W końcu wyczyściłem rower i zwróciłem uwagę, że do kolekcji usterek dołączyła opona z defektem. Jakby coś ocierało o nią, ale nie mogły to być hamulce, bo są wyregulowane. Nie chciałbym powtórzyć
wpadki sprzed dwóch i pół roku.
Chyba
znowu przegapiłem jesień. Poczułem się zdruzgotany tym faktem. Nawet w Lasku Marcelińskim widoki były
prawie listopadowe. Pojechałem jeszcze do zachodniego klina zieleni. Wczoraj padał deszcz, więc było odrobinę błota. Super, akurat po wyczyszczeniu roweru.
Mnóstwo drzew i roślin, które zadziwiały mnie kolorami w poprzednich latach było już bez liści. Jeszcze tydzień temu wydawało mi się, że jesień się dopiero rozkręca, a dzisiaj wyglądało, jakby to był jej koniec. No, zdołowało mnie to. Nie dość, że w tym roku nie pojechałem w góry, to jeszcze przegapiłem moją ulubioną porę roku.