoria Japonia / Ehime, za granicą, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, góry i dużo podjazdów

Tunel na godziny

  54.92  03:17
Słońce grzało od rana. Ruszyłem w dół, by wbić pieczątkę na nadmorskiej stacji drogowej. Droga wiodła wśród suchych pól, więc ryżu tam raczej nie uprawiają. Mają jednak słomę i jej używają.
Dalsza droga wiodła przez tunel, jeden z wielu. Zaniepokoiły mnie jednak znaki, bo zrozumiałem z nich, że tunel był zamykany co kilka godzin. Myślałem, że miałem pół godziny, by się do niego dostać i nawet zdążyłem. Dopiero teraz zorientowałem się, że chodziło o godziny nocne. Pokręciłem komunikat, bo tutaj nie mają standardów, np. sklepy potrafią mieć godziny otwarcia „9:00~5:00”.
Znalazłem się w mieście Ōzu, które miało swoją dzielnicę z tradycyjną architekturą. Stał także zrekonstruowany zamek. Najładniej wyglądał znad rzeki. Przy znajomości rozkładu i dobrej pogodzie można nawet złapać przy nim pociąg. Ja miałem odrobinę szczęścia, tylko lokalizacja mi nie odpowiadała.
Rozpoznałem znajomy znak, bo akurat jechałem po drogach z poprzedniej wyprawy. Wtedy to dowiedziałem się o książeczce na pieczątki. Już niewiele zostało, by ukończyć jazdę wokół wyspy, choć będę miał przynajmniej dwie dziury przez te remontowane stacje drogowe.
W miasteczku Uchiko też była dzielnica z tradycyjną architekturą. Po spacerze zorientowałem się, że właśnie w jednym z takich domów miałem się zatrzymać. W środku było gorąco, ale do wieczora temperatura spadła. Jeszcze nie ma lata, a zaczyna być nieprzyjemnie.
Kategoria wyprawy / Japonia wiosną 2023, góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, kraje / Japonia, rowery / Fuji, z sakwami, za granicą

Uwajima-jō

  39.55  02:39
Zanosiło się na deszcz, ale słońce nawet szybko przedarło się przez chmury i zaczęło smażyć. Jechałem dalej na północ. W centrum miasta Uwajima zwiedziłem zamek, jeden z dwunastu, które przetrwały restaurację Meiji. Pojawiła się też linia kolejowa. Wyglądała na nieco bardziej ruchliwą niż te na południu wyspy. Za centrum czekał mnie długi podjazd z wieloma tunelami. Poszło całkiem sprawnie. Po drugiej stronie dotarłem do hostelu, w którym byłem jedynym gościem.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Nanraku-en

  66.13  04:03
Wczoraj zanosiło się na deszcz, ale chyba nic nie spadło. Dzisiaj z kolei niebo spowijała cienka warstwa chmur, która działała jak szklarnia, więc ani nie było cienia, ani chłodu.
Miałem do wyboru dwie drogi: krętą wzdłuż wybrzeża i prostą wzdłuż rzek. Wybrałem tę wygodniejszą. Podjazdów nie uniknąłem, ale było ich na pewno mniej. W końcu wyjechałem z prefektury Kōchi, którą zwiedzałem przez ostatni tydzień.
Skrót sprawił, że do celu dotarłbym za wcześnie, więc na jednym skrzyżowaniu wybrałem nieco dłuższą drogę. Dużo zakrętów, podjazdów, zatok rybackich, nieprzyjemnych zapachów, skorupiaków biegających po wszystkim, co w zasięgu wzroku. Zaskakująco wciąż można tam spotkać ludzi.
Do godziny zameldowania w zajeździe wciąż było dużo czasu, więc odwiedziłem pobliski ogród Nanraku-en. Wisteria powoli przekwita, ale kwitły irysy i rozkwitały azalie. Ładny park, zadbany, kilkunastu pracowników zajmowało się roślinami, ale odwiedzających to zbyt wielu chyba nie mają. Ogólnie ten rejon wygląda na taki wymierający.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Szukając pieczątek

  55.92  03:07
Upalny poranek, a wiatru prawie nie było. Jechałem dalej wokół wyspy, szukając pieczątek. W pierwszym miejscu okazało się, że stacja drogowa została przerobiona na muzeum poświęcone Johnowi Manjirō, który uczestniczył w otwarciu Japonii na świat. Druga stacja przechodziła remont, ale pieczątki zostały wystawione obok budynku. Potem droga wiodła przez wiele tunelów wzdłuż skalistego wybrzeża. Jeden nawet ominąłem po starym przebiegu, choć liczba zalegających głazów i ubytków raczej sugerowałaby zamknięcie ścieżki.
Na kolejnej stacji wbiłem kolekcjonerskie pieczątki bez problemu, ale dalej pojawiły się schody. Stacja była zamknięta. Nawet trochę bezczelnie wjechałem za barierki, co bacznie obserwował jeden z pracowników. Na próżno było jednak szukać pieczątek. Musiałem pogodzić się z kolejną dziurą w kolekcji.
Dotarłem do docelowego miasta, gdzie kończyła się linia kolejowa. Nie towarzyszyła mi podczas podróży, ale na stacji kolejowej znalazłem jeszcze jedną pieczątkę do dziennika.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery