Chyba mnie ten wiatr przewiał, bo nie czułem się za bardzo na siłach, ale o dziwo noga dzisiaj podawała. Wiało z południa, więc standardowo ruszyłem na północ. Do Sawina jechało się świetnie i lekko, potem do Rudy jakby wiatr chciał poprzeszkadzać, aż wjechałem do lasu, by chroniąc się od południowego wiatru, wrócić do domu. Chyba pobiłem swój rekord przejazdu zielonym szlakiem, ale jednocześnie nie zrobiłem ani jednego zdjęcia. Chociaż mam ich tak dużo, że nie robi to większej różnicy.