Było przyjemnie pochmurno, ale zanosiło się na deszcz. Najpierw musiałem wydostać się z okropnego miasta. Ta prefektura ma najgorsze chodniki dla rowerów, a ruch na drogach był ciężki. Dopiero na wale nad rzeką mogłem odetchnąć. Ale za to jaka tam była droga! Tak równego szlaku rowerowego nie widziałem w całej Japonii, a spędziłem tu na podróżach niemal dwa lata. Przejechałem kawał drogi zanim znów wróciłem do mozolnej przeprawy przez miasta. Niestety zaczęło kropić i im dalej na południe, tym kropiło mocniej. Jeszcze nieznaczny podjazd mnie spowalniał. Na szczęście rozpadało się, dopiero gdy dotarłem do hotelu.