Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

za granicą

Dystans całkowity:49127.11 km (w terenie 1276.07 km; 2.60%)
Czas w ruchu:2944:39
Średnia prędkość:16.68 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:417731 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:150 (76 %)
Suma kalorii:23072 kcal
Liczba aktywności:660
Średnio na aktywność:74.44 km i 4h 27m
Więcej statystyk

Prawie Guinsa

  22.99  01:12
Zostawiłem sakwy i ruszyłem z planem zobaczenia świątyni Guinsa, jednej z ważniejszych w Korei. Dziwnie się jechało na lekkim rowerze. Upał trochę zmalał, miałem krótki podjazd z paroma widokami, choć przydałyby się punkty widokowe bez krzaków. Dalej wzdłuż rzeki, aż dotarłem do skrętu ku świątyni. Tam stwierdziłem, że po dotarciu byłoby zbyt ciemno na zdjęcia i zawróciłem. Nie mam szczęścia do tych świątyń.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, za granicą

Wzdłuż rozebranych torów

  72.18  04:00
Dzisiaj było upalnie z okresowym zachmurzeniem. Znów miałem do pokonania przełęcz. Ruch był wyjątkowo duży, mimo że tą samą trasą prowadziła droga ekspresowa. Była też linia kolejowa, choć z drogi mało widoczna. Dopiero po kilku rozebranych mostach zorientowałem się, że coś było z nią nie tak. Okazało się, że to stara linia kolejowa, zastąpiona parę lat temu przez tunel, który umożliwił rozwinięcie większych prędkości. Szkoda, bo okrężny tunel wyglądał ciekawie na mapie. Chyba że wybudują coś na tamtym odcinku, bo jeden wiadukt zachował się (bądź jeszcze nie został rozebrany).
Jechałem głównie po drogach krajowej. Jedynie końcówkę próbowałem pokonać po jakichś ścieżkach, które nie były zbyt przyjazne dla rowerzystów. Zakazy, zamknięte odcinki czy auta blokujące ruch. Rowerzystów tu nie do końca się lubi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Wonju 2

  55.53  03:14
Słońce walczyło z chmurami o dominację na niebie. Obudził mnie upał, ale podjazd pokonałem pod zachmurzonym niebem. Potem były: tunel bez zakazów i zjazd w słońcu, choć opory powietrza redukowały niewygodę. Ruch dało się znieść, choć jechało dużo ciężarówek.
Droga nawet sprawnie mi dzisiaj poszła. Wjechałem na kilka dróg dla rowerów nad rzekami, aż dojechałem do odwiedzonego podczas poprzedniej wyprawy miasta Wonju.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Hongcheon-eup

  40.51  02:38
Początek dnia był nawet obiecujący, bo niebo pokrywały jeszcze grubsze chmury niż wczoraj. Długo jednak się nie nacieszyłem, bo na podjeździe wyjrzało słońce. Wybrałem krótki dystans po wczorajszym zakręconym maratonie, tym razem bez tunelów, ale podjazdów nie udało się uniknąć. No dobrze, mogłem pojechać wzdłuż rzeki czy po dawnej linii kolejowej, ale tamte rejony już znałem, chciałem odkryć coś nowego.
Byłem prawie u celu, gdy po zjechaniu do doliny ukazało się granatowe niebo. Wkrótce potem zaczęło padać. Schroniłem się na przystanku autobusowym i przeczekałem opad. W następnej wiosce ulice były suche, więc gdybym tylko jechał szybciej, to nawet nie musiałbym tracić czasu na postój. W miasteczku Hongcheon próbowałem swoich sił ze znalezieniem bankomatu. Dopiero piąty potrafił mnie obsłużyć. Już nie wspominając o liczbie odwiedzonych pralni, by znaleźć samoobsługową, czyli szybką i tanią. To nie jest kraj przyjazny turystom.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Objazd o tysiącu zakrętach

  87.84  06:19
Dzień zaczął się nawet znośnie – niebo pokrywała cienka warstwa chmur i wiało. Oczywiście przyjemność nie trwała długo, bo chmury zdążyły przepaść. Ja za to napotkałem problemy. Sugerowana przez nawigację droga była kręta, więc sądziłem, że skrócę ją sobie tunelem czy dwoma. Rzeczywistość pokazała, że tunele są zamknięte dla ruchu rowerowego. Wjechałem więc na starą drogę, która biegła wzdłuż brzegu zbiornika wodnego. Było kręto, na początek z paroma niewielkimi podjazdami. Dopiero potem zaczęło się rozkręcać do coraz wyższych i bardziej stromych.
Dojechałem do przeprawy promowej, którą sugerowała nawigacja, bo nikt nie wpadł na pomysł, by połączyć ostatni odcinek dróg. Niestety zawiesili działalność na początku roku. Pewnie przez niski stan wody. Wpadłem na inny pomysł. Czekały mnie niepotrzebne dwa podjazdy i pomyślałem, że mogę je zredukować do jednego, jadąc drogą górską. W rzeczywistości droga była dość wymagającym szlakiem górskim, po którym nie miałem ochoty nosić roweru. Zostało mi już tylko jedno wyjście – wczołgać się po tych dwóch nieszczęsnych wzniesieniach. Po tym trudzie dojechałem do odwiedzonego podczas poprzedniej wyprawy miasta Chuncheon.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Yanggu-eup

  50.41  03:17
Upał, gorąc, nieznośny skwar. Od rana było brzydko. Plan na dzisiaj był krótki, ale na drodze stało kilka wzniesień. Żar bił od asfaltu rozlanego na szerokich drogach, a drzew dających cień było jak na lekarstwo. Jedynie tunele i szybkie zjazdy dawały odetchnąć choć na chwilę. Dotarłem do miasteczka Yanggu, gdzie było kilka dróg dla rowerów, w tym jedna wokół części zbiornika wodnego. Skusiłem się i wydłużyłem wycieczkę. Wjechałem nawet na kilka zacienionych dróg.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Po drugiej stronie przełęczy

  48.46  03:25
Dzień zaczął się pochmurno, ale nie na długo. Niebo szybko stało się czyste. Do pokonania miałem przełęcz. Początek był nawet łagodny, potem trochę mniej, ale zdecydowanie było lżej niż na szalonych podjazdach z wybrzeża. Chyba dobrze, że opuściłem tamte strony, bo od wczoraj zachodzi seria trzęsień ziemi i dostaję nawet ostrzeżenia, by zapoznać się z wytycznymi na wypadek trzęsień ziemi i miejscami ewakuacji.
Widoków na podjeździe nie było. Na przełęczy identycznie. Dopiero na zjeździe coś zaczęło się pokazywać, wraz ze skalistymi widokami parku narodowego. Miałem dzisiaj szczęście zobaczyć pierwsze ssaki poza psami i kotami – burunduka syberyjskiego oraz gorala długoogonowego, które występują na północy kraju.
Jechałem główną drogą, czasem udało się wjechać na boczne, nawet znalazłem kawałek szlaku rowerowego. Słońce smażyło, że aż brakowało mi przyjemnej bryzy znad morza.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Zawróciło mnie wojsko

  105.88  06:23
Na dzień dobry dostałem dwie niespodzianki. Pierwszą był widok na przepiękne góry, których – przez brak przejrzystości powietrza – nie było widać z wybrzeża. Prawie jak w Zakopanem, tylko bez tych bezmyślnych reklam. Druga niespodzianka to prawie kapeć. Wczoraj serwisant w warsztacie rowerowym uparł się, że mam mało powietrza i z 3 atmosfer zrobił 4,5. Dzisiaj zostały może 2. Pewnie ciśnienie i poranny upał rozszczelniły jedną z łatek. Tylko dopompowałem powietrza i to wystarczyło na resztę dnia.
Słońce podpiekało, ale na wybrzeżu było trochę wiatru, pojawiły się jakieś chmury i wczorajsza mgła czasem wracała, więc nie było najgorzej. Szlak zrobił się brzydki, bo często go gubiłem i na oznaczonych odcinkach nie był wygodny. Do tego wydawało się, że zlikwidowali punkt z pieczątkami. Objechałem okolicę, nawet dotarłem do punktu informacyjnego. Najwidoczniej Koreańczycy – niczym Japończycy – wolą powiedzieć nieprawdę niż powiedzieć, że czegoś nie wiedzą. Szli w zaparte, że budka została zlikwidowana i centrum certyfikacji o tym wie. Zawiedziony jechałem dalej, by po kilometrze odnaleźć rzekomo zlikwidowaną budkę.
Wbiłem ostatnią pieczątkę na szlaku i ruszyłem dalej na północ, do punktu obserwacyjnego strefy zdemilitaryzowanej. Szlak istniał chyba tylko na mapie, bo znak nakazał mi wjechać na główną drogę, a tam zatrzymało mnie wojsko. Mundurowy nie mówił za bardzo po angielsku, ale powiedział, że dalej nie ma wstępu. Nie była to nawet strefa zdemilitaryzowana. Nie mogłem rzucić okiem na muzeum (aczkolwiek o tej porze było zamknięte), spojrzeć na granicę (o ile byłoby coś widać przez słabą przejrzystość powietrza) czy zajechać na stację kolejową donikąd (została zbudowana w nadziei na zjednoczenie narodów). Dopiero teraz przeczytałem, że wstęp uzyskać można obok miejsca, gdzie wbiłem ostatnią pieczątkę. Trudno, spodziewałem się tego i nie zależało mi aż tak bardzo. Przynajmniej mogłem dotrzeć wcześniej do noclegu.
Wjechałem na drogę krajową. Pustą, mimo że miała po dwa pasy w obu kierunkach. Zahaczyłem o miasto, by kupić coś do jedzenia i ruszyłem w góry. Koniec z morskimi zapachami, rowerowymi szlakami i z wieloma innymi udogodnieniami. Zatrzymałem się domu gościnnym na wsi.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Zamglona Korea

  123.16  07:20
Dzień zapowiadał się upalnie, ale po godzinie pojawiła się mgła, która – z przelotnymi przejaśnieniami – towarzyszyła mi przez resztę dnia. Jechałem dalej wzdłuż wybrzeża. Szlak biegł przez kilka zatłoczonych plaż. Pewnie przyczynił się do tego weekend. Nikt jednak nie pływał, poza surferami. Natłok ludzi zaczął być irytujący. Pomijając koreańską mentalność świętych krów na drogach i śmieszkach, jedna osoba wbiegła mi prosto pod koła, a inna zajechała mi drogę, że ledwo ominąłem blaszaka. Chyba czas wymienić okładziny hamulcowe, bo mam za długą drogę hamowania.
Miałem dzisiaj odrobinę szczęścia. Kupiłem łańcuch, bo stary za mocno się rozciągnął. Znalazłem też pocztówki. Mało atrakcyjne, ale jest nadzieja w tym kraju. W połowie drogi zorientowałem się, że jazda wolno mi idzie. Przyspieszyłem, a dalsze widoki zaczęły nudzić (no, może poza warstwami gór). Nie wiem, czy to mgła, natłok ludzi czy mało interesujący odcinek szlaku. A może za dużo tego wybrzeża. Gdyby nie wczorajsza pomyłka, dzisiaj zacząłbym górski odcinek, a tak będę męczył ten nadmorski szlak jeszcze jeden dzień.
Złapał mnie zmierzch. Mgła nie odpuszczała, ale dzięki niej było przyjemnie. Chyba na każdym skrzyżowaniu miałem czerwone. Dojechałem do celu na wzniesieniu. Dzisiaj dla odmiany hostel.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą, setki i więcej

Omyłkowo do następnej wioski

  39.09  03:01
Nie wiem, jak to zrobiłem, ale następny motel znajdował się w sąsiedniej wiosce. Miałem więc niewielki dystans i dużo czasu. Było gorąco i bezwietrznie, ale czasem pokazywały się chmury, które dawały orzeźwienie. Może nawet groziły deszczem, ale prognoza zapewnia brak opadów przez najbliższy tydzień.
Odwiedziłem pobliskie świątynie, przejechałem kawałek szlaku na wybrzeżu, wbiłem pieczątkę do kolekcji (mimo kamery znajdującej się wewnątrz budki, ktoś ukradł pojemnik z tuszem, ale trochę tuszu zostało na stemplu), odwiedziłem supermarket (był oznaczony jako sprzedający pamiątki, ale nic z tych rzeczy), wjechałem na wzgórze z kolorowymi domkami, w których znajdowały się kawiarnie i przeróżne punkty rzemieślnicze, w tym rzekomy sklep z pamiątkami, ale był w remoncie. Tydzień tułaczki przez pół kraju, a nadal nie znalazłem ani sklepu rowerowego, ani elektronicznego, ani z pamiątkami. Nie jest to kraj dla turystów.
Kategoria kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery