Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

terenowe

Dystans całkowity:42127.48 km (w terenie 9689.04 km; 23.00%)
Czas w ruchu:2248:58
Średnia prędkość:18.21 km/h
Maksymalna prędkość:71.10 km/h
Suma podjazdów:294582 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:120656 kcal
Liczba aktywności:512
Średnio na aktywność:82.28 km i 4h 32m
Więcej statystyk

Wokół Rusałki

  22.11  01:12
Było chłodno, ale całkiem słonecznie. Wyskoczyłem na chwilę do zachodniego klina zieleni. Zaskoczyło mnie podziemne przejście przez tory tuż przy parku. Kiedyś były tam niewygodne szykany.
W parku objechałem Rusałkę. Jeszcze trochę drzew przyciągało uwagę. Chyba najbardziej klony. Słońce zaczęło się chować, więc nie spędziłem tam dużo czasu. W drodze powrotnej zauważyłem, że skończyli drogę dla rowerów na Grunwaldzkiej. Będę miał alternatywę dla Bukowskiej i Bułgarskiej. Przemarzłem w dłonie. Pora założyć cieplejsze rękawice.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Lasek Marceliński późną jesienią

  12.26  00:44
Wyskoczyłem na chwilę z aparatem. Chciałem zobaczyć, czy w Lasku Marcelińskim nadal gościła jesień. Nie zawiodłem się. Coraz słabiej, ale była widoczna. Zrobiłem krótką pętlę i wróciłem przed zmierzchem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Na chwilę do Lasku Marcelińskiego

  14.65  00:57
Dzisiaj bez narzekania. Po prostu pojechałem w przerwie od pracy do Lasku Marcelińskiego. Nadal jest tam ładnie. Zrobiłem dwa kółka po ścieżkach zasypanych liśćmi. Podczas powrotu przyświecało słońce.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Ostatki w WPN-ie

  29.23  01:37
Miało dzisiaj padać, a w tym tygodniu mam dużo na głowie, więc przesunąłem wolne. Prognoza się zmieniła, więc już standardowo oderwałem się od pracy w połowie dnia i wyskoczyłem szukać jesieni w Wielkopolskim Parku Narodowym. Najpierw asfaltami przez Luboń do Puszczykowa, a potem szlakiem przez park. Pokładałem nadzieję w parku, by zobaczyć resztki jesieni, ale zobaczyłem jej mniej niż sądziłem. Skończyła się szybciej niż w zeszłym roku. Przeważały kolory miedzi i brązu. Sfotografowałem, co wpadło mi w oko i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Lasek Marceliński jesienią

  28.52  01:36
Było chłodniej niż wczoraj. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego. Powoli robi się brzydko, choć nadal nie tak bardzo, jak rok temu. Objechałem park kilka razy, narobiłem mnóstwo zdjęć i ruszyłem do centrum. Planowałem pojechać na Cytadelę, ale zaczęła robić się szarówka, więc zrezygnowałem z dalszej jazdy i wróciłem Wartostradą do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Zielonka: geocaching – moje nowe hobby

  83.84  05:35
Zaplanowałem wycieczkę z Anią do Zielonki. Tym razem w terenie i to do serca puszczy. Gdy ruszyłem, było cieplej niż podejrzewałem. Cieszyło mnie to, bo utrzymywała się lekka mgła.
Pojechaliśmy Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio nim jechałem. Na początku zatrzymaliśmy się na poszukiwania. Ania przygotowała listę skrzynek geocache i zaczęliśmy się rozglądać za pierwszą z nich. Po kwadransie poszukiwań daliśmy sobie spokój.
Terenowy odcinek szlaku był całkiem jesienny, choć przeważały brązy. Do tego odcinki, które były kiedyś grząskie od piachu zostały ujeżdżone i można było wygodnie po nich przejechać.
Zorientowaliśmy się, że dotychczasowy dystans zajął nam za dużo czasu. Trzeba było się sprężać. W puszczy zatrzymaliśmy się za Florydą za kolejną skrzynką, ale poszukiwania kolejny raz spełzły na niczym. Do trzech razy sztuka. Kolejnej skrzynki szukaliśmy na opuszczonym cmentarzu ewangelickim. Tym razem udało się! Gdyby nie podpowiedź, szukalibyśmy w nieskończoność, ale wypatrzyłem charakterystyczne miejsce i znalazłem w nim moje pierwsze geocache. Znalezisko, choć symboliczne, przyniosło mi frajdę i chyba znalazłem nowe hobby.
Dojechaliśmy do Zielonki, serca puszczy. Zaczęło się ściemniać i wkrótce musieliśmy się zdać na latarki. Trakt Poznański, którym jechaliśmy, był dość mokry. Pojawiło się sporo kałuż i odrobina błota. Mgła zgęstniała, temperatura też spadła, a ja zacząłem odczuwać zimno. Wyjechaliśmy na asfalty i dalej prosto do Poznania. Ania wyglądała na zmęczoną. Chyba będzie ciężko ją ponownie namówić na teren. Ja wróciłem do domu głodny i przemarznięty, ale szczęśliwy, bo to była kolejna udana wycieczka. Jeszcze parę takich i uda mi się zrealizować plan na ten rok – 10 tys. km.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, terenowe, ze znajomymi, rowery / Trek

Wielkopolski Park Narodowy jesienią

  46.28  02:49
Łapania jesieni ciąg dalszy. Najpierw pojechałem do parku Szachty. Stało przed nim odrobinę mniej aut niż tydzień temu, choć nadal droga była zablokowana po samo skrzyżowanie. Potem odwiedziłem Luboń. Miałem jechać asfaltem, ale coś mnie podkusiło i wylądowałem w Lasku Majońskim, walcząc z tamtejszymi piaskami. Potem standardowo szlakiem wzdłuż Warty dostałem się do Puszczykowa. Widziałem ostatki złota na drzewach, ale też sporo zieleni. Dziwna ta jesień, doprawdy.
Wpadłem na pomysł odwiedzenia Osowej Góry. Podjazd nie sprawił większego problemu. Wspiąłem się na wieżę widokową i pomyślałem o zachodniej części parku. Jechałem tamtędy podczas wycieczki wokół Poznania. Dzisiaj było całkiem ładnie, ale dziwnie dużo czasu zajęła mi jazda, bo szybko zaczęło zmierzchać. Nawet przez chwilę zaczęło kropić. Zmieniłem plan i zamiast jechać do Stęszewa skręciłem w Łodzi na północ, jadąc prosto do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Koniec jesieni?

  40.82  02:33
W końcu wyczyściłem rower i zwróciłem uwagę, że do kolekcji usterek dołączyła opona z defektem. Jakby coś ocierało o nią, ale nie mogły to być hamulce, bo są wyregulowane. Nie chciałbym powtórzyć wpadki sprzed dwóch i pół roku.
Chyba znowu przegapiłem jesień. Poczułem się zdruzgotany tym faktem. Nawet w Lasku Marcelińskim widoki były prawie listopadowe. Pojechałem jeszcze do zachodniego klina zieleni. Wczoraj padał deszcz, więc było odrobinę błota. Super, akurat po wyczyszczeniu roweru.
Mnóstwo drzew i roślin, które zadziwiały mnie kolorami w poprzednich latach było już bez liści. Jeszcze tydzień temu wydawało mi się, że jesień się dopiero rozkręca, a dzisiaj wyglądało, jakby to był jej koniec. No, zdołowało mnie to. Nie dość, że w tym roku nie pojechałem w góry, to jeszcze przegapiłem moją ulubioną porę roku.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

W poszukiwaniu jesieni

  37.72  02:12
Ranek był pochmurny, widziałem lekki deszcz. Ruszyłem po południu do Lasku Marcelińskiego. Na drzewach było jeszcze mało złota, ale robiło się ładnie. Potem pojechałem na Cytadelę i do Parku Władysława Czarneckiego, a powróciłem Wartostradą. Po drodze zwróciłem uwagę rowerzyście, który zajechał mi drogę, jadąc pod prąd i w podziękowaniu usłyszałem szereg epitetów.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Łysogóry

  86.23  05:44
Zatrzymałem się w Kielcach na drugi dzień, aby ociupinę odpocząć od sakw i zwiedzić okolicę. Najpierw pojechałem do Kadzielni, interesującego i malowniczego rezerwatu niemal w centrum miasta. Niestety, gdy tylko tam dotarłem, zaczęło padać. Zrobiłem kilka zdjęć i szybko ruszyłem dalej.
Odwiedziłem centrum, akurat przestało padać. Przespacerowałem się tam, gdzie rowerem nie można i pojechałem za miasto. Po odwiedzonych ulicach zauważyłem, że Kielce cierpią na betonozę. Do tego sieć dróg dla rowerów to żart. Na przykład, aby przejść przez dwujezdniową drogę, trzeba przed każdą jezdnią wcisnąć przycisk dla zielonego światła – trzeba osobno czekać i w sumie zajmuje to kilka minut. Na innym skrzyżowaniu były pasy oraz światła z symbolem roweru. Potem jeszcze zwróciłem uwagę, że kierowcy mieli jedynie znak przejścia dla pieszych. Dalej – droga kończyła się na chodniku, a kilka skrzyżowań później był remont drogi dla rowerów i nikt nie zakrył oznakowań, mimo braku przejezdności. Dawno nie widziałem takiej koncentracji absurdów.
Dojechałem do miejscowości Święta Katarzyna, ostatniego planu na dzisiaj. Chciałem pospacerować po górach. Wszedłem do Świętokrzyskiego Parku Narodowego, rower zostawiłem przy kasie i rozpocząłem trekking. Ostatnio byłem na szlaku z 20 lat temu. Kolega z klasy złamał wtedy rękę podczas zejścia. Dzisiaj było zimno, mokro, ślisko, a na szczycie mgliście, ale skrawek doliny udało mi się dojrzeć. Nawet słońce się przedarło, żeby oświetlić tę niewielką panoramę.
Planowałem spędzić kilka godzin na wędrówce, ale dowiedziałem się o szlaku rowerowym biegnącym po dawnej linii kolei wąskotorowej, który został w tym roku udostępniony. Doszedłem więc do Łysicy i zawróciłem, a potem wjechałem na wspomniany szlak. Był koszmarny. Już pomijając mnóstwo błota, to telepało jakbym jechał na młocie pneumatycznym. Jeden plus, że drogi łagodnie pięły się i opadały. Przynajmniej do czasu, bo ostatniego kilometra każdy tor wyczynowy mógłby pozazdrościć. Było za ślisko i zbyt technicznie. Musiałem prowadzić rower. No, na początku jeszcze jechałem, ale miałem ze sobą sakwę i guma trocząca ją nagle zaczepiła się o szprychę i nawinęła na koło, blokując jazdę. Nie wiem, jak do tego doszło, ale spędziłem trochę czasu, wyciągając hak, który zaklinował się między szprychami i kasetą.
Rozważałem jeszcze wejście na Łysą Górę, ale w Nowej Słupi okazało się, że jest późno, a w dodatku zaczęło padać. Ruszyłem w drogę powrotną. Spory kawał drogi jechałem po pasie rowerowym, choć brakowało mu ciągłości. Deszcz robił sobie przerwy, a ja bez nich wróciłem do hotelu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / świętokrzyskie, terenowe, po dawnej linii kolejowej, wyprawy / Green Velo II 2020, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery