Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Szlak Czterech Rzek

70.7504:01
Zaskakująco w Korei też jest upalnie. Wyobrażałem sobie bardziej umiarkowany klimat, ale może za mało uważałem na geografii. Ruszyłem rano. Wydostałem się z centrum Busan, mając na przeszkodzie parę gór. Niestety tunele biegnące przez te góry były niedostępne, więc zrobiłem zygzak.
Już powoli przyzwyczajam się do koreańskich dróg i kierowców. Nie są tacy źli. Trzeba trochę uważać przez ich agresywną jazdę i bezmyślne parkowanie, nawet tuż przed innym pojazdem, ale podobno taki charakter.
Musiałem kupić przejściówkę, bo choć w Korei używa się tej samej wtyczki elektrycznej, co w Polsce, to nie pomyślałem o zabraniu urządzeń z Polski. Miałem w głowie tylko Japonię i przez to prawie wszystkie moje urządzenia obsługiwały wtyczki japońskie. Odwiedziłem aż 3 sklepy i były tylko wtyczki w odwrotną stronę. Trzeba było pomyśleć w Japonii, miałbym więcej szczęścia.
Miałem dość poszukiwań, więc spróbowałem przedostać się na szlak rowerowy biegnący wzdłuż rzeki. Nie było to proste, bo dzieliły mnie ogrodzone tory albo autostrada. Wejście znalazłem przy ścieku, co poznałem po zapachu mydła; pewnie z koreańskich umywalek. Szkoda, że wcześniej nie wjechałem na tę drogę, bo była wystrzałowa. Miałem chyba z wiatrem, bo jechało się lekko i przyjemnie. Do tego nawierzchnia na wielu odcinkach była bajecznie wygodna – jakbym jechał po jakiejś autostradzie.
Minąłem setki rowerzystów. Może nawet wyłącznie Koreańczyków. Wszyscy z zasłoniętym ciałem, aby uchronić się przed promieniami. Wyglądali jak zamaskowani bandyci. W sumie ja też jeżdżę z zakrytą twarzą, żeby mi nos od tej opalenizny nie odleciał, więc teraz rozumiem, jak mnie widzieli Japończycy, gdy tak jeździłem po Japonii.
Niestety drzewa wzdłuż szlaku zostały posadzone niedawno, więc nie dawały dużo cienia, a upał dawał się we znaki. W przeciwieństwie do Japonii, tutaj dba się o szlaki rowerowe (przynajmniej o przejechany przeze mnie kawałek), bo trawa była przycięta, a nawierzchnia wolna od kamieni, czego jednak nie można powiedzieć o drogach dla aut czy chodnikach.
Wbiłem kolejną pieczątkę do paszportu rowerowego, podsmażyłem się jeszcze trochę na słońcu i zjechałem ze szlaku. Mój nocleg był ukryty gdzieś za górami, więc zrobiłem kilka podjazdów i dojechałem do... hotelu na godziny. Chyba będzie to częsty problem. Zarówno ze znalezieniem noclegu, jak i znalezieniem zwykłego hotelu, bo czytałem, że większość noclegów w Korei to motele. Przynajmniej dostałem przestronny i czysty pokój.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, z sakwami, za granicą, wyprawy / Korea 2019, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa siety
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Witamy w Korei
Changnyeong-eup

Kategorie

Archiwum

Moje rowery