Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / lubelskie

Dystans całkowity:9330.47 km (w terenie 1050.78 km; 11.26%)
Czas w ruchu:472:15
Średnia prędkość:19.76 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:40731 m
Suma kalorii:9227 kcal
Liczba aktywności:122
Średnio na aktywność:76.48 km i 3h 52m
Więcej statystyk

Bez pracy nie ma Kołaczy

  106.24  06:09
Wiał porywisty wiatr z zachodu, więc za cel obrałem północ. Nie było za ciepło. Temperatura wahała się od 6 do 12 °C, a grube chmury dodatkowo blokowały promienie słoneczne. Nie chciałem jednak tracić tak pięknego dnia przez jakiś pogodowy kaprys.
Ruszyłem standardowo do Sawina, a dalej na północ, aby wjechać na ścieżkę przyrodniczą. Nie pokonałem jej całej przez bajorko stojące w poprzek drogi. Może to i dobrze, bo dalej musiałbym nieść rower, jak zauważyłem, mijając skrzyżowanie, na którym ścieżka wróciła na leśną drogę. Dojechałem do rezerwatu Bachus, z którego ruszyłem szlakiem żółtym. Wyprowadził mnie z lasów. Potem droga była raz wygodniejsza, raz nie, aż dotarłem do niczym niewyróżniającej się miejscowości Kołacze.
Jazda po drodze krajowej – jeszcze z tym wiatrem – nie wchodziła w grę. Postanowiłem pojechać do Poleskiego Parku Narodowego. Wjechałem najpierw na szlak rowerowy Mietułka. Jechałem nim kiedyś, ale tym razem odbiłem na wieżę widokową przy Durnym Bagnie. Może kiedyś zobaczę też odcinek, po którym jeszcze nie jeździłem. Dużo bardziej podobało mi się w rezerwacie niż w parku narodowym. W tym drugim nie było nawet jednego kwiatka.
Tymczasem nadal nie podobała mi się jazda po krajówce, więc znów odbiłem w kierunku parku, aby dostać się do Urszulina po szlaku pieszym. Niestety rozwalone drogi nie zachęcały, więc zmieniłem plany i objechałem pobliskie jezioro, a potem starymi drogami ciągnącymi się przez łąki dostałem się do asfaltowych dróg. Złapał mnie nawet krótki deszcz, ale nie postraszył długo. Reszta drogi przez Wierzbicę aż do domu była nudna jak flaki z olejem, ale przynajmniej wiatr przestał być porywisty.
Do tej pory starałem się być obiektywnym w stosunku do działań Lasów Państwowych, uważając, że las jest terenem uprawnym. Widząc jednak wycinkę i zniszczone drogi w każdym odwiedzanym lesie (nawet w parku narodowym), zmieniłem zdanie. Obecne działania przekraczają jakiekolwiek limity absurdu.

Kategoria terenowe, setki i więcej, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy, Poleski Park Narodowy, rowery / Trek

Na Janów

  22.98  01:14
W południe coś popadało, potem było chłodno i bardzo wietrznie. Wybrałem się na krótko po okolicy, tym razem w przeciwnym kierunku niż zwykle. Było sporo wzgórz i dolin. Wjechałem nawet na leśną drogę, ale pożałowałem tego, bo zalepiłem całe koła, że ledwo się kręciły. W lasach mnóstwo zawilców, ale drzewa owocowe wciąż nie zakwitły.
Kategoria terenowe, Polska / lubelskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Okolice Chełmskiego Parku Krajobrazowego

  35.10  01:45
Po południu przyszła burza i spadł lekki grad. Potem zrobiło się całkiem ładnie. Wyskoczyłem na chwilę, by przejechać się po okolicy po znanych i nieznanych trasach. Teren był mokry i miejscami grząski, ale nie jechało się najgorzej. Po raz kolejny znalazłem się na szlaku w Chełmskim Parku Krajobrazowym, ale tym razem zboczyłem z niego zanim dotarł do Rudy. Wjechałem na wiejskie drogi, którymi wróciłem do domu.
Kategoria terenowe, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Ponownie Chełmski Park Krajobrazowy

  50.80  02:05
Wyskoczyłem na chwilę. Pomyślałem o zielonym szlaku przez Chełmski Park Krajobrazowy. Niemal 15 km w terenie szybko leci, ale widoki nie pozwalają tylko jechać. Ładnie tam jest, więc kilka razy się zatrzymałem. Powrót przez Chełm. Już bez atrakcji.
Kategoria terenowe, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Południe Sobiborskiego Parku Krajobrazowego

  93.54  04:27
Wczorajsza wycieczka mnie wykończyła, więc zrezygnowałem z większych planów. Wybrałem się do Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Niebo było zachmurzone, ale z dużą dawką słońca. Najpierw wjechałem na coraz częściej przeze mnie wybierany zielony szlak przez Chełmski Park Krajobrazowy. Dobrze, że wczoraj się tam nie pchałem, bo chociaż kałuż na ulicach ubyło, to w lasach miałem slalom gigant. Już nie wspominając o błocie naniesionym przez ciężki sprzęt zajmujący się karczowaniem tych lasów.
W dalszej drodze na północ nie było nic ciekawego. Wiosna w końcu zaczęła śmielej ujawniać się. Miałem jechać nawet do Włodawy, ale po dotarciu do granic Sobiborskiego Parku Krajobrazowego zrezygnowałem z dalszego eksplorowania, bo leśne drogi nie nadawały się na jazdę moim rowerem. Co innego, gdybym miał MTB. Do tego niebo pociemniało, więc zdecydowałem o powrocie. Ruszyłem ku znanemu mi szlakowi Green Velo, ale przejechałem tylko jego dwa kawałki, wracając ponownie przez niezbadany wcześniej leśny odcinek Chełmskiego Parku Krajobrazowego. Dystans wyszedł podobny do wczorajszego, ale od połowy drogi nawet nie czułem zmęczenia.
Kategoria terenowe, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Krasnystaw

  92.26  04:36
Rano coś popadało, więc ruszyłem się dopiero po południu. Wiało z południowego-zachodu. Stąd postanowiłem pojechać do Krasnegostawu i wrócić z wiatrem. Wilgotne powietrze dodawało głębi pejzażom. Szkoda tylko, że nic ładnego nie wpadało w oko.
Pojechałem przez Zawadówkę, żeby przed wiatrem schronić się między drzewami. Potem po ciasnej wojewódzkiej dojechałem do Rejowca. Dalej chciałem jechać bocznymi drogami. Rozpoznałem, że kiedyś jechałem niemal tą samą drogą prawie do Szczebrzeszyna. Na przejeździe kolejowym rozmarzyłem się, że miło byłoby zobaczyć pociąg, ale jeździ tamtędy zaledwie parę pociągów dziennie. Byłem w połowie drogi między dwoma przejazdami przez tory, gdy usłyszałem dźwięk sygnalizatorów. Natychmiast zawróciłem i udało mi się sfotografować odjeżdżający szynobus. Szkoda, że nie pojechałem do drugiego przejazdu, bo tam były aż dwa piękne łuki, na których pojazd prezentowałby się dużo ciekawiej.
Zmieniłem plan jeszcze ociupinę, żeby zobaczyć rzekę Wieprz. Wciąż mam nadzieję znaleźć jakiś ładny punkt widokowy, ale nie udaje mi się. Na pewno na południe od Krasnegostawu taki jest, bo pamiętam z poprzedniej wycieczki. Szkoda, że nie ma atlasu punktów widokowych.
Krasnystaw był mocno zadymiony. Ludzie palą jak nie w piecach, to w bezsensownych ogniskach. Wyjechałem stamtąd jak najszybciej i ruszyłem na wschód. Wiatr niemal ustał, bo czułem opory powietrza, a dym w wioskach opadał z wolna na sąsiednie chałupy. Tam sąsiedzi muszą się bardzo lubić.
Końcówkę przed Chełmem pokonałem po starej drodze dla kaskaderów. W Chełmie zaczęło kropić i nie przestało do końca. Dzisiaj przynajmniej nie przemarzłem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Wierzbica – Ruda

  55.51  02:23
Pojawiło się okienko pogodowe. Wiatr się zmienił tak jakby na zachodni. Z początku planowałem pojechać na Sawin, ale wydłużyłem dystans o Wierzbicę. Wiatr nie pomagał. Kawałek za Sawinem zaczęło kropić. Rozważałem pojechać ponownie lasami, ale mijane polne i leśne drogi nie zachęcały po deszczu, więc zrezygnowałem. Ponownie zacząłem rozważania, gdy dojechawszy do Rudy, odczułem zimny wiatr. Niestety krople spadały z nieba coraz częściej, więc pojechałem prosto do domu. Opad narastał jednostajnie i u celu tylko lekko padało, więc nie przemokłem mocno, jednak przemarzłem od mroźnego wiatru.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Przez Chełmski Park Krajobrazowy

  50.07  02:06
Nadal wiało z południa. Ostatni taki dzień, choć potem to nie wiatr będzie problemem. Oby szybko się wypogodziło. Wyszedłem na chwilę przed zmrokiem. Było pełne zachmurzenie i świetna temperatura. Idealne warunki na rower. Aż żałowałem, że nie ruszyłem wcześniej. Pojechałem z wiatrem na północ do Sawina, potem kawałek na wschód, aby przedostać się przez rzekę Uherkę i wjechałem do Chełmskiego Parku Krajobrazowego drogą z wczoraj. Tym razem było pusto i noga dobrze podawała. Szybko przemknąłem przez las, który chronił mnie od wiatru. W końcu usłyszałem ptasie radio.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Do Rejowca na pociąg

  18.90  00:52
Miałem do wyboru pojechać do Chełma i przejechać się dwie stacje, aby następnie przesiąść się do kolejnego pociągu lub dojechać do Rejowca i wsiąść do bezpośredniego pociągu. Wybrałem opcję drugą, choć o dłuższym dystansie. Poszło całkiem sprawnie. Wiatr tylko trochę poprzeszkadzał przed Rejowcem Fabrycznym.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, dojazd pociągiem, rowery / Trek

Zamojskie gminobranie

  110.26  05:42
Nadal wiało z południa, więc na południe pojechałem. Jazda szynobusem po starych torach dłużyła się. Dopiero w południe znalazłem się w Zamościu. Byłem w tym mieście kilka razy i zawsze z nieba lał się żar. Nie było inaczej i dzisiaj. Z początku chciałem ruszyć z planem dnia i wstawić zdjęcia z poprzedniej pieszej wycieczki, ale gdzieś mi one zaginęły, więc pokręciłem się tu i tam, aby urozmaicić galerię.
Wyjazd z miasta był kuriozalny. O ile Chełm ma fatalne drogi dla kaskaderów, tak Zamość traktuje rowerzystów jeszcze gorzej. Pomijając jakość dróg i przejazdów rowerowych, to ktoś w zarządzie dróg kompletnie nie zna przepisów ruchu drogowego. Na większości skrzyżowań, które przejechałem brakowało znaków. Nie dziwię się, że widziałem tak wielu rowerzystów na chodnikach. Pewnie mało kto tam wie, jak prawidłowo wygląda droga rowerowa.
Rozpocząłem gminobranie, bo z uwagi na dzisiejszy wiatr nie miałem lepszych pomysłów. Ruszyłem na północ, potem z bocznym wiatrem na wschód, dalej pod koszmarny wiatr na południe i znów na wschód po kiepskich drogach i z wiatrem z boku. Atrakcji nie było dużo, a wiatr wymęczył mnie tak, że w kierunku północnym aż odechciało mi się jechać. Dopadł mnie kryzys. Zaczęła mi się kończyć woda i byłem głodny, a w zasięgu wzroku żadnego sklepu. Kryzys udało mi się zażegnać, ale to tylko jeden problem mniej.
Wjechałem na trochę dróg terenowych. Było sporo pagór, które okazały się Działami Grabowieckimi, a nie Pagórami Chełmskimi, jak mnie w podstawówce uczyli. Przejechałem po drodze wykopanej z jakiegoś powodu w skale lessowej, przejechałem przez rezerwat „Wygon Grabowiecki”, w którym można spotkać susła, ale szczęście miałem tylko do wiewiórki.
Reszta drogi to była Sahara, bo skończyła mi się woda. Gdzie nie zajechałem, tam sklep był albo nieczynny, albo zlikwidowany. Miałem przed sobą jeszcze sporo podjazdów, które pokonałem „na oparach”. Dopiero w Chełmie znalazłem czynną stację benzynową, bo nawet i o to tutaj trudno.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, setki i więcej, terenowe, dojazd pociągiem, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery