Po powrocie z uczelni sprawdziłem prognozę pogody, która wskazywała na silne deszcze. Z tego powodu uznałem, że nigdzie nie wychodzę. Zmieniłem zdanie po godzinie, gdy nie spadła ani kropla, a na niebie widoczne były nieliczne chmurki. Taki deszcz zwą
opadem konwekcyjnym i mimo szarych chmur wyszedłem na godzinę. Pojechałem przez Gniewomierz i tym razem zamiast przez Legnickie Pole – skręciłem w polną drogę do Księginic. Stąd już miałem z wiatrem, więc pędziłem 30-36 km/h.