Japonia mnie odrobinę skrzywiła. Od pierwszego hanami zacząłem zwracać uwagę na kwiaty wiosną i już jak co roku wybrałem się na przejażdżkę z aparatem. Również dlatego, że prognoza pogody zapowiadała się niekorzystnie. Przejechałem się po Szachtach obsadzonych białymi drzewami. Jeszcze trochę i zakwitną także wiśnie. Potem ruszyłem na Cytadelę, gdzie pokręciłem się, odnajdując kilka nasadzonych kwiatów. W drodze do domu jakaś baba zwróciła mi uwagę, że mam jechać po kontrapasie… pod prąd, bo to droga dla rowerów. Dobrze, że siedziała na miejscu pasażera, bo tylko pouczyłem ją. Wróciłem do domu nim ciemna chmura nadciągnęła na Poznań.
Komentarze (2)
To było na Kościuszki, gdy dojeżdża się do tego małego ronda. Na Ratajczaka nie zdarzyło mi się. Jedynie często zwracam uwagę jadącym tamtędy pod prąd. Szachty mam najbliżej i najbardziej obeznane, więc tam zaglądam, ale faktycznie ostatnio za często. Pora zajrzeć w inne obszary Poznania :P
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.