Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / wielkopolskie

Dystans całkowity:50439.51 km (w terenie 4312.74 km; 8.55%)
Czas w ruchu:2385:01
Średnia prędkość:21.09 km/h
Maksymalna prędkość:56.53 km/h
Suma podjazdów:212410 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:160092 kcal
Liczba aktywności:870
Średnio na aktywność:57.98 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Powrót z mroźną niespodzianką

  40.43  01:35
Rano padał śnieg, potem było całkiem sucho. Wieczór zapowiadał się obiecująco, więc wyskoczyłem na chwilę. Było jeszcze zimniej niż wczoraj. W słońcu 4 °C, ale spadło do 1 °C po zmroku. Pojechałem na zachód. Nie wiem, co mnie podkusiło, bo miałem ciągle pod wiatr. W każdej kolejnej miejscowości myślałem sobie, że może jeszcze jedna wioska i gdzieś skręcę. Tak dotarłem do Dopiewa, gdzie skręciłem na Więckowice i drogą wojewódzką ruszyłem do Poznania. Na horyzoncie zrobiło się granatowo i to nie z powodu zbliżającego się zmierzchu. Zapowiadało się na burzę. Skróciłem wycieczkę i pojechałem prosto do domu wzdłuż ekspresówki, a w Skórzewie zaczął padać… śnieg. Było na plusie, więc nie utrzymywał się długo, ale pod domem strzepnąłem z siebie grubą warstwę tej białej niespodzianki, bo zmienił się wiatr i sypało prosto w twarz.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Wieczorem przez Batorowo

  32.20  01:15
Prognoza swoje, pogoda swoje. Wyskoczyłem na chwilę, bo jakieś ochłodzenie się zbliża i trzeba korzystać z okazji do jazdy. Pojechałem w kierunku Przeźmierowa. Tam skręciłem na Batorowo. Myślałem, żeby pojechać przez Lusówko, ale beznadziejne drogi dla kaskaderów w Lusowie odciągnęły mnie od tego pomysłu. Pojechałem wzdłuż ekspresówki i do domu, bo jednak za cienko się ubrałem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Gdzie ten deszcz?

  32.93  01:26
Nie, żeby mi go brakowało, ale prognoza pogody odradzała wychodzenie z domu. Przez cały dzień nie dostrzegłem deszczu, chmury kłębiły się tylko na horyzoncie, więc ruszyłem na miasto. Z początku planowałem pętlę przez Kiekrz, ale im bliżej centrum, tym drogi stawały się mokrzejsze, a kałuże większe, więc okroiłem wycieczkę do pętli przez miasto. I tak zachlapałem całe plecy i rower. Pojechałem na Piątkowo, potem zobaczyć stan wykopów na Naramowicach, a dalej Wartostradą do domu. W końcu usunęli piach z dróg dla rowerów w centrum i na północy miasta!
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Z wiatrem do Konina

  114.52  04:31
Dzień był tak wietrzny, że mogłem zrobić tylko jedno – włączyć do planu pociąg. Prognoza pogody przewidywała opad konwekcyjny, więc spodziewałem się tylko przelotnych opadów. Niebo było całkowicie zachmurzone, temperatura świetna na rower, tylko ten porywisty wiatr z zachodu uprzykrzał postoje na zdjęcia i przeszkadzał na niektórych drogach, wiejąc z boku.
Za cel obrałem Konin. Najpierw ruszyłem do Środy Wielkopolskiej. Jeszcze nie zdążyłem przekroczyć granic Poznania, a zaczęło padać. Schowałem się na przystanku i po kilku minutach było po wszystkim. Potem jeszcze parę razy pokropiło, ale nic ponadto. Jechało się czasem lepiej, czasem gorzej. Dużo bocznego wiatru.
Ze Środy skierowałem się do Miłosława. Tam zaskoczyło mnie rondo pod pałacem. W końcu poprawili bezpieczeństwo na tym felernym skrzyżowaniu.
Kolejnym punktem były Pyzdry. Coś mi się pomyliło i pojechałem zobaczyć drogę dla… kaskaderów. Jechałem nią tak dawno temu, że zapomniałem, jak bardzo jest beznadziejna.
Z Pyzdr ruszyłem wzdłuż Warty od północnej strony, bo od południowej jechałem niedawno. Być może pierwszy raz wybrałem tę drogę, bo panorama na Nadwarciański Park Krajobrazowy była przepiękna. Żałowałem, że nie miałem ze sobą lepszego aparatu. Pokazało się też słońce, więc momentami oświetlone łany pól w połączeniu z granatowymi chmurami wyglądały niesamowicie.
Nim dojechałem do Goliny, chmury zdążyły wrócić na niebo. Potem zaczęło kropić. Znów się schowałem pod wiatą. Na szczęście po chwili przeszło, ale do Konina pojechałem już po krajówce. Miała wygodne i czyste pobocze.
Konin przywitał mnie drogami dla rowerów posypanymi górą piachu. W dodatku im bliżej centrum, tym jakość dróg pogarszała się. Najpierw asfalt, potem kostka niefrezowana, a w centrum stara, frezowana. Zjadłem coś na stacji benzynowej i wsiadłem do pociągu powrotnego.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, dojazd pociągiem, rowery / Trek

Przed burzą?

  21.88  01:01
W południe padało, potem wyszło słońce. Miała przyjść burza, ale za oknem nie widziałem chmur. Wyszedłem na chwilę. Z oddali szła ciężka chmura, więc zdecydowałem się na krótką przejażdżkę na południe. Luboń, Wiry, potem jeszcze Komorniki i z powrotem do domu. Burza jak nie przychodziła, tak nie przyszła. Ciekawe, jaki będzie weekend.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Ostatnia w tym tygodniu?

  27.42  01:22
Jeżeli prognoza pogody na resztę tygodnia nie zmieni się, będzie to ostatnia w tym tygodniu wycieczka. Dzień był podobny do wczorajszego – mroźny i słoneczny. Pojechałem na miasto, żeby przejechać się po Cytadeli. Temperatura wzorem z wczoraj zaczęła szybować z 5 °C w dół. W sumie to tyle. Wróciłem do domu bez większych przygód. Minąłem dzisiaj dużo niewidomych: zarówno pieszych chodzących po ulicach, jak i rowerzystów bez oświetlenia.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Mroźnym wieczorem

  52.50  02:20
Wyszedłem bez planu. Było zimno i słonecznie. Ruszyłem ku Dębinie, ale ominąłem park i przedostałem się przez Wartę najbliższym mostem o asfaltowo-piaskowej nawierzchni. Kolejnym punktem docelowym były Tulce. Nie chciałem jechać przez Szczepankowo, więc dostałem się na Minikowo, a dalej już standardowo do Tulec, skąd ruszyłem do Swarzędza z myślą dostania się aż do Kobylnicy, aby wrócić do Poznania dawną krajówką. Temperatura zdążyła jednak spaść z 5 °C do -1 °C i zacząłem przemarzać, więc zrezygnowałem jeszcze przed Swarzędzem i pojechałem prosto do Poznania. Ostatecznie pojechałem przez Szczepankowo, bo jest wygodniej niż drogami przy Malcie. Dalej przez centrum i wzdłuż Bukowskiej, żeby na liczniku wypadła pięćdziesiątka. Na koniec przejechałem się jeszcze przez osiedle Kopernika, coby odnaleźć jakąś wygodniejszą drogę do domu i zdecydowanie nie było takiej.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Wieczorna po Poznaniu

  18.96  00:56
Pogoda pod koniec tygodnia zapowiada się nieciekawie. Dodatkowo powróciły przymrozki i nawet w dzień temperatura nie wyciągała na rower, ale nie chciałem marnować dnia. Wyszedłem na krótką przebieżkę po mieście. Najpierw Wartostradą, potem przez centrum i powrót przez Grunwald.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Ze Zbąszynka

  106.50  04:56
W prognozie był silny wiatr z zachodu, a po wczorajszym odcinku z Kórnika do Poznania nie miałem ochoty na walkę z naturą. Z początku planowałem oglądać bunkry pod Międzyrzeczem, ale nie było żadnego pociągu, który mógłby dowieźć mój rower w sensownym czasie, więc okroiłem plan i wylądowałem w Zbąszynku.
Było zimno. Przynajmniej to przewidziałem i miałem na sobie dodatkową warstwę ubrań. Ruszyłem w kierunku Poznania. Już początek okazał się mało przyjemny, bo droga biegła po kocich łbach. W Lubuskiem to chyba standard. Na szczęście obok był kawałek gruntu. Na rozwidleniu wpadłem z deszczu pod rynnę, bo kocie łby biegły gdzieś w bok, a prosto leciała droga gruntowa. Dałem się zwabić i… zakopałem się w piachu. Droga była tak grząska, że często zrzucało mnie z roweru. Był to jednak dopiero początek problemów z brakiem wygodnych dróg.
Nie chciałem wracać do Poznania ani drogą krajową, ani wojewódzką, bo jeździłem nimi wielokrotnie. Wybrałem wycieczkę krajoznawczą przez przypadkowe wioski. Jakość dróg była różna, trafiła się tylko jedna droga dla rowerów, która była wygodniejsza od ulicy. Sporo było dróg terenowych. Wiatr przeszkadzał głównie boczny, choć w Opalenicy byłem tak głodny, że musiałem pojechać kawałek pod wiatr do jedynego miejsca, gdzie mogłem zjeść – na stację benzynową. Oferowali tylko kiełbasę w bułce. Lepsze to niż nic. Pewnego dnia w upalnej Korei pierwszy sklep znalazłem dużo później.
Za Opalenicą przejechałem przez jeszcze kilka nieznanych mi miejscowości i od Tomic byłem niemal w domu. Myślałem, że wiatr będzie dzisiaj bardziej porywisty.

Kategoria kraje / Polska, Polska / lubuskie, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, terenowe, dojazd pociągiem, rowery / GT

Śrem, Kórnik

  90.00  04:16
Wiało z zachodu, więc rozważałem wykorzystać pociąg w dzisiejszej wycieczce, ale ostatecznie rozmyśliłem się i wybrałem południe. Było słonecznie i zimno. W nocy spadła odrobina śniegu. Pojechałem najpierw do Mosiny, aby następnie dostać się do Śremu. Drogi były miejscami mokre, więc chciałem ominąć teren, ale przegapiłem skrzyżowanie i ostatecznie nie było tak źle. W połowie leśnej drogi zrobiło się lekkie błoto, jednak nie miałem ochoty zawracać i jakoś to przejechałem.
W Śremie zdecydowałem nie wracać przez Rogalin, tylko uderzyć na Kórnik. Boczny wiatr trochę mi w tym poprzeszkadzał. Z Kórnika pojechałem przez Skrzynki, a potem omijając beznadziejne płyty betonowe, zaliczyłem kolejny kawałek terenu. Gdy w końcu skończą kórnicką promenadę, będzie można łatwo pojechać przez Mościenicę, chociaż blachosmrody tak tam kurzą latem, że oddychać się nie da.
Źle to sobie zaplanowałem. Wiatr zaczął dokuczać i jechało się ciężko. Wcześniej miałem ochotę pojechać przez centrum, ale mi się odechciało. Wiatr mnie wykończył.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery