Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / dolnośląskie

Dystans całkowity:17023.78 km (w terenie 2726.76 km; 16.02%)
Czas w ruchu:766:30
Średnia prędkość:18.82 km/h
Maksymalna prędkość:71.10 km/h
Suma podjazdów:155840 m
Suma kalorii:23542 kcal
Liczba aktywności:247
Średnio na aktywność:68.92 km i 3h 43m
Więcej statystyk

Wycieczka rowerowa (Brzeg Dolny)

  111.82  04:37
Piękny dzień wykorzystany na zaliczanie gmin. Dzisiaj za cel obrałem Brzeg Dolny. Było bardzo ciepło, bo ponad 30 °C, ale wiatr wiał w twarz, więc nie narzekałem. Plan w sumie spontaniczny, bo zapomniałem o tym, że wcześniej zaplanowałem trasę tej wycieczki. Ale tamte rejony na pewno jeszcze odwiedzę, więc nic straconego.
Miałem jechać wolnym tempem, ale coś mnie porwało i jechałem znacznie szybciej. Na początek z przyzwyczajenia skręciłem w drogę na Stare Piekary. Na szczęście szybko to zauważyłem. Później było prosto. No, może pomijając dziurawe drogi. Do Lubiąża dotarłem po godzinie. Droga do celu zaczęła mi się ciągnąć. Stanowczo za mało lasów przejechałem. Ciekawe jak mi się spodoba podróż do Węglińca, gdy już ją zaplanuję i postaram się o dużą dawkę leśnych dróg.
W Brzegu Dolnym nie wiedziałem od czego zacząć. Skręciłem na pierwszym skrzyżowaniu, wjeżdżając tym samym na drogę dla rowerów i dojechałem nią do końca. Dalej obok linii kolejowej aż dojrzałem mapę. Wjechałem na ścieżkę, która jednocześnie jest szlakiem Odry. Po paru chwilach szlak się zgubił, a ja minąłem parę oczek wodnych i dojechałem do pałacu. Jaka szkoda, że nie przetrwał wojny w pierwotnej postaci, bo na starych widokówkach wygląda niesamowicie. Nie do końca wiedziałem gdzie dalej, ale pojechałem za ów pałac, co dziwnie przypomniało mi pałac w Żaganiu. Nie skojarzyłem w pierwszej chwili, ale znalazłem się nad Odrą. Przewertowałem mapę, zrobiłem parę zdjęć i zauważyłem prom, którym rozważałem przedostać się na drugą stronę rzeki. Właściwie planowałem pokonać Odrę przez Wrocław z możliwym zahaczeniem o Oborniki Śląskie. Dobrze, że plan dnia skróciłem, bo nie dałbym rady.
Dojechałem na przystań, miejscowi na rowerach już rozjeżdżali się, a ja badałem tablice informacyjne. Z oddali zaczął machać mi pan z obsługi promu, więc podjechałem, żeby zapytać gdzie się płaci. Powiedział, żebym wchodził na pokład, więc tak zrobiłem. Kiedyś taka podróż kosztowałaby mnie 30 zł, ale cennik się zmienił i zapłaciłem jedynie 2 zł. I przyznam się, że to była moja pierwsza podróż po wodzie :P
Dojechałem do Głoski, z której mogłem skrócić sobie drogę przez Lubiatów i Szczepanów, jednak z powodu budowy mostu na Odrze droga jest zamknięta i zrobiłem dodatkowe kilometry. No ale przejechałem przez Miękinię – wieś, do której prowadzi dziurawy asfalt i wieś, w granicach której droga jest gładka jak pupa niemowlaka.
W końcu wjechałem na równą drogę krajową, aby później standardowo wsiami dojechać prosto do Legnicy.. Za Proszkowem wyprzedziłem skuter i przez to pojechałem nie tak, jak zaplanowałem, bo po kamienistej drodze. W Rogoźniku musiałem wymienić baterię w smartfonie, bo zapomniałem dzień wcześniej ją naładować. Dobrze jest mieć zapasową na wszelki wypadek.
Do Legnicy dojechałem wykończony. Nie wiem co mnie wzięło na tę wysoką średnią. Spróbuję podczas kolejnej setki jechać wolniej, żeby rozłożyć energię na całą podróż.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, setki i więcej, rowery / Trek

Tam, gdzie wiatraki

  24.26  00:56
Po powrocie z uczelni sprawdziłem prognozę pogody, która wskazywała na silne deszcze. Z tego powodu uznałem, że nigdzie nie wychodzę. Zmieniłem zdanie po godzinie, gdy nie spadła ani kropla, a na niebie widoczne były nieliczne chmurki. Taki deszcz zwą opadem konwekcyjnym i mimo szarych chmur wyszedłem na godzinę. Pojechałem przez Gniewomierz i tym razem zamiast przez Legnickie Pole – skręciłem w polną drogę do Księginic. Stąd już miałem z wiatrem, więc pędziłem 30-36 km/h.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Szybkościowa przez Prochowice

  36.94  01:18
Znów przez moje przeziębienie nie udało mi się dołączyć do wycieczki. Rudawy trochę poczekają. I choć rano czułem się okropnie, to do popołudnia poczułem się lepiej. Znów szkoda mi było tak pięknego dnia, więc postanowiłem przejechać się do Prochowic, a wrócić przez Piotrówek.
Zaczęło się od wielu postojów przed światłami i przejściami dla pieszych (wyjątkowo dużo dziś ludzi na pasach). Tuż za skrzyżowaniem z ul. Sikorskiego pojawił się rowerzysta. Jechał nawet szybko, także nie wyprzedzałem go. Dopiero jak dostrzegłem jak bardzo ma scentrowane tylne koło – nie mogłem na to patrzeć i przyspieszyłem, jadąc ponad 30 km/h. Gdy zerknąłem jaką mam średnią i zobaczyłem prawie 29 km/h, wtedy przyjąłem wyzwanie i zacząłem jechać tak szybko, jak tylko mogłem, aby utrzymać tak ładną średnią.
W Prochowicach już nie zjeżdżałem na południe, tylko zrobiłem kółko po mieście i – mając średnią 27,1 km/h – zacząłem drogę powrotną. Wynik jest taki, że się mocno zmęczyłem, ale wyszedł ładny rekord, którego tak prędko nie pokonam.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Trasa na katar

  43.10  01:57
Od ostatniej wycieczki męczy mnie przeziębienie. Dzisiaj został katar, ale nie chciałem stracić tak pięknego dnia bez wyjścia na rower, więc postanowiłem, że wybiorę się gdzieś wolnym tempem na godzinkę. Wyszedł teren i ciut więcej niż godzina. Standardowo na północ przez Pawice, a dalej przez Gorzelin do Chróstnika. Dużo kałuż i błota, ale starałem się wolno przejeżdżać te przeszkody.
Planowałem wycieczkę na zachód od krajowej trójki, ale uznałem, że za Chróstnikiem będzie zbyt dużo kałuż, więc zjechałem trochę na południe i wbiłem na leśną drogę. Zaczęło robić się chłodno, więc uznałem, że pora wracać do domu i skręciłem na skrzyżowaniu z drogą przeciwpożarową (bo nie miała kałuż) i znów znalazłem się na drodze krajowej. Nie miałem ochoty jechać dziurawą ul. Poznańską, więc pojechałem do końca trójką i skręciłem w wygodną Chojnowską.
Na zakończenie wycieczki spotkałem Jarka, który właśnie wybierał się na rower. Jutro grupa wybiera się w Rudawy Janowickie. Chciałbym pojechać. Mam nadzieję, że dam radę wstać tym razem (w środę nie udało mi się)...
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, terenowe, rowery / Trek

Przełęcz Okraj

  180.42  08:31
Ponieważ majówka się nie udała, to miałem okazję dołączyć do wyprawy na Przełęcz Okraj. Wcześnie rano, bo o godzinie 7 na skrzyżowaniu stawili się – Bożena, Łukasz, Jarek, Piotrek i Ania. Starą trasą ruszyliśmy do Bielowic, a później przez Stary Jawor na drogę krajową nr 3, na której prędkość nie schodziła poniżej 30 km/h (Bożena narzekała przez to na nudę). Później parę podjazdów i do Kamiennej Góry prowadziłem ja, trzymając się stałej średniej 29,5 km/h :P
W Kamiennej Górze przerwa i obieramy kurs przez wioski aż do Jarkowic, w których Jarek ustala, że wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy. Nie była to najlepsza pora, bowiem jest tam wycinka drzew i droga kompletnie nie nadawała się do jazdy rowerem, także ponad kilometr drogi raz prowadziliśmy rowery, raz wjeżdżaliśmy.
Na rozdrożu znów trafiamy na "Szlak Liczyrzepy" ER-2 (ciągle wydawało mi się, że to ER-4). Jedziemy nim ciągle w górę, mijając liczne strumienie. Od czasu do czasu zaczynają pojawiać się zapierające dech w piersi widoki. Najpierw tylko przez drzewa, a później – już na wykarczowanych zboczach – widać piękną panoramę. Oczywiście robimy sobie często przerwy. Zbaczamy ze szlaku rowerowego, żeby ścieżką na granicy polsko-czeskiej zjechać prosto na przełęcz. Było dużo wody, kamieni i trochę śniegu, ale wszyscy dotarliśmy do celu, robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia.
Czekał na nas ponad 10-kilometrowy zjazd do Kowar. Myślałem, że przemarznę, ale tak się nie stało. Mam problemy z zakrętami i na jednym się nie wyrobiłem. Na szczęście skrajnia była duża i na niej się zatrzymałem. Później już zwalniałem jak tylko mogłem.
Od Kowar były piękne widoki na Śnieżkę, na której nadal zalega śnieg. Ja tradycyjnie zaczynam odstawać od grupy. W Jeleniej Górze peleton nie jedzie przepisowo, a ja żeby nie odstawać od reszty i przede wszystkim nie zgubić ich – robię to samo...
Po postoju pod sklepem ruszamy z powrotem do Legnicy. Na początek Kapella, którą zdobywam jako ostatni. Dalej zjeżdżam sam, bo peleton na mnie nie poczekał. Spotykamy się dopiero w Starej Kraśnicy. Stąd jedziemy przez Górzec, zjeżdżając szutrami. Po wycieczce z Bożeną, Jarkiem i Łukaszem jedziemy na pizzę (a w sumie cztery pizze), która po całym dniu wyczerpującej jazdy wynagradzała wysiłek.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, Park Krajobrazowy Chełmy, po zmroku i nocne, setki i więcej, ze znajomymi, terenowe, rowery / Trek

Odreagować

  90.71  03:52
Nie udało się, bo odkładałem to na ostatnią chwilę. Musiałem być pewny, że nie będzie lało jak z cebra, że będę mógł ruszyć i przejechać taki dystans. Nie udało się. Obdzwoniłem kilka miast za noclegami i nic. Planowałem taką piękną majówkę, a wyszło, że nie mam w tym roku majówki.
Musiałem odreagować. Najpierw pomyślałem o wyjściu gdziekolwiek, ale po co mam wychodzić, skoro mogę pojechać? Zwłaszcza, że jutro ma padać. Sprawdziłem kierunek wiatru, odmierzyłem palcem na mapie odcinek – Lipa, zwiększyłem go – Kaczorów, jeszcze trochę i Jelenia Góra. Szybkim tempem zacząłem swoją jazdę. Za Warmątowicami Sienkiewiczowskimi spotkałem Izę i Monikę, więc kawałek z nimi przejechałem. Później podjazd asfaltem na Górzec i dalej do Lipy. Byłem już zmęczony i zapadł zmrok. Myślałem o odbiciu na Starą Kraśnicę, ale przekonałem siebie do zrobienia ostatniego podjazdu, żeby później jechać już tylko w dół i w Kaczorowie skręcić na Wojcieszów. Opłacało się, bo odrobiłem średnią. Zmęczony wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, Park Krajobrazowy Chełmy, po zmroku i nocne, ze znajomymi, rowery / Trek

Po centrowaniu

  21.06  00:50
Worbike jest wystarczająco bogaty, więc skoro nie chcieli poświęcić kilku chwil dla mojego roweru, to kupiłem klucz w Decathlonie i sam zatroszczyłem się o swój sprzęt. Wyszło dobrze jak na pierwszy raz – jajko nie było duże :D
Wyszedłem rozjeździć koło, żeby w trakcie wyprawy nic się nie wydarzyło. Nie miałem czasu na długą jazdę, więc uznałem, że zrobię 20 km lub pojeżdżę godzinę. Wybrałem obwodnicę zachodnią Legnicy, a później jeszcze skierowałem się na Pątnówek i wróciłem przez Rzeszotary. Staję się coraz bardziej samowystarczalny jeśli chodzi o przegląd roweru. Wiele na tym zaoszczędzę.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Trek

Wycieczka rowerowa (Udanin, Kostomłoty)

  88.17  03:58
Nie mogłem pozwolić, aby tak ładny dzień przepadł. Wsiadłem więc na rower i obrałem kierunek na Udanin ze względu na prognozę wiatru północnego. Okazało się inaczej i całą drogę wiało mi w twarz. Wielu rolników robiło dziś oprysk i w połączeniu z tym wiatrem nie było najzdrowiej jechać.
W Udaninie pomyślałem, aby pojechać do Kostomłotów i tym samym zrobić wyjazd zaliczeniowy. Udało mi się, bo nie było to daleko. Po drodze widziałem Ślężę, choć widoczność była słaba. W Kostomłotach wybiło mi 50 km. Miałem ochotę pojechać aż do Kątów Wrocławskich, ale ze względu na jutrzejsze zajęcia na uczelni wolałem oszczędzać czas. Zacząłem powrót – oczywiście z wiatrem. Od czasu do czasu powiewał wiatr boczny, ale i tak jechało się w miarę szybko.
W Legnicy z ciekawości zerknąłem na tablicę informacyjną budowy przy Koskowickiej. Powstaje tam nowy skate park. Widocznie mają dość dzieciaków na placu Słowiańskim.
Zajechałem do Worbike'a, żeby zapytać czy mają czas scentrować mi koło. Nic z tego – do końca tygodnia nie mają czasu. Będę musiał to zrobić sam przed majówką.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Trek

Droga na Chełmek

  55.63  03:14
Pogoda znów wróciła, więc trzeba było się gdzieś wyrwać. Umówiłem się z Jarkiem, lecz coś mu wypadło i wybrałem się sam. Ponieważ mieliśmy jeździć między Bogaczowem i Stanisławowem, to skierowałem się standardową trasą ku pierwszej wsi. Tam wjechałem na czerwony szlak pieszy do Stanisławowa, ale zamiast skręcić w prawo, to odbiłem w lewo i zjechałem w dół do Bogaczowa. Później wróciłem się kawałek i wybrałem kolejną drogę, z której jest przepiękny widok (chyba) na Męcinkę i Chroślice. Ponieważ chciałem się dostać na najwyższy szczyt tutaj położony, to zacząłem podjazd drogami w coraz gorszym stanie aż dojechałem... do wzniesienia obok Chełmka. Dobrze, że miałem GPS, dzięki czemu zdobyłem też szczyt docelowy.
Powrót był trudniejszy niż wszystkie te podjazdy. Ponieważ do Chełmka nie ma żadnej przejezdnej drogi ani nawet szlaku, to postanowiłem zjechać w dół, próbując dojechać do jakiejś drogi. No i dojechałem, ale podkusiło mnie, żeby jechać nią dalej. Niestety jedyne co zobaczyłem, to bezdroże. Mimo wszystko jestem uparty i zacząłem się zsuwać po zboczu tej góry. Dużo liści utrudniało przyczepność, przez co zaliczyłem przewrotkę przez rower. O ile ilość liści zamortyzowała upadek, o tyle ukryte skarby w postaci kamieni bazaltowych już nie były dla mnie miłe. Skończyło się na stłuczeniu, więc teraz koniec z takimi lekkomyślnymi zejściami. Szkoda majówki na leżeniu z częścią ciała w gipsie i w ogóle całego lata :)
Tam, gdzie zacząłem schodzić było ogrodzenie nie do przejścia. Ruszyłem w dół i trafiłem na łąkę z dziurą w płocie, dzięki czemu byłem już prawie na asfaltowej drodze. Pozostało mi przedostać się przez strumień. Z wszystkich możliwości wybrałem skok z rowerem. Bez wpadki.
Zjazd pod wiatr. Za Krajowem chciałem zbadać drogę do Janowic Dużych. Zmierzyłem się ze sporym podjazdem (miałem ich już dość na dzisiaj) i minąłem obelisk – jeden z trzech zachowanych sprzed pierwszej wojny światowej. Więcej informacji można odnaleźć tutaj.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, Park Krajobrazowy Chełmy, terenowe, rowery / Trek

Ognisko II

  20.76  01:08
Zaplanowane z okazji urodzin Jarka. Umówiliśmy się u Ani, a później wraz z nią, Jarkiem, Bożeną i Łukaszem pojechaliśmy do Pątnowa Legnickiego, gdzie skręciliśmy w teren. Czekało tam przygotowane miejsce na ognisko-niespodziankę. Kto nie był niech żałuje :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, po zmroku i nocne, ze znajomymi, kraje / Polska, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery