Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

z sakwami

Dystans całkowity:60847.13 km (w terenie 3351.23 km; 5.51%)
Czas w ruchu:3571:47
Średnia prędkość:16.85 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:458911 m
Maks. tętno maksymalne:125 (63 %)
Maks. tętno średnie:158 (80 %)
Suma kalorii:60871 kcal
Liczba aktywności:701
Średnio na aktywność:86.80 km i 5h 08m
Więcej statystyk

Do domu

  102.65  04:52
Było goręcej niż wczoraj, ale nadal dalekie to upałom z Japonii. Pojechałem drogami krajowymi. Było wygodne pobocze, ale nie brakowało morderców wyprzedzających na trzeciego, więc zjechałem na drogi boczne. Tam jakość dziur biła na głowę wszystkie niewygody z Japonii, więc potem znowu wjechałem na głośną krajówkę, potem z niej zjechałem i dotarłem w rodzinne strony.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, setki i więcej, z sakwami, mikrowyprawa

Z wiatrem do Kocka

  145.91  07:11
Weekend w Japonii był zabójczo gorący. Lot przebiegł spokojnie. Zaskoczyły mnie kałuże i… przyjemna temperatura. W cieniu nawet ciut szczypało chłodem. Złożyłem rower i ruszyłem w kierunku rodzinnych stron.
Jazda po Warszawie nie była przyjemna. Poczułem się niczym w Korei. Nawet para Koreańczyków wjechała mi pod koła, że ledwo wyhamowałem. Na przedmieściach jechało auto na aucie i gdy zabrakło śmieszek, wtedy robiło się ciasno.
Po kilkudziesięciu kilometrach zorientowałem się, że to nie noga podawała, a pchał mnie wiatr. Im bliżej południa, tym stawało się goręcej, ale wciąż dalekie to było latu w Japonii.
Od początku jazdy wrzucanie wyższego biegu nie przebiegało idealnie, aż w końcu zrozumiałem czemu, gdy pękła linka przedniej przerzutki. Przez kilkadziesiąt kilometrów musiałem jechać z wysoką kadencją, póki nie wpadłem na pomysł zablokowania przerzutki na blacie, co z kolei utrudniło jazdę pod górki, choć te trafiały się jak na lekarstwo. Latem będzie kłopot ze zrobieniem tego od ręki.
Po ponad 13-godzinnym locie nie dawałem rady usiedzieć w siodle. Pierwotnie i tak planowałem pokonać połowę dystansu, a zaszalałem, żeby dotrzeć do celu w ciągu dwóch dni.
Kategoria rowery / Fuji, setki i więcej, z sakwami, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, Polska / mazowieckie, kraje / Polska

W końcu się znajdzie

  16.94  01:19
Wyzwaniem na dzisiaj było odnaleźć pudło na rower. Nie spodziewałem się aż tak wysokiego poziomu trudności. Odwiedziłem kilkanaście sklepów z rowerami zanim się udało. Uznałem, że spakuję rower za sklepem i zamówię transport na lotnisko. W jakim błędzie byłem! Rower sprawnie udało mi się rozebrać, ale żadna firma nie mogła go zabrać. W poszukiwaniach pomógł mi pracownik sklepu, choć głupio mi było zajmować jego czas. Ostatecznie wezwałem taksówkę, żeby przetransportować pudło do hotelu. Ledwo zmieściła się, ale kolejny sukces. W hotelu mieli usługę transportu, jednak okazało się, że rower był na to za duży. Do innej, obiecującej firmy nie udało się dodzwonić, bo byli po godzinach pracy, więc rozłożę stres na kolejny dzień.
Nie zrobiłem ani jednego zdjęcia, więc dołączam kilka ze spaceru po Ueno, gdzie rozpoczął się festiwal letni. Połaziłem też po uliczkach z restauracjami wypełnionymi ludźmi po brzegi. Dzisiaj było dość pochmurnie, ale gorąc i tak dawał się we znaki, bo się odwodniłem. Po zmroku termometry pokazywały 31 °C, a wilgotność była absurdalna. Człowiek pocił się od samego oddychania. Wszyscy wokół powtarzali jak mantrę: „atsui”, czyli gorąco.
To już ostatnia wycieczka tej wyprawy. Koniec z codziennymi wpisami (przez 4 miesiące miałem tylko jeden dzień przerwy), bo pewnie już nie będzie mi się chciało jeździć w upałach, nawet jeśli będą bardziej znośne od japońskich. Pokonałem 8,3 tys. km, zobaczyłem dużo, jeszcze więcej zostało do zobaczenia. Następnym razem chciałbym wrócić tutaj jesienią, ale to już nie w tym roku.
Kategoria Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Rowerem po Tōkyō

  40.29  02:41
Dzisiaj musiałem się przenieść, ale miałem tyle czasu, że ruszyłem do kilku typowych miejsc dla zabicia czasu. Było nadal pochmurno, choć parno. Czasem kropiło. Pojechałem pod stację kolejową Tōkyō, objechałem pałac cesarski, rzuciłem okiem na wieżę tokijską, a zanim ruszyłem do hotelu przespacerowałem się po chramie Meiji-jingū.
Kategoria Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Do Tōkyō

  60.41  03:54
Kolejny dzień piekła. Moja wyprawa zmierza ku końcowi. Chciałem uniknąć lata, ale pomyliłem się o tydzień. Nie mam już planów, więc postanowiłem ruszyć do Tōkyō. Trudno było znieść gorąc. W dodatku drogi były tak fatalne, że pękła kolejna szprycha. Udało mi się znaleźć serwis, choć większość była zamknięta w środy. Wynegocjowałem, że zrobią to w pół godziny z proponowanej całej godziny. Po sprawie okazało się, że naszła chmura burzowa. Dała ociupinę ochłody, ale przeszła bokiem, więc długo się nie nacieszyłem brakiem przeraźliwego słońca. Za to zacząłem czuć tokijski klimat: mnóstwo ludzi, skrzyżowań, ciasnych uliczek, ściśniętych domów, pociągów. Niestety ceną była mozolna jazda.
Kategoria Japonia / Chiba, Japonia / Ibaraki, Japonia / Tōkyō, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Droga Dzyń, Dzyń

  58.20  03:28
Po wczorajszej burzy została tylko wilgotność powietrza. Piekielny upał czekał na mnie od rana. Po niebie sunęły chmury, ale niemal wyłącznie nad horyzontem. Ruszyłem najpierw na stację kolejową po brzydkiej drodze krajowej, aby na miejscu rozpocząć jazdę po szlaku na dawnej linii kolejowej. Powstała tam Droga Dzyń, Dzyń Tsukuba – Kasumigaura. Miała 175 km, ale mnie interesował odcinek na żelaznym szlaku. Było mało cienia, więc cieszyłem się z każdego drzewa. Jakością zaskakiwała tylko na kilku odcinkach. Była poprzecinana skrzyżowaniami ze znakami stopu. Cykady coraz uciążliwej ogłaszają nadejście lata. Atrakcje też się pojawiały, ale gorąc nie zachęcał mnie do zjeżdżania do nich, więc po prostu dojechałem do końca, gdzie czekał na mnie klimatyzowany pokój hotelowy. Dzisiejsza burza była krótka i przeszła bardziej bokiem.
Kategoria Japonia / Ibaraki, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Przydrożny Totoro

  43.92  02:46
Upał był nie do zniesienia. To już pewnie koniec pory deszczowej i początek regularnego piekła. Na początku jechałem zaniedbanymi drogami na wałach rzecznych, potem trochę w cieniu estakady Shinkansena. Odwiedziłem chram przyciągający fanów postaciami z filmu „Mój sąsiad Totoro”. Reszta podróży to była przeprawa przez morze ognia i postoje w każdym możliwym cieniu. Dopiero po dotarciu do hotelu przyszły chmury, a wraz z nimi burza.
Kategoria Japonia / Ibaraki, Japonia / Tochigi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Cedry Nikkō

  42.79  02:24
Odebrałem sakwy i wydostałem się z turystycznej części miasta, wjeżdżając na drogi obsadzone potężnymi cedrami. Trafiłem na kilka takich dróg, póki się nie skończyły. Potem jechałem kawałek wśród pól ryżowych, aż znalazłem się na nudnych drogach krajowych. Słońce znikło za warstwą chmur. Dojechałem do hotelu, a wieczorem zaczęło kropić.
Kategoria Japonia / Tochigi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Pierwsze niedźwiedzie za płoty

  69.62  05:08
Deszcz donośnie walił w kontener, w którym nocowałem. Nie padało, gdy ruszyłem, ale szybko zaczęło kropić. Kropiło coraz mocniej, choć wciąż leniwie. Tak samo leniwie nie chciałem zakładać ubrań przeciwdeszczowych, więc wyciągnąłem parasolkę. Jazda z nią nie jest legalna w Japonii, ale jechałem bocznymi drogami. Zauważył mnie Japończyk, który zatrzymał mnie i dał mi pelerynę od deszczu. Pierwszy raz taką na siebie nałożyłem i było to zdecydowane nie. Zrobiła się mokra z obu stron, że ostatecznie zatrzymałem się i założyłem oddychające ubrania przeciwdeszczowe.
Deszcz momentami zacinał mocniej, ale nie było najgorzej. Jechałem bocznymi drogami, które były dość zadrzewione i nie przepuszczały tak mocno deszczu. Po kilkudziesięciu kilometrach przestało padać, wyschły drogi i część moich ubrań. Niestety długo się nie nacieszyłem. Na szczęście opad nie był już tak mocny i po czasie nawet ustał.
Wystraszyłem dwa niedźwiedzie grasujące przy drodze. Nie widziałem żadnego na żywo. Ciekawość wzięła górę i zawróciłem, a nagle jeden z nich zaczął szarżować w moją stronę. Na szczęście dzielił nas metalowy płot chroniący drogę przed obiektami staczającymi się ze zbocza. Misie odeszły w swoją stronę, a ja nabawiłem się paranoi i oglądałem się na wszystkie strony przez resztę podróży. Miałem pojechać dłuższą drogą przez przełęcz, co sugerował gospodarz noclegu sprzed dwóch dni, ale ostrzeżenie przed niedźwiedziami skutecznie mnie zniechęciło.
Pojechałem tunelem, za którym było mgliście. Chciałem pojechać jeszcze nad jezioro, ale w takich warunkach z pewnością nic nie zobaczyłbym. Dojechałem do zajazdu, gdy znów zaczęło padać. Wziąłem parasolkę i wykorzystałem resztę dnia na spacerze po okolicy turystycznego chramu Nikkō Tōshō-gū. Było pusto, ale o tej porze tam zawsze tak jest.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Gunma, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Tochigi, kraje / Japonia

Daruma-ji

  55.40  03:16
Jakże nieznośnie upalny dzień mnie powitał. Gospodarz noclegu był bardzo wygadany. Opowiedział trochę lokalnych historii i doradził mi, jak mógłbym dalej jechać. Zmieniłem plany, co wyszło mi na plus, bo początkowo chciałem jechać pod górę, a w tej temperaturze już po niewielkich górkach miałem dość. Termometr pokazywał ponad 40 °C podczas jazdy w słońcu i około 37 °C, gdy świeciło w plecy. Koszmarny dzień.
Najpierw jechałem nie do końca wygodnymi ścieżkami na wałach rzek, ale przynajmniej nie było tam ruchu. Odwiedziłem świątynię Daruma-ji, która jest miejscem narodzin figurki darumy. Dużo bardziej kameralna świątynia od tej w Minō.
Dalsza droga to przejazd przez miasta i jazda po płaskim. Betonoza, brak cienia, wszędzie auta, a boczne drogi wymagały logistyki, która w upale nie przychodziła najłatwiej. W końcu dojechałem do hotelu, który mnie zaintrygował, bo był ulokowany w kontenerach. W środku było okropnie gorąco, ale włączyłem klimatyzację i po pewnym czasie dało się tam egzystować. Pokój był w standardowym rozmiarze japońskiego pokoju hotelowego.
Kategoria Japonia / Gunma, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery