Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / lubelskie

Dystans całkowity:9180.22 km (w terenie 1041.19 km; 11.34%)
Czas w ruchu:464:55
Średnia prędkość:19.75 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:39985 m
Suma kalorii:9227 kcal
Liczba aktywności:119
Średnio na aktywność:77.14 km i 3h 54m
Więcej statystyk

Ścieżka przyrodnicza „Perehod” i inne

  126.52  06:27
Wziąłem urlop, bo planowałem pojechać na majówkę na południe, ale prognoza pogody mnie zniechęciła. Nie byłem odpowiednio przygotowany, więc zmieniłem plany. W zamian pojechałem w najbardziej oczywiste miejsce, czyli do Poleskiego Parku Narodowego.
Wiało z północnego-wschodu. Z początku niebo było prawie bezchmurne, ale szybko się to zmieniło. Temperatura wahała się od 14 do 18 °C w zależności od tego, czy było widać słońce. Niestety z tych chmur szybko zaczęło kropić. Na szczęście nic poważnego, więc nawet nie zmieniałem ubrań.
Widoki po drodze były bardzo wiosenne. W Chełmskim Parku Krajobrazowym widziałem mnóstwo bagienek i jeszcze więcej zawilców. Przy platformie widokowej w Poleskim Parku Narodowym zdziwiły mnie liczne pszczoły przy domku dla owadów. Dopiero po chwili zwróciłem uwagę, że pszczoły chowały się w zakamarkach każdej struktury drewnianej w pobliżu. Potem przyszła ulewa, przed którą pszczoły awaryjnie szukały schronienia. Deszcz trwał krótko, choć zrobiło się parę kałuż.
Dojechałem do ścieżki „Czahary”. Rok temu było zdecydowanie bardziej jesiennie. Tym razem widziałem tam pierwsze zwierzęta, a także kilka kwiatów. Za każdym razem jest inaczej. Może kolejną wizytę uda mi się zaplanować na lato.
Pojechałem wgłąb parku i wszedłem na ścieżkę „Dąb Dominik”, po której ostatnim razem przeszedłem w pośpiechu tuż przed zmierzchem. Tym razem słońce przedzierało się między chmurami, więc miałem dużo czasu na spacer. Do tego nie było ludzi, bo to środek tygodnia. Zwierząt niestety też nie dostrzegałem, zwłaszcza żółwi błotnych, u których trwa teraz okres godowy.
Miałem dylemat, czy jechać dalej, a jeśli tak, to do której ścieżki, bo jeszcze nie widziałem dwóch. Wypadło na ścieżkę przyrodniczo-historyczną „Obóz Powstańczy”. Niestety przegapiłem skręt i gdy zorientowałem się o pomyłce, byłem już za daleko. Zdecydowałem się dojechać do ścieżki przyrodniczej „Perehod”. Ścieżka była ładna (pomijając chmary komarów i nierówną drogę), widziałem kilka ptaków, nawet czaplę białą, ale brakowało mi drewnianych kładek, które są obecne na wszystkich innych ścieżkach w parku. Oczywiście to tylko moje widzimisię, bo kładki ładnie wychodzą na zdjęciach, a park ma na celu ochronę przyrody.
Wydostanie się z parku nie było najwygodniejsze. Wjechałem na ścieżkę rowerową „Mietiułka”, po której jeździłem od strony północnej. Południowa część była koszmarnie nierówna, bo nikt nie ujeździł tej drogi, jak na odcinku północnym, gdzie jest droga prowadząca do domostw. Do tego nad drogą latały chmary komarów, których nie dało się ominąć. Jedyne szczęście, że to były samce, więc mnie nie pogryzły.
Wyjechałem z parku. Nie chciałem pchać się najkrótszą drogą przez Łąki Krychowskie, więc z wiatrem pojechałem do Urszulina, a potem prosto do domu zanim zrobiło się ciemno.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, setki i więcej, terenowe, rowery / Fuji

Lubelska wiosna

  25.16  01:14
Wpadłem na chwilę na Lubelszczyznę i tutaj kwiaty dopiero się rozwijają. Pewnie przegapię kwitnienie wiśni w Poznaniu, ale trudno. Za rok też będą. Przejechałem się po okolicy w poszukiwaniu ładnych widoków. Zupełnie zapomniałem o kwiecistych dywanach w lubelskich lasach!
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Fuji

Nadal ślisko

  14.45  00:59
Wyszedłem na sekundę, niewiele przed zmierzchem, choć od wczoraj nic się nie zmieniło: temperatura nadal na minusie, lodu nie ubyło. Dzisiaj postanowiłem obrać podobny kierunek, ale już bez lasu. To był trochę błąd, bo wiało. Przemarzłem, jeszcze nawet nie przejechawszy połowy trasy. Musiałem zatrzymywać się na rozgrzewki, bo mróz szczypał w palce. Nadal miałem szczęście nie zaliczyć wywrotki, choć koła kilka razy się poślizgnęły. Zdecydowanie przydałyby się kolce, tylko szkoda na to czasu i pieniędzy, jak zaraz przyjdą roztopy i będzie po problemie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Świąteczna niespodzianka

  12.36  01:04
Pogoda przygotowała niespodziankę na święta. Nasypało śniegu, napadało deszczu, znów złapał mróz i chwilę poprószyło śniegiem. W ten sposób wszystkie drogi zostały pokryte lodem ukrytym pod śniegiem. Chodzenie nie było łatwe, więc jazda wydawała się niemożliwa, ale szkoda było siedzieć w domu. Spróbowałem. Nawet ulice błyszczały od lodu. Pierwsza myśl to lasy, bo utwardzone drogi były zbyt niebezpieczne. Tylko gdzie ich szukać? Pojechałem powoli bez celu, już miałem robić jakąś pętlę, gdy wpadło mi do głowy, żeby wjechać do lasu, przy którym się wychowałem. No i wjechałem, choć śnieg był gruby i jechało się mozolnie. Przynajmniej się rozgrzałem na tym mrozie. No ale las się skończył i trzeba było wracać. Wspiąłem się jeszcze na pobliską górę i już ślizgałem się do domu. Niestety ostrożna jazda sprawiła, że przemarzłem. Całe szczęście nie jeździłem dużo. Już wolałem warunki sprzed świąt. Na minusie, ale bez lodu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Park zimą

  50.72  02:38
Źle rozplanowałem sobie urlop w tym roku. Nie chciało mi się marznąć, ale skoro miałem wolne, to wyszedłem chwilę pokręcić się. Wiało z południa, więc standardowo wybrałem drogę przez Sawin, aby wrócić lasami przez Chełmski Park Krajobrazowy. Było ciut cieplej niż wczoraj.
Skróciłem sobie drogę i zamiast dojechać do Rudy, wjechałem od razu do lasu, aby przekroczyć Uherkę po znanych kładkach. Nie byłem pierwszym – widoczne były tropy lisa (tak zgaduję). Potem już standardowo na południe. Odwiedziłem jeszcze centrum Chełma i do domu. Telefon mi zamarzł, bo nie zapisał wszystkich zdjęć.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Rezerwat Brzeźno o zmierzchu

  62.05  03:29
Prognozowali wiatr: dzisiaj północny, jutro południowy. Idealnie na mikrowyprawę. Niestety zimą, a zwłaszcza w tym rejonie ciężko o nocleg, więc musiałem obejść się smakiem. Trasa wydaje się dobra na lato pod namiot.
Wyszedłem dość późno, więc wykorzystałem plan alternatywny. Ruszyłem na początek do moich ulubionych lasów w Chełmskim Parku Krajobrazowym. Lód zdążył zniknąć podczas ostatnich roztopów, więc drogę pokrywała tylko niewielka warstwa śniegu. Nie dojechałem do końca, tylko zboczyłem na nieznaną ścieżkę. Dobrze, że był mróz, bo jazda po napotkanym błocie byłaby koszmarem. Nadal karczują te lasy i końca nie widać. Miałem szczęście do dwóch saren i samicy łosia.
Drogi na południe od Rudy-Huty budziły grozę. Słońce wyszło zza chmur i widziałem lśniące lustra lodu pokrywające asfalt. Kierowcy ujeździli śnieg tak, że aż niebezpiecznie się tam jeździ. Albo to ja mam takie kiepskie buty, bo rowerem nie wpadłem w żaden większy poślizg (a może i rozważna jazda do tego nie dopuściła). W końcu zjechałem na polną drogę, która doprowadziła mnie do lasu. W lesie raczej mało kto tamtędy jeździł, bo liście na drogach nie były ubite. W sumie nawet nie wiem, gdzie były drogi, bo nagle to, po czym jechałem zaczęło lawirować między drzewami i skończyło się lasem. Nie miałem innego wyboru, jak iść dalej na południe. Dobrze, że był mróz, bo przekroczyłem trochę mokradeł. Las był na tyle dziewiczy, że leżało tam mnóstwo powalonych drzew i ani śladu wycinki.
W końcu wydostałem się na drogi. Tak się zmęczyłem przedzieraniem przez krzaki i śnieg, że przestało mi dokuczać zimno. Dotarłem do platformy widokowej i zrobiłem kilka zdjęć, które wyglądały podobnie do siebie. Platforma stała zdecydowanie zbyt daleko od rezerwatu. Zmierzchało, więc to był koniec wycieczki. W okolicy jest jeszcze rezerwat Roskosz, ale nie ma tam żadnej ścieżki czy platformy widokowej. Dojazd też nie wygląda na łatwy, więc tam już raczej nie pojawię się.
Temperatura w ciągu dnia utrzymywała się na poziomie -5,5 °C, ale o zmierzchu spadła do -9. Myślałem, że uda mi się skrócić dystans i pojechać polnymi drogami, ale były one tylko na mapie. Zawróciłem i pojechałem krajówką, która miała szerokie pobocze. W Chełmie zrobiło się cieplej, bo -6,5 °C, ale i tak nie czułem komfortu, więc szybko wróciłem do domu.

Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

15 tys. w 2021

  35.25  01:40
Lało przez większość dnia. W końcu przestało i pojawiły się przejaśnienia. Wyszedłem na chwilę, żeby dokręcić do mojego rocznego rekordu 15 tys. km, który założyłem 4 miesiące temu. Wiało z zachodu, więc wymyśliłem, że powalczę trochę z bocznymi podmuchami na drodze do Wierzbicy, a potem pojadę z wiatrem do Rudy i wrócę lasami przez Chełmski Park Krajobrazowy. Nie zwróciłem uwagi, że zaczął zbliżać się zmierzch, a na drodze do Sawina miałem za plecami olbrzymią chmurę. Zrezygnowałem z dłuższego dystansu i w Sawinie pojechałem skrótem. Rekordowy kilometr i tak pokonałem na wjeździe do Sawina, więc tyle mi wystarczyło. Trochę wiało, widziałem parę białych kuprów uciekających przede mną i potem przeskakujących przez drogę, a śnieg z deszczem przyszedł godzinę po moim powrocie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Pałac Łopuskich

  41.00  02:00
Prognoza pogody nie zachęcała, ale szkoda mi było soboty. Wyszedłem pokręcić się po okolicy przed deszczem. Zauważyłem na mapie pałac Łopuskich, więc chciałem rzucić na niego okiem. Pojechałem trochę na około przez Chełm. W Srebrzyszczu zaczęło kropić, więc szybko się zabrałem, ale ponieważ miałem drogę powrotną pod wiatr, to wybrałem nieco dłuższy odcinek, aby mieć więcej wiatru bocznego niż frontalnego.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Mleczna droga

  46.56  02:13
Za oknem było biało, więc późno zebrałem się. Mgła nie opadła ani trochę, a miejscami nawet wzmagała się. Chciałem odwiedzić Czahary, ale ruszyłem standardowo przez Chełmski Park Krajobrazowy. Wahałem się z wyborem drogi przez las, bo mimo odwilży, nadal mógł tam zalegać lód. Z pomocą przyszedł nowy asfalt z Rudy do Okszowa. Zrobili go tak dobrze, że nawet pojawiło się pobocze. Co prawda dystans całkowity wyszedł krótszy niż jakbym jechał lasami, ale jechało się dobrze. Przynajmniej nie było lodu.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Roztoczański Park Narodowy

  56.40  03:14
Przywitała mnie ujemna temperatura. Ruszyłem do kasy po bilet. Tam informacja, że punkt został przeniesiony. Dokąd? Trzeba się domyślić. Gdy znalazłem to miejsce, znowu informacja, że 2 dni w tygodniu nieczynne. Nie mogli od razu na tych tabliczkach przed wejściem do parku napisać, że bilety można kupić tylko od wtorku do soboty?
Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem szlakiem zielonym na Bukową Górę. Było trochę schodów, lód nie przeszkadzał mocno, ale zimowa panorama nie zachwycała tak mocno, jak letnia czy jesienna na tablicy informacyjnej. Dalej chciałem wrócić do Stawów Echo, ale wybrałem czerwony szlak. Ktoś go jednak źle narysował na mapie, bo na długim odcinku nie widziałem ani jednego znaku. Przynajmniej ciężko było się zgubić, idąc na wschód. Nad stawami przeszedłem szlakiem niebieskim z wczoraj i wróciłem po rower.
Przemarzłem, ale niemal wszystko było pozamykane. Całe szczęście był poniedziałek i mogłem wejść do supermarketu. Niczego ciepłego tam nie dostałem, ale mogłem się ogrzać. Potem wróciłem do planu i pojechałem po szlaku Green Velo w kierunku południowym. Droga była pokryta lodem. Jedynie skrawki pobocza nie zostały ujeżdżone, dzięki czemu śnieg stopniał, zostawiając bezpieczną drogę.
Kolejny etap to droga do Zwierzyńca, która była na mapach oznaczona jako malownicza. Zimą tak średnio, a może za bardzo odczuwałem zimno i nie zwracałem uwagi na krajobrazy. Zrezygnowałem z dalszego zwiedzania i pojechałem prosto do Zamościa. Tam znalazłem restaurację, w której się ogrzałem i zjadłem coś regionalnego. W tych okolicach lubią kaszę gryczaną, bo wczoraj jadłem kotlety, a dzisiaj gołąbki z tą kaszą.
Na koniec pojechałem na dworzec. Nie chciałem już walczyć z wiatrem z północy. Pociąg miał lekkie opóźnienie, ale obiad mnie rozgrzał na tyle, że wytrzymałem dodatkowe kilkadziesiąt minut na mrozie.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery