Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Ujście Wisły

  72.47  03:40
Wyskoczyłem za miasto, jeśli można tak powiedzieć, bo końca Gdańska nie było widać. Przed południem zbierało się na deszcz, potem się przejaśniło. Było ciut chłodniej niż wczoraj, ale nawet nie zakładałem bluzy.
Jechałem po drogach dla rowerów, po których biegły aż 4 szlaki rowerowe. Nie pojmuję, czemu nie próbują ich urozmaicić, aby każdy biegł inaczej. Doprowadziły mnie do Wyspy Sobieszewskiej. Trochę wiało nudą, więc wjechałem do lasów i trafiłem na świetny szlak rowerowy. Czasem piaszczysty, ale mam już wprawę. Doprowadził mnie on do ujścia Wisły. Miałem plan, by dostać się na sam koniec cypla, ale piach mnie pokonał. Miałem go dość, więc zdecydowałem o powrocie. Dostałem się nad brzeg Wisły, gdzie ścieżka uciekła w drugą skrajność. Zabetonowane kamienie tworzące nadbrzeże równie mocno utrudniały jazdę, co piach.
Wróciłem na asfalty. Zrobiłem duży objazd. Najpierw Cedry Wielkie, potem ku Pruszczowi Gdańskiemu. Przejechałem przez wiele tuneli drzew. W sumie dobrze, bo miałem kawał dystansu pod słońce. W Pruszczu chciałem coś zjeść, ale nie znalazłem nic, więc wróciłem do Gdańska po drodze biegnącej wzdłuż kanału. Kiedyś pokonałem ją w drugą stronę.

Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, terenowe, wyprawy / Gdańsk 2021, rowery / Fuji

Park Oliwski

  30.54  01:42
Tym razem za cel moich przygód obrałem Gdańsk. Temperatura była idealna do jazdy. Pojechałem do mojej nowej bazy wypadowej zostawić bagaż i ruszyłem na północ. W Gdańsku byłem kilka razy, więc centrum mniej więcej kojarzyłem. Wjechałem na drogę biegnącą aż do Gdyni, po której jechałem kiedyś w przeciwnym kierunku. Liczniki przejazdów rowerem przebijały poznańskie niemal czterokrotnie. Również liczba rowerzystów korzystających z infrastruktury była naprawdę pokaźna. Tam już się robi ciasno, żeby sprawnie i bezpiecznie podróżować. Niemal innowacyjne w skali kraju są też poziome znaki drogowe. W niewielu miejscach je widuję, a tam są one chyba wszędzie. Widziałem też sporo bubli i niedopracowań, że za głowę się można złapać, ale gdzie ich nie ma? Powinienem rozważyć Gdańsk na przyszłość.
Znalazłem się w Parku Oliwskim. Pierwsze wrażenie wywarł na mnie niesamowicie ogromne. Tunele drzew i kanał obsadzony żywopłotem wyglądały bajecznie. Niestety reszta parku wyglądała zwyczajnie, a już myślałem, że będzie to mój ulubiony park. Dostałem się do ogrodu botanicznego w stylu japońskim, dla którego właśnie zdecydowałem się odwiedzić Gdańsk. Brama torii wyjęta rodem z Japonii oznajmiała, że dobrze trafiłem. Było tam bardzo spokojnie, więc spędziłem trochę czasu na oglądaniu tego niewielkiego ogrodu.
Ruszyłem do Zatoki Gdańskiej. Tam czekała na mnie kolejna niespodzianka – rowerostrada wzdłuż wybrzeża. Świetnie to przemyśleli. Przyjemnie się jechało. Szkoda, że znaki kierunkowe, które widziałem tak licznie w Warszawie, są tutaj dopiero w powijakach.
Odwiedziłem na koniec Stare Miasto. Zjadłem kolację i wróciłem do siebie. Droga dojazdowa od północy jest koszmarem, więc pojechałem od południa. Było znacznie wygodniej.

Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, wyprawy / Gdańsk 2021, dojazd pociągiem, rowery / Fuji

Twardy teren

  111.40  06:42
Był przyjemny, dość wietrzny, ciut słoneczny dzień. Ruszyłem na spotkanie z Anią. Na dzisiaj zaproponowałem terenowy przejazd przez Wielkopolski Park Narodowy. Wjechaliśmy na Nadwarciański Szlak Rowerowy. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio jechałem wzdłuż Dębiny. Zwykle jeżdżę wszerz, żeby przedostać się przez Wartę. W Puszczykowie Ania pokazała mi interesujące muzeum Fiedlera, które chętnie odwiedzę pewnego dnia.
Po szybkim posiłku w piekarni, która była jedynym otwartym miejscem z jedzeniem w okolicy, ruszyliśmy do Jezior. Zwykle jeździłem tam kolarzówką po koszmarnym asfalcie, a tym razem na gravelu mogłem wjechać na całkiem wygodną ścieżkę biegnącą równolegle do drogi. Odwiedziliśmy groby powstańców, a potem skierowaliśmy się do Jarosławca. Plan zmodyfikowany przez Anię zakładał ciut krótszą drogę, a przez nieuwagę poprowadziłem po żółtym szlaku wokół Jeziora Jarosławieckiego.
Dostaliśmy się do Szreniawy, gdzie jest kolejne muzeum – tym razem rolnicze, przepełnione mnóstwem atrakcji. Wygląda na to, że warto je odwiedzić. Udało nam się trafić na przejeżdżający pociąg. Potem podjechaliśmy pod zabytkową wieżę widokową. Niestety nieczynną, ale tabliczka na budowli przykuła uwagę Ani.
Dalszy plan prowadził do Trzebawia. Dwukrotnie spadł mi łańcuch, który nie dał się tak łatwo nałożyć. Oby to się nie powtórzyło, bo łańcuch porysował mi ramę. Po Pierścieniu Dookoła Poznania dostaliśmy się do Mosiny. Tam zjedliśmy i ruszyliśmy ku Rogalinowi, zbaczając mocno w teren. Sporo dębów rogalińskich wyglądało na martwych. Dalej lasami na północ i byliśmy z powrotem w Poznaniu. Umordowałem się dzisiaj. Gravel w terenie nie był wygodny.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, terenowe, ze znajomymi, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Po ulewie

  28.78  01:20
Rozpadało się na całego. Wieczorem przestało i nawet pokazało się słońce. Odczekałem, aż ulice przeschną i ruszyłem na krótką przejażdżkę. Miałem pojechać tylko do ronda Kaponiera, ale podkusiło mnie, żeby pstryknąć parę zdjęć na Starym Rynku. Niestety trwała tam jakaś impreza i smród papierosów szybko mnie zawrócił. Wróciłem do mojego planu i pojechałem za Ławicę. Źle się ubrałem w stosunku do wilgotności powietrza i temperatury, więc skierowałem się do domu. I tak na niebo wróciła wielka chmura, więc wolałem uniknąć kolejnej ulewy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Dzisiaj jest piątek

  40.97  01:47
Choć rano padało, a na niebie było dużo chmur, to temperatura nie zachęcała mnie do wyjścia. Wyskoczyłem dopiero wieczorem, by pokręcić się po okolicy. Pojechałem przez Komorniki, potem wzdłuż ekspresówki i ku centrum Poznania zanim wróciłem do domu, dokręcając jeszcze pętlę do czterdziestki. Na mijanej budzie zobaczyłem bezsensowny napis skaczący po tablicy LED: „Dzisiaj jest piątek”.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Leniwe maki

  12.65  00:41
Rano popadało. Potem było lekkie zachmurzenie i męczący wiatr. Nie chciało mi się jeździć, ale wyszedłem na chwilę, żeby sfotografować maki, które zauważyłem wczoraj. Zrobiłem krótką pętlę, a zanim wróciłem do domu, odwiedziłem jeszcze Szachty.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Park Wilsona i Cytadela

  34.44  01:43
Wyskoczyłem późnym popołudniem. Odwiedziłem jeden sklep w poszukiwaniu części do błotnika, żeby poprawić błąd projektowy mojego gravela. Nadal bez skutku. Potem wjechałem do Parku Wilsona, który mijałem już setkę razy, a nigdy nie widziałem od środka. Przespacerowałem się tu i tam, a potem ruszyłem do Cytadeli. Tam również wolnym tempem objechałem park, poszukując kwiatów. Zostało ich niewiele w porównaniu do tego, co było miesiąc temu. Potem przejechałem się nad Wartę. Ruszyłem Wartostradą w jedną stronę, potem w drugą. Wreszcie naprawiają koszmarną nawierzchnię na południowo-wschodnim odcinku szlaku. Zanim wróciłem do domu, odwiedziłem jeszcze Stary Rynek, gdzie zakończono badania archeologiczne, a wykopki przykryto płytą i ustawiono słupki z informacjami.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kwiecisty Kórnik

  65.42  02:50
Tak wczoraj myślałem o tym Kórniku, że ruszyłem do niego dzisiaj. Zabrałem też aparat, żeby sfotografować trochę polnych kwiatów, bo mijam ich coraz więcej. Wyszedłem wcześniej niż wczoraj, ale było parę chmur, dzięki czemu gorąc nie dokuczał tak mocno, jak wczoraj. Jechało się dobrze, czasem wiatr poprzeszkadzał, ustrzeliłem kilka kwiatów, parę pociągów przemknęło mi przed obiektywem, przejechałem się po kórnickiej promenadzie, która nadal nie została ukończona, a potem ruszyłem ku Mosinie, żeby przedostać się przez Wartę i wrócić do domu tym razem przez Puszczykowo.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Nocą po upale

  60.82  02:28
Wyszedłem po południu na moment i stwierdziłem, że jest źle. Upały od kilku dni dokuczały mi, ale dzisiaj zniechęcały do jakiejkolwiek aktywności. Nie chciałem siedzieć przez resztę dnia w domu, więc wieczorem wyskoczyłem na chwilę. Temperatura dała się polubić. Ruszyłem pod Poznań. Pomyślałem, żeby wydłużyć dystans i dostać się do Stęszewa, a potem standardowo do Mosiny. Temperatura spadła jeszcze niżej, ale była dużo przyjemniejsza niż za dnia. Przejechałem jeszcze przez Wartę, żeby następnie wrócić do Poznania. Zastanawiałem się jeszcze nad Kórnikiem, ale zbliżała się północ, więc powrót był rozsądnym wyjściem.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Dziewicza Góra

  74.17  04:23
Kolejny nieznośnie gorący dzień. Spaliłem się wczoraj na słońcu. Nie miałem za bardzo ochoty na długą wycieczkę, więc wspólnie z Anią wyskoczyliśmy w teren. Najpierw szlakami wzdłuż Cybiny, potem trafiliśmy na brak przejścia przez tory, który przysporzył chwilowe kłopoty. Musieliśmy znaleźć objazd w Kobylnicy, ale dzięki temu wpadliśmy na przyjemną ścieżkę wzdłuż rzeki Głównej. Potem przez Wierzenicę i po polnych drogach dotarliśmy na Dziewiczą Górę.
Droga powrotna była prostsza. Zahaczyliśmy o Aeroklub Poznański, gdzie trwały ćwiczenia przyprawiające o zawroty głowy. Potem wróciliśmy nad Cybinę, ale tym razem na drugi jej brzeg. Ania poprowadziła po bardzo ładnej ścieżce, na którą chyba nigdy nie wpadłbym. Za mało eksploruję to miasto.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, terenowe, ze znajomymi, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery