Krótko, bo miało padać. Było pochmurno, ale miałem pecha i słońce omijało wszystkie chmury. Pojechałem w kierunku Kiekrza, a potem jeszcze wydłużyłem dystans o Rokietnicę. Z powrotem minąłem Strzeszynek, a wzdłuż drogi kilometry aut. Miastowi przyjechali nad wodę. Nie chciałem wiedzieć, jak to wygląda na plaży. W centrum trafiłem na remonty. Nie chciało mi się szukać objazdów, więc zrezygnowałem z jazdy Wartostradą i przejechałem się przez Grunwald.