Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

góry i dużo podjazdów

Dystans całkowity:44619.52 km (w terenie 2883.61 km; 6.46%)
Czas w ruchu:2616:19
Średnia prędkość:16.80 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:479377 m
Suma kalorii:35974 kcal
Liczba aktywności:490
Średnio na aktywność:91.06 km i 5h 26m
Więcej statystyk

Tsushima, motyla wyspa

  42.56  02:55
Oczywiście nie wyspałem się, ale udało mi się kupić bilet na rejs na Tsushimę, na którą planowałem dostać się miesiąc temu. Jak ten czas leci. Przejechałem 2060 km po Korei i po zdobyciu wszystkich szlaków w kolekcji już raczej nic mnie nie zaciągnie do tego kraju. Koniec z wszędobylską samochodozą, ludźmi kaszlącymi, jakby za moment mieli umrzeć, plującymi pod nogi, mdłym jedzeniem i przeterminowanymi produktami, trudnościami w komunikacji i ignoranckim podejściem Koreańczyków, brakiem sklepów, pustostanami zasłaniającymi widoki.
Po nieco godzinie znalazłem się na wyspie. Rejs łodzią przebiegł spokojnie. Procedury były na tyle skomplikowane, że nie akceptowali elektronicznej karty wjazdu, jak w Tōkyō, tylko trzeba było wypełnić formularz ręcznie. Jako jedyny rowerzysta i obcokrajowiec spoza Azji zwracałem uwagę personelu. Chyba nie mają tu wielu gości spoza Korei.
Zrobiło się słonecznie. Zaskakiwała cisza. Poczułem, jak bardzo mi jej brakowało po miesiącu doświadczania koreańskiej samochodozy. Uwagę zwracały również tysiące motyli (nie chciały być fotografowane). W ich towarzystwie zacząłem jechać zygzakiem po północnej części wyspy. Złapałem nocleg niedaleko, więc nie miałem zbyt wielkich możliwości do eksploracji. Punkt widokowy na Półwysep Koreański był w remoncie, ale zobaczyłem najwyższy na wyspie wodospad. Minąłem też dziesiątki chramów.
Raptem 3 dni temu wymieniłem oponę, a już od początku było coś z nią nie tak. Najpierw sądziłem, że to krzywa obręcz, ale wyczułem wybrzuszenia na oponie. Niestety moje obawy się sprawdziły i na prostej drodze usłyszałem huk. Pękła opona, a z dętki wyszedł balon. Nie miałem za dużych możliwości, więc trochę prowadząc, a trochę jadąc na kapciu, dotarłem do domu gościnnego znajdującego się w dawnej szkole. Pani obsługująca przybytek obdzwoniła wszystkie serwisy na wyspie (a były tylko serwisy motocyklowe) i jutro mnie ktoś podwiezie, żebym mógł kupić nową oponę.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, rowery / Fuji, z sakwami, za granicą, wyprawy / Japonia latem 2023, Japonia / Nagasaki

Grand Slam

  111.47  06:05
Dzień zacząłem wcześnie, żeby zdążyć z wykonaniem planu. Od rana słońce prażyło. Wróciłem do jazdy po szlaku na dawnej linii kolejowej, potem trochę drogami serwisowymi, trochę głównymi, aż przedostałem się przez jeden tunel. Był jeszcze drugi tunel, ale okazał się niedostępny dla rowerów, więc musiałem pojechać po własnym śladzie z poprzedniej podróży. Jak w Korei kierowcy wyprzedzają bezpiecznie, tak dzisiaj trafiło się aż kilku frustratów, którzy jechali specjalnie blisko prawej części pasa. Na jednym aż poczułem różnicę ciśnień.
Dojechałem do centrum certyfikacji, gdzie dostałem certyfikaty za pokonanie brakujących trzech szlaków oraz dyplom Grand Slam za ukończenie wszystkich szlaków. Kiedyś można było zdobyć statuetkę, ale chyba skończyli z tym. Były za to medale (dodatkowo płatne). Nie zdecydowałem się, bo już jeden miałem i uznałem, że wystarczy. Poznałem tam za to Giovanniego z Włoch, który ukończył szlak z Seulu i leciał na Czedżu.
Zostało mi dostać się do portu, by uzyskać informacji. Przejechałem przez dwa tunele i trochę powątpiewam, czy było można je pokonać na rowerze. Były znaki zakazu, ale założyłem, że nie dotyczyły chodników. Nikt mnie nie ścigał. W porcie wszystkie okienka operatorów promów były zamknięte. Strony internetowe były nieczytelne. Na jednej informowali, by dzwonić w sprawie rezerwacji, ale wątpię, by ktoś tam mówił po angielsku. W punkcie informacji dostałem tylko godzinę otwarcia okienka, żebym spróbował coś złapać, więc jutro albo popłynę, albo mój pobyt się przeciągnie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Jinju 2

  67.78  03:50
Wróciło piekielne słońce. Trochę padało przez noc, więc ulice wciąż były miejscami mokre. Wilgoć wisiała w powietrzu. Jechałem trochę drogami bocznymi, trochę głównymi, kilkoma betonowymi śmieszkami, aż w Jinju wjechałem na szlak na dawnej linii kolejowej. Był poprzecinany skrzyżowaniami, ale chociaż miał lepszą nawierzchnię. A i kilka drzew rzuciło odrobinę cienia. Dojechałem do motelu, w którym spędziłem pół godziny na wydzwanianiu do właścicielki, której nie było na stróżówce, a telefonu nie odbierała. Prawdopodobnie spała, bo w końcu spotkałem ją wysiadającą z windy.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Dżdżyste południe

  76.58  04:44
Wczorajsza mżawka musiała urosnąć na sile, bo rano dostałem alert o silnych deszczach w całym kraju, a roweru nie poznałem, bo był taki czysty. Dżdżyło, gdy ruszałem. Droga była pełna zamglonych widoków, wielkie fale rozbijały się o skaliste wybrzeże, pojawiło się kilka podjazdów, mżawka kilka razy wzmogła się, ale ani razu nie przerodziła się w deszcz. Przez pewien czas było nawet sucho, a temperatura oscylowała między 20 i 30 °C. Późno zorientowałem się, że dzisiaj wiatr był mi sprzymierzeńcem.
Pęknięta szprycha spędzała sen z powiek. Odwiedzane sklepy i serwisy rowerowe albo nie istniały, albo w ogóle nie miały szprych. Ciekawe, czy umieją centrować koła, bo pewnie taką usterkę naprawiają wymianą całego koła. Będę się męczył pewnie jeszcze parę dni. Mżawka też mnie wymęczyła, bo byłem przemoczony, do tego pojawiła się mgła, a droga tylko się dłużyła.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Droga do portu

  124.51  07:25
Niebo było nadal zachmurzone, choć temperatura nieco wyższa. Wydostałem się z miasta. Poruszałem się trochę po chodniku na dawnej linii kolejowej, trochę bocznymi ulicami. Wjechałem na główną drogę. Szeroka, z poboczem, ale o olbrzymim ruchu. Nie biegła daleko w moim kierunku, więc zjechałem na mniejszą, z równie mniejszym ruchem, choć pobocze było małe. Uciekłem na drogi lokalne. Bez pobocza, ale ze znikomym ruchem. Tylko miały więcej dziur i górek oraz były zabłocone przez maszyny rolnicze (pola ryżowe mocno oblepiają maszyny).
Przejechałem obok parku narodowego obejmującego skalisty masyw górski. Akurat słońce przedarło się przez chmury, więc zrobiło się ładnie. Potem dotarłem do wybrzeża. To już 2 tygodnie, jak go nie widziałem. Strasznie długo mi zeszła jazda na południe. Na szczęście dotarłem do powiatu, z którego być może uda mi się dostać na wyspę, na którą nie udało mi się ostatnim razem. W porcie było wszystko zamknięte, więc nazajutrz będę próbował w ciemno.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Jinan-gun

  59.32  03:37
Trochę słońca, trochę chmury. Był też wiatr, więc dało się wytrzymać. Nawet parę ładnych widoków znalazłem nad zbiornikiem wodnym. Kolejnym o niskim poziomie wody. Dzisiaj zatrzymałem się w pensjonacie. Nawet zostałem poczęstowany produkowanym przez właścicieli kimchi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą, rowery / Fuji

Kwiecisto-skalista Korea

  103.79  06:28
W prognozie pogody był deszcz. Niebo pokrywała gruba warstwa chmur, gdy ruszałem. Pojechałem nad brzeg rzeki, gdzie znajdowała się ścieżka wśród kwiatów. Tłum ludzi doprowadził mnie do kładki nad brzegiem rzeki. Rower można było jedynie prowadzić i choć szlak miał nieco ponad 1 km, to zrobił się nudny, gdy trzeba było się mijać z zajętymi sobą niedzielnymi spacerowiczami.
Wjechałem do parku narodowego, jednego z wielu w tym rejonie. Nie miałem szczęścia do zwierząt (prawdopodobnie wystraszyły je głośne motory, które rozpoczęły dziś sezon, bo takiego hałasu nawet w Japonii nie doświadczyłem), ale skaliste zbocza gór otaczające rzekę wyglądały niesamowicie. Pojawiło się trochę podjazdów i słońce zaczęło przypiekać. Skończył się zachwyt i zostało smażenie się przeplatane coraz częstszym pompowaniem koła. W końcu zatrzymałem się w cieniu i wyciągnąłem kawałek druta z opony, który zrobił dwie dziury w dętce. Wczoraj też zastałem kapcia, ale spowodowanego cierniem akacji. Ciekawe, czy któryś z nich był źródłem uciekającego powietrza sprzed tygodnia.
Rozpoznałem dwa szlaki, którymi jechałem najpierw na północ, a kilka dni później na południe. Raczej nic się nie zmieniły. Najwyżej nawierzchnia zrobiła się jeszcze bardziej nierówna i pokryta brudem.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Prawie Guinsa

  22.99  01:12
Zostawiłem sakwy i ruszyłem z planem zobaczenia świątyni Guinsa, jednej z ważniejszych w Korei. Dziwnie się jechało na lekkim rowerze. Upał trochę zmalał, miałem krótki podjazd z paroma widokami, choć przydałyby się punkty widokowe bez krzaków. Dalej wzdłuż rzeki, aż dotarłem do skrętu ku świątyni. Tam stwierdziłem, że po dotarciu byłoby zbyt ciemno na zdjęcia i zawróciłem. Nie mam szczęścia do tych świątyń.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, za granicą

Wzdłuż rozebranych torów

  72.18  04:00
Dzisiaj było upalnie z okresowym zachmurzeniem. Znów miałem do pokonania przełęcz. Ruch był wyjątkowo duży, mimo że tą samą trasą prowadziła droga ekspresowa. Była też linia kolejowa, choć z drogi mało widoczna. Dopiero po kilku rozebranych mostach zorientowałem się, że coś było z nią nie tak. Okazało się, że to stara linia kolejowa, zastąpiona parę lat temu przez tunel, który umożliwił rozwinięcie większych prędkości. Szkoda, bo okrężny tunel wyglądał ciekawie na mapie. Chyba że wybudują coś na tamtym odcinku, bo jeden wiadukt zachował się (bądź jeszcze nie został rozebrany).
Jechałem głównie po drogach krajowej. Jedynie końcówkę próbowałem pokonać po jakichś ścieżkach, które nie były zbyt przyjazne dla rowerzystów. Zakazy, zamknięte odcinki czy auta blokujące ruch. Rowerzystów tu nie do końca się lubi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Wonju 2

  55.53  03:14
Słońce walczyło z chmurami o dominację na niebie. Obudził mnie upał, ale podjazd pokonałem pod zachmurzonym niebem. Potem były: tunel bez zakazów i zjazd w słońcu, choć opory powietrza redukowały niewygodę. Ruch dało się znieść, choć jechało dużo ciężarówek.
Droga nawet sprawnie mi dzisiaj poszła. Wjechałem na kilka dróg dla rowerów nad rzekami, aż dojechałem do odwiedzonego podczas poprzedniej wyprawy miasta Wonju.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery