Słońce walczyło z chmurami o dominację na niebie. Obudził mnie upał, ale podjazd pokonałem pod zachmurzonym niebem. Potem były: tunel bez zakazów i zjazd w słońcu, choć opory powietrza redukowały niewygodę. Ruch dało się znieść, choć jechało dużo ciężarówek.
Droga nawet sprawnie mi dzisiaj poszła. Wjechałem na kilka dróg dla rowerów nad rzekami, aż dojechałem do odwiedzonego podczas poprzedniej wyprawy miasta Wonju.