Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / GT

Dystans całkowity:45264.06 km (w terenie 630.26 km; 1.39%)
Czas w ruchu:2116:31
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:66.05 km/h
Suma podjazdów:240028 m
Liczba aktywności:757
Średnio na aktywność:59.79 km i 2h 59m
Więcej statystyk

Przed analogową wyprawą

  63.52  02:48
Nudzi mi się jazda wokół Poznania. Zjeździłem wszystko w promieniu 120 km. Zbliżają się moje urodziny, które jak co roku planuję spędzić na rowerze. Będę miał okazję pojechać gdzieś dalej. Określiłem tę wyprawę jako analogowa, ponieważ od kilku lat nie korzystam z papierowych map. Ostatnio tak na poważnie robiłem to na Islandii. Tym razem nie mam mapy, więc swój plan rozrysowałem na kartkach papieru i to z nimi będę podróżował. Minimum styczności z elektroniką (niestety aparatu nie pozwolę sobie zostawić w domu), aby dotrzeć do celu. Najprawdopodobniej ta wyprawa będzie limitem tego, co mogę osiągnąć w tym nieszczęsnym roku.
Wracając do meritum, dzisiaj było pochmurno, więc obawiałem się wyjść. Moje obawy potwierdziły się, gdy po paru minutach od wyjścia zaczęły spadać z nieba krople deszczu. Jak z cieknącego kranu, więc ignorowałem ich jestestwo. Postanowiłem pojechać wzdłuż Warty. W Puszczykowie z kolei moje postanowienie zmieniło się i zapragnąłem pojechać gdzieś dalej. Nie chciałem jechać znowu do Stęszewa, więc wypadło na Kórnik.
W Rogalinie zwróciłem uwagę na szlak wokół Poznania, który biegł do Kórnika, więc skorzystałem z okazji, że biegł spokojniejszymi drogami. Niestety niepokój przyszedł z nieba, bo zaczęło ciapać. Odrobinę przemokłem, ale zdążyłem wyschnąć przed wjazdem do Kórnika.
Droga powrotna przyniosła dwie niespodzianki: słońce wyglądające zza chmur oraz wiatr, który w założeniu miał mnie pchać podczas powrotu, a dmuchał w twarz. Jakoś to przetrwałem i najprostszą drogą wróciłem do domu. Samo przed kolejnym deszczem, bo znów zebrały się chmury i zaczęło kropić na ostatnim kilometrze.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Pod Poznaniem, część 18

  57.84  02:09
Była idealna pogoda. Ciepło i chłodny wiatr. Pojechałem wokół Wielkopolskiego Parku Narodowego. Noga podawała dobrze. Przynajmniej na początku, bo podczas powrotu miałem pod wiatr. Oby więcej takich przyjemnych dni.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Rogoźno, Skoki, Pobiedziska

  139.82  05:48
Wiało z północy, więc ruszyłem... na północ. Nie wiem, co mnie podkusiło. W dodatku odczułem skutki błędu niezabrania ze sobą bluzy. Myślałem, że będzie ciepło, ale przez większość dnia słońce chowało się za chmurami. Z tego powodu nie zatrzymywałem się na odpoczynek i jechałem jak najszybciej, aby rozgrzać się samym wysiłkiem.
Wyjechałem z Poznania przez Biedrusko, a potem przez Murowaną Goślinę. Moim celem były Skoki, ale ostatecznie zdecydowałem się wydłużyć wycieczkę o Rogoźno. Potem rozważałem jeszcze Wągrowiec, jednak wiatr za mocno mnie wychładzał, więc znalazłem najkrótszą drogę asfaltową do Skoków.
W Skokach miałem kolejny dylemat – jechać do Murowanej Gośliny, aby wrócić po własnym śladzie czy objechać Puszczę Zielonkę przez Pobiedziska. Puszcza nie przywitałaby mnie drogami asfaltowymi, a nie miałem ochoty na powrót po własnym śladzie, więc wybrałem dłuższą drogę.
Słońce pięknie oświetlało krajobrazy, ale niestety nie miałem ze sobą aparatu, a telefonem wychodziły słabe zdjęcia.
Od Pobiedzisk zaczęło się robić chłodno, bo jechałem ciągle w cieniu drzew. Nie było tragedii, bo dzień był całkiem ciepły, ale bluza na pewno znajdzie się następnym razem przytroczona do mojego roweru, żeby poprawić komfort jazdy w podobnych okolicznościach.
Poznań został wręcz zbombardowany ludźmi, którym epidemia niestraszna. Ciekawe, do czego to wszystko doprowadzi.
Kategoria setki i więcej, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / GT

Pod Poznaniem, część 17

  42.56  01:44
Wyszedłem na szybkie kręcenie po pracy. Wiało trochę z północy. Nad głową wisiały chmury, ale na horyzoncie niebo było przejrzyste, więc nie martwiłem się deszczem. Słońce wyjrzało tylko na chwilę – zza pleców, gdy wracałem do Poznania. A w Poznaniu, prawie przed domem, zatrzymał mnie przejazd kolejowy i przestawianie wagonów.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Do Obornik i z powrotem

  87.22  03:45
Słońce dzisiaj zaszalało. Było bardzo ciepło. Wyszedłem w bluzie, ale szybko się jej pozbyłem. Początek szedł dobrze, choć miałem lekko pod wiatr. Myślałem, że pojadę wzdłuż obwodnicy, ale gdy do niej dojechałem, nie było żadnych równoległych serwisówek. Trochę mi to przysporzyło kłopotów, bo pobłądziłem i nawet trafiłem na żwirowy odcinek. Przed Objezierzem standardowo wytelepało mnie na dziurach. Ciekawe, ile jeszcze lat tak będzie zanim zrobią z tym porządek.
Dojechałem do Obornik i od razu stamtąd wyjechałem. Nie chciało mi się jechać do centrum. Ruszyłem na południe, łapiąc wiatr i zachwycając się złotą godziną.
W Poznaniu dostałem się do Wartostrady, przejeżdżając kawałek przez centrum. Zrobiło się chłodniej, ale bluzy nawet nie użyłem. Wróciłem przed zmierzchem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po pracy do Kórnika

  64.49  02:37
W weekend ma trochę popadać, więc wybrałem się po pracy gdzieś dalej. Wypadło na Kórnik. Było ciepło, nieco wietrznie, noga podawała dobrze. Nieco skróciłem plan, gdy przed wieczorem zrobiło się chłodniej.
Chyba za rzadko jeżdżę albo wpadłem na zbyt dziurawe drogi, bo w domu bolały mnie mięśnie od ściskania kierownicy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

W parku po betonie

  34.91  01:25
Po pracy chciałem się gdzieś przejechać. Wziąłem aparat i kolarzówkę, czego ostatnio nie łączę za często. Aparat zabieram, żeby fotografować naturę, a kolarzówka jest zbyt szybka, żeby dostrzec piękno otoczenia. Pewnie dlatego dzisiaj nie udało mi się zauważyć niczego ciekawego.
Początek drogi był nudny. Było dużo chmur, ale żaden widok nie przyciągał wzroku. Kwiatów coraz mniej, polski krajobraz zaczyna mi powszednieć. Czułem za to, że rozpierała mnie energia. Jechało mi się niesamowicie lekko. Nie miałem planu, więc jechałem przed siebie. Najpierw przez Wiry, potem Puszczykowo, aż pomyślałem, że pojadę do Stęszewa. Skusiła mnie droga przez Wielkopolski Park Narodowy. Niestety nie dość, że leżał na niej jeden z najbardziej dziurawych asfaltów, to nie dojechałem do celu. Droga skręciła i zamieniła się w płyty betonowe. Relatywnie wygodniejsze, choć nie najwyższych lotów.
Wyjechałem z parku drogą z mojej poprzedniej wizyty. Potem wjechałem na starą krajówkę, żeby szybko wrócić do domu. Na węźle z autostradą komuś nie spodobała się moja obecność na drodze publicznej. Ludziom się nudzi. Mogliby dorzucić więcej swoich pieniędzy do wygodnych, asfaltowych dróg dla rowerów zamiast gderać.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Pochmurny dzień, wietrzny dzień

  74.69  03:16
Skleciłem plan na kolanie. Było słonecznie z dużą porcją chmur. Było też wietrznie, a jutro ma wiać jeszcze mocniej.
Wyjechałem z Poznania tak jak wczoraj. Dmuchało w twarz. Myślałem, że za Stęszewem pojadę po jakiejś lepszej drodze, bo ruch miał się przenieść na drogę ekspresową, ale mogłem tylko pomarzyć. Stara droga dla kaskaderów oraz jakiś dziwny zakaz ruchu nie zachęcają do powrotu w tamte rejony.
Dopiero od Czempinia mogłem odpocząć, bo wiatr przestał uprzykrzać podróż, aczkolwiek jechałem starzejącymi się drogami dla rowerów i kaskaderów.
Za Mosiną jakby zaczęło zanosić się na deszcz. Chmury całkowicie przesłoniły słońce. Wróciłem do domu bez słońca, ale też bez deszczu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Piątkowy Buk

  60.00  02:29
Wyskoczyłem po pracy na szosę. Miał wiać zmienny wiatr, więc wybrałem się na zachód w kierunku Buku. Słońce świeciło w twarz. Po dziesięciu kilometrach zdałem sobie sprawę z braku spójnych dróg, że będę musiał zaliczyć drogę terenową. Chciałem wrócić przed zmierzchem, więc już nie szukałem objazdu. Nie było najgorzej. Co prawda trafiłem na tarkę, ale moja kolarzówka jeździła w gorszych warunkach, np. z Rozdroża Izerskiego na Smrek. W sumie wciąż jeżdżę na tych samych oponach, co wtedy.
Z Buku skierowałem się drogą wojewódzką na Poznań. Miałem z wiatrem, więc mogłem przycisnąć w pedały i szybko wróciłem do domu. Zdążyłem przed zachodem zanim się ochłodziło.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Pierwszy tysiąc w sezonie

  110.00  04:32
To jest niemożliwe. Zaraz półmetek sezonu, a ja przejechałem dopiero tysiąc kilometrów w tym roku. Wyciągnąłem kolarzówę i pojechałem za miasto.
Po niebie snuły się białe obłoki. Miało coś popadać, ale podchodziłem do tego sceptycznie. Wybrałem wschód ze względu na wiatr z północy i prognozę późniejszego wiatru ze wschodu. Ruszyłem po południu, więc głowiłem się jak wydostać się z Poznania. Ostatecznie padło na wioski w kierunku Kostrzyna.
Kostrzyn okazał się być dziurą. Zlikwidowali wszystkie przejazdy kolejowe poza jednym gdzieś z boku miasta. Co prawda w budowie jest przejazd pod torami, ale mogli chociaż poczekać z likwidacją na zakończenie inwestycji.
Dalej pojechałem wzdłuż drogi ekspresowej. Zmieniłem też plan i zrezygnowałem z dojazdu do Gniezna. Obawiałem się powrotu po zmroku, bo byłem ubrany na krótko. W Łubowie wjechałem na dawną krajówkę i nią wróciłem do Poznania. Martwiłem się, że słońce będzie oślepiać, ale nic podobnego – świeciło na godzinie pierwszej, więc byłem widoczny na drodze.
W Poznaniu widziałem dużo ludzi korzystających z weekendu. Nie było jednak tak tłumnie, jak zwykło bywać w minionych latach. W powietrzu unosiło się mnóstwo robactwa i pyłku – prawdopodobnie topoli. Gdybym miał lepszy aparat, to porobiłbym więcej zdjęć, bo te drobiny w powietrzu nadawały magii sceneriom.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery