Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2023

Dystans całkowity:1252.09 km (w terenie 7.35 km; 0.59%)
Czas w ruchu:74:03
Średnia prędkość:15.87 km/h
Maksymalna prędkość:55.14 km/h
Suma podjazdów:9184 m
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:59.62 km i 3h 42m
Więcej statystyk

Odawara

57.9703:42
Dzień zaczął się upalnie. Ruszyłem do chramu Samukawa, gdzie oczekiwałem zobaczyć lampiony niczym z Aomori, jednak najwidoczniej było to sezonowe wydarzenie. Przespacerowałem się po tym 1600-letnim chramie i ruszyłem dalej.
Dziś znowu jeździłem wzdłuż rzek. Zdecydowałem pojechać do kolejnego celu nieco okrężną drogą. Pojawił się podjazd o niezauważalnym nachyleniu. Zjazd był trudniejszy, bo jechała masa aut, a chodnik dla rowerów był gorszy niż te w Polsce.
Przy kolejnej rzece trafiłem na tablicę informacyjną i w końcu udało mi się dojrzeć bladego Fuji-san, który prawdopodobnie towarzyszył mi przez większość dnia.
Dotarłem do Odawary, gdzie już raz byłem podczas pory deszczowej. Wtedy nie zobaczyłem zamku. Dzisiaj wszedłem na dziedziniec, ale na sam szczyt już nie chciało mi się pchać, bo w środku tej repliki najpewniej nie było niczego ciekawego poza panoramą na miasto.
Kategoria rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Kanagawa, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Wzdłuż rzek

45.6203:06
Planowałem jechać na północ, ale doświadczony z ostatniej wiosennej wyprawy, zdecydowałem się zmienić plany i kontynuować od południa. Zaskoczył mnie przyjemny chłód spowodowany zachmurzeniem. Jechało się bardzo dobrze, choć na mojej mapie nie znalazł się żaden punkt do odwiedzenia. Pozostała więc spontaniczność. Widziałem dużo drzew wiśni, przejechałem wzdłuż kilku rzek, ruch był zaskakująco mały. Po południu temperatura nieco obniżyła się, a niebo bardziej pociemniało, ale dojechałem do celu suchy. Ponownie hotel kapsułowy. Trafiłem do miasta, gdzie trudno znaleźć napisy po angielsku czy użytkowników tego języka. O pomoc w znalezieniu parkingu rowerowego poprosiłem policjanta, bo taką pełnią tu funkcję.
Kategoria za granicą, Japonia / Kanagawa, Japonia / Tōkyō, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, kraje / Japonia

Odprawa

45.0603:06
Odprawiam się z metropolii, choć zajmie to pewnie kilka dni. Dzień zaczął się upalnie. Ruszyłem wzdłuż rzeki, podziwiając nieliczne drzewa wiśni, które zakwitły nieco wcześniej. Zobaczyłem kilka interesujących mnie miejsc, pod pałacem cesarskim było mnóstwo policji, a jeden nawet zwrócił mi uwagę, że nie można fotografować ze względów bezpieczeństwa. Dziwne to, bo wystarczyło zrobić zdjęcie z tłumu po drugiej stronie ulicy i nikt nawet nie zauważyłby.
Zajrzałem jeszcze pod wieżę tokijską i ruszyłem na zachód. Zahaczyłem o świątynię z figurkami szczęścia w kształcie kotów, a po drodze jeszcze zauważyłem, że będę przejeżdżał obok muzeum studia Ghibli, więc skoczyłem tam na chwilę. Robi się za gorąco, a to dopiero marzec.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Tōkyō

Przeprawa

98.7806:09
W kafejce internetowej nie było łóżka ani nawet futonu. Cała podłoga była materacem – niestety bardzo twardym. Nie udało mi się wyspać. Przynajmniej zrobiło się słonecznie, choć chłodny wiatr nie dawał się ogrzać.
Ruszyłem do Kamakury. Miałem na liście dawną rezydencję markiza Kachō Hironobu. Niestety tylko ogród w stylu europejskim był otwarty. Potem podkusiło mnie, żeby wjechać do centrum Kamakury. Korkom nie było końca, a chodniki były pełne ludzi. Zatoka gościła setki amatorów wodnych sportów.
Przejechałem kawałek drogi wzdłuż wybrzeża, aby ominąć strome podjazdy. Widziałem pociągi jadące środkiem ulicy niczym tramwaje. Potem był horror. Rak zwany metropolią, przez którą musiałem się przeprawić. Ciągłe światła, korki, przejścia nad ulicą zamiast zebr, szaleni taksówkarze zatrzymujący się na środkowym pasie, by odebrać klienta (lewy pas jest przeznaczony do parkowania i dla rowerzystów, więc mało kto nim jeździ). Czasem dało się przecisnąć między barierkami i autami, czasem po prostu jechałem chodnikami dla rowerów. Było sporo podjazdów. Trafiłem nawet na krótki odcinek spacerowy wzdłuż rzeki, to choć chwilę odetchnąłem. Minąłem kilka rzek obsadzonych sakurą, które przygotowane zostały do obchodów okresu kwitnienia wiśni, choć do pełnego rozwinięcia kwiatów potrzeba jeszcze kilku dni.
Wielokrotnie zabłądziłem lub zboczyłem z obranej drogi, ale przy tak olbrzymiej siatce ulic można przebierać do woli. Zobaczyłem kilka miejsc, które zaplanowałem. W parku Ueno trafiłem na sakurę w pełnym rozkwicie. Tak samo w kilku innych miejscach, więc pewnie znalazłem się w cieplejszym obszarze. Dojechałem do hotelu, gdzie znowu trafiłem na piętro dla palących, ale właścicielka mówiła po angielsku, więc zmiana pokoju była prostsza. Wyszedłem jeszcze na spacer po dzielnicy Asakusa, by przy okazji zjeść sushi. Odrobinę podrożało, ale nadal jest taniej i smaczniej niż w Polsce.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, po zmroku i nocne, kraje / Japonia, Japonia / Tōkyō, Japonia / Kanagawa, góry i dużo podjazdów

Zatoka Tokijska

42.8102:27
Lało całą noc. Dopiero gdy ruszałem, opad zmalał, a na chwilę nawet przestał, choć towarzyszył mi do końca wycieczki. Zejście z góry, na której znajdował się hostel, też nie było proste, bo droga zamieniła się w glinianą maź, która pokryła opony i buty grubą warstwą. Nieważne, ile razy nie czyściłbym roweru, to i tak glina wyłaziła z jakichś zakamarków i chlapała na wszystko. Nawet deszcz nie dawał rady jej usuwać.
Kupiłem sobie parasolkę, żeby robić jakieś zdjęcia aparatem, ale zacinało tak nieprzyjemnie, że nawet nie chciało mi się stawać. Przynajmniej wiatr przez większość czasu był martwy, choć końcówkę zapewnił mi przeszywająco chłodną.
Dojechałem do przeprawy promowej. W biletomacie nie było opcji roweru, więc musiałem skorzystać z okienka. Oczywiście znajomość japońskiego była wymagana. Na obiad kupiłem sobie rybnego burgera – z użyciem biletomatu, a jak! Na promie było podobnie do promów norweskich, tylko obsługa sama przywiązała rower i zabezpieczyła go na wszystkie sposoby.
Dopłynąłem do prefektury Kanagawa. Zaskakująco noclegi w ten weekend były zarezerwowane do ostatniej sztuki. Musiałem zatrzymać się w kafejce internetowej. Te w Japonii oferują boksy z siedziskami, a niektóre także prywatne pokoje z miejscem do leżenia. Przestrzeni jest niewiele. Za późno się zorientowałem, że dostałem pokój dla palących, ale na szczęście – z pomocą innego gościa, który znał angielski – udało się zamienić, choć nowe lokum było o połowę mniejsze.
Wjechałem do nieprzyjaznej części Japonii. Chciałem zostawić na chwilę rower, by zameldować się w kafejce, ale wyskoczyli Japończycy, że nie można. Wiele stref większych miast jest zamknięta dla rowerów, choć na o wiele większe auta blokujące przejazd jakoś nikt nie narzeka. Zrobiło się zbiegowisko i znalazł się ktoś z działającym telefonem, bo mój akurat dziwnym trafem odmówił współpracy. Udało mi się przetłumaczyć to, co chciałem zrobić od początku, czyli zostawić rower na 5 minut, a potem go przeparkować. Parking znalazłem dopiero przy stacji kolejowej. 50 jenów za godzinę. Jutro będę jeden obiad w plecy. A telefon nie wiem, co zrobił, ale wymagał twardego resetu, by znów współpracować.
Miałem cały wieczór wolny, więc wsiadłem do pociągu i ruszyłem do Yokohamy, gdzie chciałem zobaczyć chińską dzielnicę nocą, bo za dnia już ją widziałem. Dużo ludzi. Zrobiłem kilka fotek i wystarczyło ze mnie. Nawet przestało padać, więc jest nadzieja na pogodną niedzielę.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Kanagawa, Japonia / Chiba

Wybrzeżem i górami

117.9006:49
Było pełne zachmurzenie z prognozą przelotnych opadów. Słońce tylko na chwilę przedarło się przez chmury. Wiatr zmienił się i pchał mnie przez cały poranek. I dobrze, bo nie wyobrażałem sobie jechać inaczej, taki był silny.
Wróciłem się kawałek, by zajrzeć do marketu z owocami morza. Potem wjechałem na krajowy szlak wzdłuż Pacyfiku. Koszmarny, jak każdy chodnik dla rowerów. Japończycy nie wiedzą, co to wygoda podczas podróży.
Dotarłem do gór. Tam pierwszym punktem było cmentarzysko pociągów, a właściwie użycie nieużywanych już lokomotyw do celów rozrywkowych. W wybranych wagonach były galerie zdjęć, punkty gastronomiczne, sklepiki i inne. Wagony przegapiły kilka lat malowania, ruda dobiera się do wielu elementów, ale atrakcja dla fanów lokomocji jest. Trochę pogawędziłem z przemiłą starszą panią, która obsługiwała przyjezdnych. Szkoda, że nie znam japońskiego na wyższym poziomie.
W miasteczku Ōtaki moją uwagę przykuł zamek. Chciałem podjechać bliżej, żeby zrobić lepsze zdjęcie, a ostatecznie wylądowałem pod samym budynkiem. Kolejne atrakcje były w sumie rozsiane po górach, w których znalazłem się. Dojechałem do piętrowego tunelu, który powstał, gdy drugi tunel postanowiono wybudować nieco niżej.
Następny był zamek Kururi. Dojazd okazał się strasznie stromy. To kolejny zamek obsadzony sakurą, na której pełne kwitnienie będzie trzeba poczekać jeszcze kilka dni. Niestety była to też ostatnia atrakcja, którą udało mi się zobaczyć przed zmierzchem. Po drodze i tak zauważyłem kilka kolejnych miejsc do odwiedzenia, więc będzie do czego wracać. Tymczasem musiałem jechać nieco dalej niż planowałem, bo jestem gapą i za późno rozejrzałem się za noclegiem. Na miejscu zastałem ciemność i bardzo nietypowy hostel. Położony na uboczu, bez drogi dojazdowej, a na górę prowadziło mnóstwo schodów. Na szczęście właściciel mi pomógł wnieść cały majdan. Dojechałem suchy, ale godzinę później lunęło. Zapowiada się deszczowy weekend.
Kategoria góry i dużo podjazdów, wyprawy / Japonia wiosną 2023, za granicą, z sakwami, setki i więcej, rowery / Fuji, po zmroku i nocne, kraje / Japonia, Japonia / Chiba

Ohayō

104.0906:05
Dzień dobry. Japonia była zamknięta na turystykę przez niemal 3 lata. Gdy w październiku ogłosili otwarcie się, zacząłem myśleć o kolejnej podróży. Rozważałem wiosnę i jesień. Wypadło na wiosnę. Po wielu przygodach w końcu udało mi się po raz kolejny postawić koła na ziemi japońskiej. Tym razem na trzecim rowerze (wcześniej na kolarzówce i na trekkingu).
Miałem się rozpisywać, ale po prostu streszczę wszystko. Rano wyciągnąłem rower z pudła (zajęło mi to 1,5 godziny w porównaniu do 5 godzin, które spędziłem na przycięciu pudła, aby odpowiadało warunkom przewoźnika i skomplikowanym rozebraniu roweru, aby wcisnąć go w tak mały karton, czego i tak nie weryfikowali) i spróbowałem się wydostać z lotniska, co okazało się dużym wyzwaniem. Zwiedziłem lotnisko, znalazłem kilka kwiatów i po kilku nawrotach mogłem jechać dalej. Było sporo pagórków. Pierwszym celem była tajska świątynia, ale po dotarciu na miejsce okazało się, że stała w remoncie. Przynajmniej po ukończeniu odzyska swój blask.
Mijałem pola uprawne rozciągające się po horyzont. Rolnicy przygotowują je pod nawodnienie zanim zasadzą ryż, więc wkrótce widoki tarasów ryżowych będą atrakcyjniejsze.
Zacząłem mieć problem z indeksowaniem tylnej przerzutki i na podjeździe niemal wkręciłem ją w szprychy. Całe szczęście w porę się zorientowałem. Pewnie podczas transportu coś się uszkodziło, bo rower ogólnie wyglądał na sprawny po złożeniu.
Kolejne na liście było miasto Katori, gdzie w jednej z dzielnic została zachowana dawna architektura. Miejsce nazywane jako Małe Edo (z kolei Edo to dawna nazwa Tōkyō). Objeździłem, obszedłem i obfotografowałem je. Lubię takie widoki.
Ta część Japonii raczej nie jest zbyt turystyczna. Trudno tutaj o obcokrajowców, toteż mało tutaj znaków i napisów po angielsku. Na szczęście funkcja tłumaczenia tekstu ze zdjęcia jakoś działa. Na migi z mieszkańcami, którzy rzadko komunikują się po angielsku, też można się dogadać.
Trafiłem na pierwszą stację drogową Michi-no-Eki. Nie mieli stempli (zazwyczaj każda stacja ma swój unikalny stempel), ale to i dobrze, bo nie udało mi się znaleźć odpowiedniego notesu na dziennik. Zaraz obok biegła droga dla rowerów. Wybudowana na wale rzeki, prowadziła daleko ku ujściu. Jechało się super, choć brakowało widoków.
Odwiedziłem jeszcze kilka miast i w końcu znalazłem notes, który mi pasował. Niestety nastał zmierzch. Zachód nie był spektakularny, ale temperatura spadła. Jak przez cały dzień smażyłem się w 24 °C, że aż opaliłem sobie dłonie, to wieczorem spadło do przyjemnych 13 °C. Niestety całe szczęście z szybkiej jazdy wywrócił do góry nogami wiatr, który teraz wiał mi w twarz.
Dokąd dalej? Mam kilka tygodni, więc z pewnością zobaczę po raz czwarty kwitnienie wiśni w Japonii i odwiedzę miejsca, których nie widziałem podczas poprzednich eksploracji wysp.
Kategoria wyprawy / Japonia wiosną 2023, kraje / Japonia, Japonia / Chiba, za granicą, z sakwami, setki i więcej, rowery / Fuji, po zmroku i nocne

Przed wyprawą

13.7000:54
Przejażdżka po chłodnej Warszawie. Nie miałem ciepłych ubrań, więc krótko. Właściwa wyprawa za kilka dni. O obawach i problemach w kolejnym wpisie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / mazowieckie, rowery / Fuji, z sakwami

Wietrzna wiosna

23.8901:19
W marcu jak w garncu. Wyszedłem na chwilę. Musiało wcześniej mocno padać, bo kałuże nie były małe. Skoczyłem do Szacht i coś mnie podkusiło, by wspiąć się na wieżę. Może i słońce się schowało, więc nie było widoków, ale tak wiało na górze, że mnie przewiało. A miałem się oszczędzać. Skróciłem więc dystans, pojechałem na Sołacz przez centrum. Tam zaczął padać śnieg, a zmarznięte krokusy rosły tak, jak zastałem je tydzień temu. No, tylko bardziej zadeptane przez ludzkie bydło. Zrobiło mi się zimno, więc pojechałem prosto do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Znajdując wiosnę

28.6101:36
Dzisiaj dla odmiany padał śnieg. Stopniał do czasu mojego wyjścia, ale gdzieniegdzie jeszcze było widać jego ślady. Wiatr nieco mniej przeszkadzał, ale było też chłodniej. Słońce od czasu do czasu też wyglądało zza chmur. Tym razem ruszyłem do zachodniej części Poznania i udało mi się znaleźć krokusy. Było za zimno, żeby się rozwinęły, więc pewnie potrzebują jeszcze kilku dni, choć prognoza pogody raczej nie będzie temu sprzyjać.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery