Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Nadwieprzański Park Krajobrazowy

100.0505:24
Mimo diabelskiego wiatru zapowiadała się całkiem ładna pogoda. Szkoda mi było dnia wolnego, więc wsiadłem w pociąg i ruszyłem do Lublina. Miasto mało przyjazne, bo gdzie nie spojrzeć, tam jakiś remont. Ruszyłem rozpadającymi się drogami wzdłuż Bystrzycy, a potem było tylko gorzej, bo zero znaków doprowadziło mnie do kilku ślepych uliczek. Po drodze pojawił się nieoznakowany szlak Lublin – Wola Uhruska. W końcu wydostałem się z Lublina i nie tylko poprawiły się drogi, ale nawet szlak ujawnił swoje istnienie.
Na chwilę zboczyłem ze szlaku, aby sprawdzić drogę dla rowerów, którą ktoś dodał na mapie. Została wyłożona betonowymi płytami. Ktoś zdał sobie sprawę ze swojego błędu i zalecił naprawić nierówności między poziomami, ale nijak to wyszło. Pomijając kulawą nawierzchnię, to szlak prowadzi po całkiem ładnej okolicy.
Jechałem głownie z wiatrem, parę razy pod wiatr, aż przekroczyłem Wieprz, za którym szlak skręcał. Wtedy przekonałem się, z jak szatańskim żywiołem miałem do czynienia. Mozolnie wlekłem się do Łęcznej. Nie miałem nawet ochoty zbaczać z kursu, aby zobaczyć cel mojej podróży, czyli tytułowy Nadwieprzański Park Krajobrazowy.
Od Lublina nie mogłem trafić na żaden otwarty sklep czy w ogóle na jakikolwiek istniejący. W Łęcznej w końcu odnalazłem stację benzynową, na której nawet mieli małą gastronomię. Już traciłem nadzieję, że na Lubelszczyźnie panuje taka bieda, że ludzie nie jedzą na stacjach benzynowych.
Pełen energii ruszyłem pod wiatr, aby w końcu zobaczyć trochę tej przyrody. Zboczyłem z głównych dróg, wjechałem na stare, zarośnięte polne drogi, po których mało kto w ostatnim czasie jeździł. Udało mi się kilka razy dojrzeć meandrujący Wieprz, trafiłem na kilka brodów, a nawet zobaczyłem łosia (pierwszy raz w życiu). Szkoda, że on dojrzał mnie jako pierwszy i zdążył uciec zanim złapałem za aparat.
Jazda po półdzikich drogach mnie wykończyła, więc zrezygnowałem z dalszej jazdy wzdłuż parku i rzeki, choć planowałem pokonać jeszcze z drugie tyle, jak nie dojechać do Krasnegostawu. Droga na wschód była już ciut łatwiejsza, bo wiatr wiał najczęściej w plecy. Niepokoiło mnie całkowite zachmurzenie, które pojawiło się jeszcze przed decyzją o zmianie planów, ale ostatecznie nie było żadnych opadów do końca wycieczki.
Kategoria terenowe, setki i więcej, Polska / lubelskie, kraje / Polska, dojazd pociągiem, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zyzyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

21:13 piątek, 9 kwietnia 2021
Tak, niektóre mosty bywają interesujące. Gdybym miał więcej sił na jazdę wzdłuż Wieprza, to ustrzeliłbym pewnie więcej tych mostów :)
05:14 piątek, 9 kwietnia 2021
Podobają mi się szczególnie motywy tamtejszych kładek nad ciekami wodnymi ;)
16:04 wtorek, 6 kwietnia 2021
Peryferie Lublina są prawdziwie z innego świata :)
Kojarzę ten typ modelu z jakiejś bajki, ale nie mogę niczego sensownego znaleźć. Najbliżej mu chyba do plastelinowych postaci z bajki Wallace & Gromit :D
21:49 poniedziałek, 5 kwietnia 2021
Fajna relacja z innego świata. A takie rozwiązania to chyba standard w krainie trolejbusów. Szacun dla nich, choć ja bym dodał jedno "l" w środku :)

Zwierzaki mają to do siebie, że widzą Ciebie minutę wcześniej, niż Ty je. Dzięki temu żyją. A łosia w naturze jeszcze nie widziałem, więc zazdroszczę :)

Twój faworyt wygrywa. Te zęby... :)
Ruda – Sawin
Bagno Serebryskie

Kategorie

Archiwum

Moje rowery