Nad jeziorem znalazła się przyjemna ścieżka. Znalazłem tam szlak dookoła Poznania (już nie pierścień, odkąd zamknęli poligon dla ruchu rowerowego), ale jechałem tamtędy po raz pierwszy. Albo zmienił się przebieg szlaku, albo przegapiłem wtedy ten krótki odcinek.
Słońce ładnie oświetlało jezioro, a na niebie kłębiły się burzowe chmury. Przez chwilę coś popadało, ale upiekło się nam. Droga powrotna była lżejsza, bo mieliśmy z wiatrem. W Poznaniu znów naszły ciemne chmury i zaczęło kropić, ale po raz kolejny uszło nam to na sucho.
