Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

dojazd pociągiem

Dystans całkowity:15792.02 km (w terenie 1828.97 km; 11.58%)
Czas w ruchu:771:38
Średnia prędkość:20.24 km/h
Maksymalna prędkość:70.30 km/h
Suma podjazdów:83126 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:150 (76 %)
Suma kalorii:73898 kcal
Liczba aktywności:153
Średnio na aktywność:103.22 km i 5h 08m
Więcej statystyk

Jesienny Lublin

  10.05  00:37
Wybieram się jak sójka za morze na moją już coroczną jesienną wyprawę. Tym razem nie Dolny Śląsk. Ruszyłem w rodzinne strony pociągami. Ktoś wpadł pod pociąg, bo przechodził w miejscu niedozwolonym. Po dwóch godzinach podstawili zastępczy pociąg. Trudno się przesiada, gdy peronów brak. U celu przejechałem się chwilę po jesiennym Lublinie. Trochę mnie zmartwiła liczba gołych drzew. Mam nadzieję, że siedząc w cieplejszym Poznaniu, nie przegapiłem jesieni w innych częściach kraju.
Kolejny pociąg był przepełniony. Nie mogłem kupić biletu przez internet, więc w kasie dowiedziałem się, że wprowadzili limity na przewóz rowerów w pociągach regionalnych i najbliższy pociąg z wolnym miejscem miał jechać 2 godziny później. Dostałem się do Chełma, gdzie przywitała mnie gęsta zupa w składzie mgły i gryzącego smogu. Mogłem zabrać maskę.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, z sakwami, dojazd pociągiem

Pierwszy wrzosnia

  83.56  03:39
Zmieniłem rozerwaną oponę i znów mogłem bez obaw jeździć. Chodziły mi po głowie wrzosy, ale wyszedłem na rower późno, więc pojechałem na dworzec kolejowy, żeby złapać pociąg. Miałem jeszcze trochę czasu, ale zmienili sposób zakupu biletów i od konduktora dowiedziałem się, że blokują możliwość zakupu na pół godziny przed odjazdem. Tylko bez biletu musiałem zapłacić karę za zakup biletu w pociągu. Do czego ten kraj zmierza?
Dojechałem do Wronek i ruszyłem w kierunku Obrzycka. Postanowiłem spróbować drogi przez las. Po ostatnich opadach piachy nawet dały się pokonać – i to na kolarzówce. Znalazłem nawet wrzosy, więc nie musiałem ograniczać się do kępek przy docelowej drodze. Tylko coś mi nie wychodziło fotografowanie ich. Nie zadowoliły mnie efekty. Ruszyłem dalej w kierunku drogi na dawnej linii kolejowej. Przyszły chmury i temperatura spadła do 20 °C. Potem standardową drogą wróciłem do Poznania zanim zdążyło się ściemnić.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / wielkopolskie, Puszcza Notecka, rowery / GT, terenowe

Z Karkonoszy

  17.30  00:44
Koniec karkonoskiej przygody. Dzisiaj musiałem się jedynie dostać na dworzec. Prognozowany deszcz nie przyszedł, ale było chłodno. Remonty i korki w Jeleniej Górze spowalniały mnie, jednak wszystko poszło zgodnie z planem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / GT, wyprawy / Karkonosze 2024, dojazd pociągiem

W Karkonosze

  18.23  01:04
Ten pomysł chodził mi po głowie od powrotu ze Szkocji. Ruszyłem w góry, robiąc sobie bazę wypadową w Przesiece, jak parę lat temu, bo chciałbym pochodzić trochę po górach. Dojechałem pociągiem do Jeleniej Góry. Ta zaskoczyła mnie infrastrukturą rowerową. Pomijając dziwactwa antyrowerowe, to na jednej ulicy niedaleko dworca wymalowali pasy rowerowe. Potem już bez niespodzianek do Podgórzyna, zrobiłem zakupy i obładowany wjechałem do Przesieki. Na szczęście zdążyło wypadać się przed moim przybyciem.
Kategoria dojazd pociągiem, góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / GT, wyprawy / Karkonosze 2024

Gdańsk przed Szkocją

  9.54  00:35
Uznałem, że najwygodniejszy będzie Wizz Air, z którym leciałem na Islandię i do Norwegii. Do Szkocji latał tylko z Gdańska, więc tamże pojechałem, by nazajutrz zająć się pakowaniem roweru. Miałem chwilę, więc przejechałem się po mieście.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, z sakwami

Warszawa

  75.72  04:27
Dzień zaczął się tak samo, jak wczoraj, czyli gorąco, a chmury naszły dużo później, choć nie wpłynęły na temperaturę. Wjechałem na drogi leśne i polne wzdłuż Narwi. Było trochę grzebania się w piachu. Potem parę wijących się niczym wąż dróg dla kaskaderów i znalazłem się na drodze wzdłuż Kanału Żerańskiego. Było strasznie dużo rowerzystów. Dotarłem do Warszawy, wygodny asfalt zmienił się w dziurawe drogi gruntowe. Znalazłem się nad Wisłą, chwilę pokręciłem się po Starym Mieście i dotarłem na dworzec, skąd nieco później odjeżdżał mój pociąg. Majówka wyszła na 940 km, nieco więcej niż planowałem. Planowałem też więcej deszczu niż słońca. Może i nie zmokłem, ale się opaliłem.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / mazowieckie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Mazury 2024, z sakwami

Most Europejski Neurüdnitz-Siekierki

  128.81  06:09
Ruszyłem na zachód. Jeszcze nie wyjechałem z Polski, a wielki SUV na niemieckich blachach omal mnie nie potrącił. Po co to przekracza granicę?
Wjechałem na niemiecki szlak Odra – Nysa. Wiało ze wschodu, czasem porywiście, na postojach wiatr wychładzał. Prognoza pogody przewidywała całkowite zachmurzenie, ale słońce górowało, dzięki czemu dało się wytrzymać. W krajobrazie dominowała woda, przez co prawdopodobnie było mało ptaków.
Dotarłem do celu, czyli Mostu Europejskiego Neurüdnitz-Siekierki. Most po polskiej stronie został oddany kilka lat temu. W przeciwieństwie do polskiego projektu, niemiecka budowla została uzbrojona w progi zwalniające. Teraz można przejechać od Wriezen do samego Choszczna w większości po drogach dla rowerów. Odwiedziłem jeszcze platformę widokową i ruszyłem Trasą Pojezierzy Zachodnich. Pod wiatr, ale przeważająca część mojego odcinka była osłonięta wąwozami i drzewami.
Wciąż biłem się z myślami, w jaki sposób wrócić do domu. Pierwszym pomysłem była jazda do Gryfina, potem rozważałem jazdę do samego Choszczna, ale martwiłem się, że powrotny pociąg będzie przepełniony. Zacząłem też rozważać powrót z Trzcińska-Zdroju do najbliższej stacji lub nawet do Chojny, gdzie zatrzymują się niektóre pociągi pospieszne. Ostatecznie wybrałem pierwotny plan. Najwyżej przenocowałbym w Szczecinie i wrócił rano.
Blue Velo będzie trasą przeze mnie odradzaną. Cieniutka warstwa asfaltu została tak zniszczona przez korzenie drzew, że aż niebezpiecznie jest tamtędy jechać. Poprzednim razem poruszałem się tamtędy na kolarzówce, więc każda nierówność była tragedią, o czym kompletnie zapomniałem. Całe szczęście druga połowa szlaku się poprawiła. Postanowiłem podkręcić tempo, żeby złapać wcześniejszy pociąg. Z żalem nie zatrzymałem się przy wielu widokach, ale dzięki temu udało mi się dostać na stację i wsiąść do pociągu. Ten do Szczecina był przepełniony, ale kolejny do Poznania zaskakująco świecił pustkami. Zdążyłem wrócić zanim się rozpadało.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, po dawnej linii kolejowej, Polska / lubuskie, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, za granicą, kraje / Niemcy

Rzeczpospolita Ptasia

  132.09  06:56
Nie zatrzymał mnie poranny przymrozek. Nie zatrzymała mnie pęknięta szprycha, którą odkryłem wczorajszej nocy (chyba pora uniezależnić się od serwisów rowerowych). Wsiadłem w pociąg i dotarłem do Świebodzina. Dalej bez większych atrakcji (poza bunkrami, które wciąż odkładam na później), trochę po własnym śladzie, dojechałem nad Wartę. Wciąż rozlewała się aż po wały. Chciałem zobaczyć trochę lokalnej architektury, ale po kilku zaniedbanych szachulcach nie trafiłem na nic interesującego.
W końcu dotarłem do Rzeczpospolitej Ptasiej. Spotkałem kilku mieszkańców, ale bez szaleństw. Poprzednia wizyta była bogatsza. Pojawiły się grube chmury, wiatr zmienił się na południowy i wzmógł. Wysoki stan wody zubożył widoki. Odcinek krajówki też nie przyniósł atrakcji. Na stacji benzynowej wysłuchałem Niemca mówiącego po polsku lub Polaka, który dawno temu wyniósł się z Polski. Podczas płacenia zaczął narzekać na ceny paliwa i kawy. Był bezczelny, bo zarabia wielokrotnie więcej, a mimo to kupuje w Polsce i odnosi się z taką szyderą.
Przespacerowałem się po ruinach Starego Miasta i nadal miałem sporo dnia do wykorzystania. Ruszyłem na polder północny. Nie zmienił się od ostatniego czasu. Jechałem pod wiatr, więc nie chciałem dotrzeć nie wiadomo dokąd. Skręciłem na kładkę. Droga nadal była zalana, ale do wyboru było kilka innych wariantów. Dostałem się do Dąbroszyna, skąd wróciłem do Kostrzyna, by zatrzymać się w hotelu.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubuskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, Park Narodowy „Ujście Warty”

Łódź

  107.07  05:28
Wczoraj dostałem się do Łodzi. Brzydkie miasto. Murale zasłonięte szmatami reklamowymi, przejścia dla pieszych chyba wymagają użycia młotka w celu aktywacji, inne włączają zielone na 3 sekundy, psie odchody na chodnikach, śmieszki różnej jakości. Przespacerowałem się po Piotrkowskiej. Smród, hałas z dyskotek i ulicznych libacji, natrętni ludzie. Nie polecam tego miasta nocą. Dużo lepiej prezentuje się za dnia.
Ruszyłem rano w objazd po kilku miejscach, które wybrałem na chybił trafił. Duuużo budynków z cegły: w ruinie i odnowionych, w trakcie wyburzania i remontowanych. Do tego tory. Były chyba wszędzie. Zastanawiam się, czy nie dodać w tym wpisie kategorii po dawnej linii kolejowej, bo mogłem nieświadomie po którejś przejechać.
Znalazłem się ponownie na Piotrkowskiej, tym razem za dnia. Nadal drażnił smród papierosów, ale przynajmniej był spokój. Mnóstwo pięknej architektury. Idealne miasto dla kompozycji symetrycznych. Na koniec odwiedziłem Manufakturę, która – mimo niedzielnego zakazu – przyciągała rzesze ludzi.
Ruszyłem z wiatrem. Skończyły się koślawe śmieszki, zaczął armagedon na ulicy Rąbieńskiej. Według znaków czeka ją w tym roku remont. Ciekawe, jaki cel ma wydawanie pieniędzy na takie znaki. Na pewno nie poprawiają jakości dziur.
Nie chciałbym mieszkać w tym mieście. Miałem nieprzyjemność spotkać wielu frustratów. Zostałem spryskany płynem, zepchnięty na łuku, do tego widziałem masowe łamanie przepisów. Chyba frustrują ich błędy życiowe, że zamieszkali na Wygwizdowie i muszą spędzać połowę dnia za kierownicą.
Im dalej od Łodzi, tym mniej spotykałem tych wieśniaków. Zaliczyłem trochę terenu, trochę spokojnych dróg. Dotarłem do Uniejowa, robiąc dłuższy dystans, bo mój plan wiódł przez przeprawę promową, ale nie darzyłem zaufaniem tej opcji. Wjechałem na wał przeciwpowodziowy, po którym biegła droga gruntowa. Czasem lepsza, czasem gorsza. Ciągnęła się przez 25 km. Przeprawa promowa nie wyglądała na czynną, więc miałem dobre przeczucie ją ominąć. Wiatr zmienił się w boczny. W Kole dojechałem do dworca, gdzie wsiadłem do pociągu. Musiałem wybrać wolniejszy, bo Intercity miał zajęte miejsca dla rowerzystów. Pewnie znowu ktoś przepłacił, byle móc usiąść.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / łódzkie, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe

Stupilska

  112.36  05:02
Temperatura niższa niż wczoraj, ale odczuwalnie znacznie wyższa. Wiało z południa, więc ruszyłem na północ.
Większość trasy była nudna. Dużo koszmarnie dziurawych dróg lokalnych. Z początku planowałem dotrzeć tylko do Chodzieży, ale tam wciąż zostawało mi sporo dnia, więc jechałem dalej, by wykręcić pierwszą w sezonie stówę.
Dojechałem do Noteci, która rozlała się na otaczające ją Łąki Nadnoteckie. Dalej wjechałem na dziwaczne śmieszki oznaczone w losowych miejscach. W Kaczorach, które są miastem od przeszło dwóch lat, wjechałem na drogę dla rowerów wybudowaną wzdłuż linii kolejowej. Rozpoznałem nawet przejazd kolejowy, na którym miałem kiedyś dziwną sytuację, a teraz wiem, że przejechałem większość trasy z mojej pierwszej wizyty w Pile. Za przejazdem trafiłem na śmieszki, które były tak dziwacznie poprowadzone, że ręce opadają.
Dojechałem do stacji kolejowej, gdzie na najbliższy pociąg powrotny musiałem czekać zaledwie 10 minut. Było dużo ludzi. Kupiłem ostatnią miejscówkę siedzącą przypisaną dla rowerzystów, a na kilkanaście wolnych wieszaków przypadał tylko mój jeden rower.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, Puszcza Notecka

Kategorie

Archiwum

Moje rowery