Japonia mnie odrobinę skrzywiła. Od pierwszego hanami zacząłem zwracać uwagę na kwiaty wiosną i już jak co roku wybrałem się na przejażdżkę z aparatem. Również dlatego, że prognoza pogody zapowiadała się niekorzystnie. Przejechałem się po Szachtach obsadzonych białymi drzewami. Jeszcze trochę i zakwitną także wiśnie. Potem ruszyłem na Cytadelę, gdzie pokręciłem się, odnajdując kilka nasadzonych kwiatów. W drodze do domu jakaś baba zwróciła mi uwagę, że mam jechać po kontrapasie… pod prąd, bo to droga dla rowerów. Dobrze, że siedziała na miejscu pasażera, bo tylko pouczyłem ją. Wróciłem do domu nim ciemna chmura nadciągnęła na Poznań.