Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

góry i dużo podjazdów

Dystans całkowity:44715.08 km (w terenie 2884.70 km; 6.45%)
Czas w ruchu:2622:11
Średnia prędkość:16.80 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:480271 m
Suma kalorii:35974 kcal
Liczba aktywności:491
Średnio na aktywność:91.07 km i 5h 26m
Więcej statystyk

Burzliwa droga do Korei

  45.45  03:12
Poranek zaskoczył mnie deszczem. Odebrałem rower z parkingu podziemnego i dojechałem do portu. Miałem plany przedostania się na jedną z japońskich wysp, ale złoty tydzień mocno namieszał. Popłynąłem do Korei. Dostałem ostrzeżenie o możliwości odwołania łodzi przez wysokie fale, ale nic takiego się nie wydarzyło. Rozmawiałem z jednym rowerzystą, którego wczorajszy kurs odwołali, więc miałem szczęście. Nieszczęście za to miałem przez fale. Łódź płynęła 3 godziny, o połowę krócej niż prom, każdy dostał po tabletce aviomarinu, ale ta przestała działać pod koniec rejsu. Przez wysokie fale łódź zachowywała się, jak podczas puszczania kaczek na wodzie. No, nie było przyjemnie.
Brakowało mi energii, więc z wolna ruszyłem… jak najdalej od miasta. Zwiedziłem Busan i już mi wystarczyło. Przypomniałem sobie, czemu nie lubię Korei. Wszędzie brud i śmieci, do tego auta zaparkowane na każdym skrawku ulic. W Japonii byłyby to rowery zajmujące niewiele miejsca. Chciałem dostać się do ujścia rzeki. Wciąż lało, drogi były strome. Na początek jechałem nowo wybudowanymi drogami dla kaskaderów i spokojnymi ulicami, żeby przestawić się na ruch prawostronny. Potem wjechałem na główne drogi o wielu pasach ruchu i niewielu przejściach dla pieszych. Ostatecznie niepotrzebnie pokonałem kilka wzniesień, bo pomyliłem kierunki i chciałem dostać się w złe miejsce.
Dojechałem do punktu startowego Szlaku Czterech Rzek. Udało mi się porozumieć z obsługą obiektu (język angielski jest tu na jeszcze gorszym poziomie niż w Japonii) i dostać nową mapę szlaków. Plan tej wizyty to zdobycie brakujących pieczątek w paszporcie rowerowym, aby odebrać nagrodę grand slam za przejechanie wszystkich odcinków.
Ruszyłem na północ. Wiało przeraźliwie, ale przynajmniej przestało padać. Podróż po morzu mnie wyczerpała, więc jechałem mozolnie. Dostałem się do hotelu na godziny, które w Korei są najpopularniejsze i będą mi często towarzyszyć.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, z sakwami, za granicą, wyprawy / Korea 2023

Festiwal w Yanagawie

  101.76  05:48
Padało w nocy. Poranek był pochmurny i duszny. Do tego pierwszy raz widziałem tak duży ruch na drogach. Jedynym wyjściem były niewygodne drogi wśród pól uprawnych. Złoty tydzień staje się coraz bardziej uciążliwy.
By wydostać się z kaldery Aso, miałem 3 drogi: wzdłuż rzeki, tunelem lub przełęczą. Wybrałem opcję najtrudniejszą, bo tunel był chyba tylko dla aut, a chciałem zobaczyć jakieś widoki, najlepiej z góry. Wjechałem na kawałek szutrówki pod kopalnią, która doprowadziła mnie do końcówki serpentyny. Panorama nie była tak ładna, jak ta z drogi na wulkan. Kusiła za to droga biegnąca po ścianie kaldery. Ogromny ruch jednak zniechęcał. Kontynuowałem podróż w dół z nielicznymi widokami spomiędzy drzew.
Na mapie zauważyłem drogę dla rowerów, która wyglądała na położoną na dawnej linii kolejowej. Tak też było, choć jakość miała typową dla japońskich chodników. Dalsza droga była mało ciekawa. Zacząłem spieszyć się, bo w prognozie były opady, a nawet zaczęło kropić. Opad powoli wzmagał się, że do celu dotarłem mokry, bo nie chciało mi się przebierać. W miasteczku zastałem festiwal. Po rzece pływała łódź ze sceną, na której były przedstawienia i występy muzyczne. Wokół odcinka rzeki stały stoiska z festiwalowym jedzeniem, więc zostawiłem bagaż w domu gościnnym i na kolację zjadłem trochę tych pyszności.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Fukuoka, Japonia / Kumamoto, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, setki i więcej

Tarasy pod Aso

  96.85  06:17
Upał od rana. Na drodze kosmiczny ruch. Kompletnie odwykłem od takiego. Na Shikoku jednak Japonia się nie kończy, więc chciałem zobaczyć kawałek Kyūshū. Niestety złoty tydzień mocno mi to utrudnił, bo mnóstwo Japończyków ruszyło w podróż, że z i tak nadwyrężonej bazy noclegowej zostały resztki rozrzucone po wyspie. Nie sądziłem, że podróż po Shikoku będzie taka zajmująca, bo miałem inne plany. Na szczęście spontaniczność tej wyprawy pozwala mi reagować na tę niedogodność.
Droga wiodła kawałek wzdłuż linii kolejowej z ładnymi pociągami. Niestety te najładniejsze wciąż mi uciekały. Na lokalnych mapach odkryłem kilkadziesiąt nowych atrakcji, więc będzie ciężko wybrać te najlepsze. Przez upał odwiedziłem tylko wodospad Harajiri z wiszącą kładką, na której bujało przez zbyt synchroniczny chód pieszych.
Droga wiodła w górę. Ruch był całkiem znośny. Nawet naszły chmury i zrobiło się przyjemnie. Zawiódł brak panoramy ze ścian kaldery wulkanu Aso. Zjazd był dziurawy, ale gdzieś pod koniec doczekałem się widoków. Szkoda, że dotarłem tam tak późno, bo zdjęcia wyszły słabe, ale pejzaż nawodnionych tarasów ryżowych był piękny.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kumamoto, Japonia / Ōita, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, kraje / Japonia

Promem na Kyūshū

  94.67  05:19
Kolejny gorący dzień. Dzisiaj było trochę nudno, trochę ekscytująco. Po chwili jazdy wzdłuż rzeki dojechałem do drogi sprzed półtora tygodnia. Kilka odcinków nawet dało się zmodyfikować.
Zjechałem do portu w Yawatahamie. Rozważałem skorzystanie z promu, ale było ledwo południe. Dotarłbym za wcześnie (aczkolwiek rejs trwa 3 godziny). Pojechałem na półwysep Sadamisaki, który kiedyś przejechałem po zmroku podczas przeprawy z Kyūshū na Shikoku. Było gorąco i strasznie tłoczno. Pokonałem parę wzniesień, mnóstwo tuneli i dotarłem do portu. Okazało się, że przez złoty tydzień najbliższy rejs był o 23:30. Co gorsza, rower był traktowany na równi z motocyklem, a było tylko 5 miejsc. Była możliwość, że jeśli ktoś odwoła rezerwację bądź pojawi się za późno, to będę mógł zająć jego miejsce. Rejsy odbywały się co godzinę. Patrzyłem więc na kolejne odpływające promy, licząc wciąż, że nie przyjedzie któryś z motocyklistów (zero rowerzystów). W końcu, po kilku godzinach wyczekiwania, jeden z motocyklistów spóźnił się, a ja mogłem zająć jego miejsce. Po 70 minutach znalazłem się na Kyūshū. 20 km i byłem w hotelu. Na szczęście recepcja była całodobowa, ale zamiast o 2 rano, dotarłem tam tylko o 23.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Ōita, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Shikoku Karst

  100.19  07:03
Gorąco od rana. Musiałem wrócić się kawałek po własnym śladzie z wczoraj, potem krótko wzdłuż rzek, aż dotarłem do serpentyny. Mozolnie, wśród motorów i nielicznych aut wspiąłem się na górę. Tam czekało jeszcze więcej ludzi oraz to, co najważniejsze – widoki. Góry rozciągały się we wszystkich kierunkach. Wybudowali nawet drogę dla rowerów. (Podczas zjazdu minąłem też kilku kolarzy).
Shikoku Karst (w oryginale Karusuto) to wyżyna krasowa obejmująca kilka obszarów porastanych przez trawy i pokrytych skałami wapiennymi. Na tych rozległych łąkach wypasane było bydło i nieliczne gospodarstwa nadal tam działają, więc kilku mieszkańców wyżyny złapałem w obiektywie aparatu.
Na górze strasznie wiało. Pojawiły się chmury i temperatura wariowała. Ruszyłem w dół. No, prawie, bo odbiłem na boczną drogę, która po chwili ruszyła w górę. Przynajmniej cały ruch spadł do zaledwie kilku aut. Pochłodniało, a zakręty nie kończyły się. Wąsko, kręto i stromo.
Droga w końcu wpadła na dół doliny, gdzie już do końca biegła wzdłuż rzeki. Było nadal ciasno, ale byłem ostrożny. Na tyle, że usłyszałem hałas na górze zbocza. Najpierw myślałem, że to zwierzę, ale jak na drogę zaczęły sypać się kamyki, stanęło mi przed oczami osuwisko. Czym prędzej zawróciłem, a ciężki odgłos łamania drzew przeleciał z góry, uderzył o barierkę drogową i runął w dół rzeki. Zza zakrętu nie widziałem rozmiaru głazu, ale mały z pewnością nie był. Na drodze zostało tylko mnóstwo mniejszych i większych kawałków piaskowca. Skończyło się na strachu. Zjechałem do miasteczka, ale przez jakiś czas pewnie będę czuł niepokój na górskich drogach.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Spacer po wodospadach

  65.81  05:03
Było pochmurno i nie padało. Na dzisiaj miałem inne plany, ale wyludniająca się Japonia nie sprzyja podróżom, więc plan rozłożyłem na dwa dni. Oby jutro było pogodnie.
Na początek dnia czekał mnie krótki podjazd. Na tutejszym obszarze uprawia się herbatę, więc przy wielu domach były niewielkie herbaciane pola. Droga wiodła wzdłuż rzeki, więc motywem przewodnim pozostaje woda.
Dojechałem do miejsca, które chciałem odwiedzić. Zostawiłem rower i wszedłem na szlak. Prowadził przez skały z wodą kapiąca na głowę, po kładkach, schodach i mostach. Zatrzymywał się przy wodospadach, które po wczorajszej ulewie przelewały mnóstwo wody. Jeden z wodospadów był tak wzburzony, że nie dało się do niego podejść. Woda bryzgała kilka metrów od punktu widokowego, a hałas ciężko było wytrzymać. Piękny szlak i żadne zdjęcia nie oddają realnego doświadczenia.
Ruszyłem w dalszą drogę. Nadal wzdłuż głośnej rzeki, ale teraz w górę. Nawet słońce wyszło zza chmur i zaczęło podpiekać na odcinkach nieosłoniętych przez zbocza doliny. Wspiąłem się pod tunel, który prowadził do celu tej wyprawy przez dziką część Shikoku. O porażce bądź sukcesie jutro, a tymczasem musiałem wspiąć się jeszcze wyżej.
Na górze, między zaroślami, dostrzegłem góry rozciągające się daleko za horyzont. Nawet słońce wyjrzało zza chmur, upiększając te cuda natury. Szkoda było jechać w dół, wytrącając niemal całą zdobytą wysokość. Droga była wąska i kręta, ale pusta. Na dole uzupełniłem zapasy w znalezionym sklepie i dotarłem do domku, który był największym rozczarowaniem w stosunku ceny do jakości. Najgorsze, że nie było ani zasięgu komórkowego, ani internetu. Musiałem spędzić wieczór inaczej.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Złoty tydzień

  69.85  04:33
Dzisiaj rozpoczął się złoty tydzień, czyli okres następujących po sobie świąt. Pierwszym świętem jest Dzień Shōwa upamiętniający 63 lata panowania cesarza Hirohito. Dzień zaczął się prysznicem, bo tylko zebrałem się do wyjścia i zaczęło kropić.
Yancy, jeden z gospodarzy domu gościnnego, zasugerował mi jazdę boczną drogą i tak też zrobiłem. Droga była pusta w przeciwieństwie do krajówki po drugiej stronie rzeki. Deszczyk z przerwami zamieniał się w mżawkę, aż po południu zamienił się w regularny opad, który do końca dnia tylko narastał.
Boczne drogi dużo bardziej mi się podobały, choć były kręte i wąskie. Na głównych było za dużo aut, które utrudniały omijanie kałuż. Wjechałem na górę, przejechałem przez tunel i potem długo pędziłem w dół, aż dotarłem do domu gościnnego. Byłem tak mokry, że nawet nie chciało mi się zatrzymywać na zdjęcia, choć zamglone widoki były całkiem ładne.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Trzy przełęcze

  102.93  07:33
Poranek był słoneczny, ale rześki. W tym rejonie trudno o nocleg, więc musiałem zmienić plany i pojechać trochę dalej. Wczorajszy podjazd był tylko rozgrzewką. W dzisiejszym planie znalazło się nieco więcej gór.
Ruszyłem wzdłuż szumiącej rzeki, póki nie pojawiła się serpentyna, która przyniosła ciszę i śpiew ptaków. Po drugiej stronie przełęczy zobaczyłem mój kolejny cel – przełęcz pod górą Tsurugi-san. Musiałem najpierw zjechać do doliny. Droga w dół była wąska, kręta i dziurawa, więc ręce bolały od zaciskania klamek hamulcowych.
Słońce zaczęło prażyć. Kolejny podjazd przy jeszcze bardziej szumiącej rzece. Początkowy odcinek był nieprzyjemnie stromy, ale serpentyna łagodnie zabrała mnie na 1400 m n.p.m. Przed szczytem zauważyłem kwitnące drzewa wiśni. Po drugiej stronie przełęczy nie było zieleni. Wiosna dopiero tam wkraczała, co było widać po kolejnych, choć nielicznych drzewach wiśni.
Kolejny zjazd w dół, najpierw ostry, a potem łagodny wzdłuż kolejnej rzeki. Odwiedziłem lokalną atrakcję – mosty uplecione z winorośli. Skrzypiały podczas przechodzenia. Ciekawe doświadczenie.
Miałem dylemat, bo zbliżał się zmierzch, a do kolejnego celu mogłem przedostać się albo wzdłuż rzeki, albo przez kolejną przełęcz. Kusiły mnie widoki, więc zacząłem jechać w górę. Wpadłem na objazd z powodu wycinki drzew (swoją drogą, w tym rejonie karczują gorzej niż w Polsce). Profil nie wyglądał źle, bo droga biegła nadal w górę, ale było bardziej stromo. Przez całą drogę nie spotkałem żadnego człowieka, jedynie jelenia. Na przełęczy niestety spóźniłem się na słońce, więc musiałem sobie wyobrazić, jak tam było pięknie.
Droga w dół była koszmarna. Zapadł zmierzch i choć świecił księżyc, to było stromo, pełno zakrętów, a droga gorsza niż w Polsce, więc jechałem wolno, omijając wszystkie dziury i uważając, by nie spotkać dzikiego zwierza za którymś zakrętem. Jedynie zając przebiegł przed kołami.
Dzisiaj zatrzymałem się w domu gościnnym o tradycyjnej zabudowie. Znajdował się na wzniesieniu. Właściciele zaproponowali podwózkę, a nawet odrobinę wyjechali mi naprzeciw, dzięki czemu zaoszczędziłem sobie trudu jazdy po zmroku.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Prefekturalny „chodnik”

  26.85  02:02
Dzień zaczął się słonecznie, choć chłodne powietrze nie dawało tego odczuć. Dzisiaj miałem do wyboru 3 drogi. Pierwsza, łagodna, biegła doliną wzdłuż rzeki. Druga po serpentynie pięła się do przełęczy na wysokości ponad 400 m n.p.m. Trzecia z kolei leciała przez dwie góry, z czego najwyższa miała ponad 700 m. Wybrałem średni poziom trudności, bo i tak nie miałem daleko.
Wjechałem na drogę prefekturalną. Nie była jakaś wąska, ale mech porastał jej nawierzchnię. Minąłem zaledwie garstkę pieszych i prawie udało się nie spotkać żadnego auta, ale tuż przed szczytem pojawił się jeden śmierdziel. Zjazd był trudniejszy, bo nawierzchnia rozlatywała się i wolałem nie wpaść w żadną z dziur. Zwłaszcza że jechałem wzdłuż ładnego strumienia, który mocno przyciągał uwagę.
Strumień wpadł do rzeki, a ja zmieniłem numer drogi. Ruch był nieco większy niż na przełęczy. Dolina przecięta rzeką ładnie się prezentowała. Tylko słońce zaczęło prażyć. Na szczęście szybko dojechałem do celu. Dzisiaj pokój w wiejskim domu. Obiekt prowadzony przez starszego farmera, przez co nie było najczyściej.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Henro michi

  81.16  05:13
Kolejny słoneczny dzień z przyjemnie niską temperaturą. Nadal wiało, choć nie tak mocno. Ruszyłem na południe, odwiedzając dwie stacje drogowe, a potem na wschód, błądząc po drogach osiedlowych, po szlaku henro michi, czyli drodze pielgrzymkowej, całkiem sporo po własnym śladzie sprzed paru lat. Wiatr albo osłabł, albo między zabudowaniami był znośny. Dojechałem do hotelu i planowałem jeszcze gdzieś wyskoczyć bez sakw, ale stwierdziłem, że sobie po prostu odpocznę.
Jako że jestem na finiszu kolekcjonowania rowerowych pieczątek na szlaku wokół wyspy, to zasięgnąłem informacji z oficjalnej strony. Aby wziąć udział w wyzwaniu, należy się zarejestrować i wpłacić wpisowe, za co dostaje się oficjalną książeczkę na pieczątki oraz koszulkę, w której należy te pieczątki zbierać. Nie dostanę więc ani medalu, ani dyplomu. Co więcej, na tej stronie dowiedziałem się, że te dwie remontowane stacje miały tymczasowo przeniesione punkty odbioru pieczątek, więc trochę to spaliłem, bo mogłem zebrać całą kolekcję dla własnej satysfakcji. Trudno, może kiedyś wrócę na Shikoku, to spróbuję odwiedzić te dwie stacje, bo na pewno będą już po ukończonym remoncie.
Kategoria Japonia / Ehime, za granicą, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, góry i dużo podjazdów

Kategorie

Archiwum

Moje rowery