Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Na górze bez widoku

  84.08  04:31
Byłem na wielu górach, na których brakowało widoków. Dzisiaj trafiło na kolejną z nich. Wczoraj lało bez przerwy, więc przejechałem zaledwie parę kilometrów, aby zmienić hostel ze względu na brak miejsc. Byłem przygotowany również na deszcz dzisiaj, ale dzień zaczął się bezdeszczowo, a drogi zdążyły wyschnąć.
Początek podróży bez rewelacji, bo część dróg widziałem ostatnim razem. Chociaż podeszczowy krajobraz był nieco inny od tego sprzed deszczu. Podczas podjazdu na przełęcz zaczęło mżyć, ale na górze przestało. Zjechałem do Minami-Furano. Miasteczko wyglądało jak z Islandii wzięte. No, ciągnie mnie na Islandię. Z pewnością!
Jechałem dalej w górę. Minąłem miasteczko-widmo i dużo lasów. Zaczęło mżyć. Na górze przełęczy był parking z punktem widokowym. No i oczywiście przez mżawkę nie było nic widać, a z mapki poglądowej mogłem wyczytać, że na horyzoncie da się dostrzec nawet dwutysięczniki. Założyłem ubrania przeciwdeszczowe, bo czekał mnie dłuższy zjazd i ruszyłem na dół. Jeszcze temperatura spadła o kilka kresek, więc nie było za przyjemnie.
Próbując znaleźć drogę do celu, trafiłem na... polską wieś. Serio, klimat jak w Polsce. Mogłem porobić więcej zdjęć, ale z lekka się spieszyłem. Zatrzymałem się w kwaterze prywatnej. Kolacja, którą zaserwował właściciel smakowała niczym w luksusowej restauracji.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Hokkaidō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Droga dla ciężarówek

  88.38  04:52
Dzisiaj to mi się trafiło. Wstałem wcześnie rano i wielce się zdziwiłem. Była ósma, znajdowałem się w górach, a temperatura zupełnie jak poprzedniego dnia. Było po prostu ciepło. Dostałem śniadanie na drogę i ruszyłem. Miałem do pokonania dwie góry. No, może trzy, wliczając tę z wczoraj, ale to tylko rozgrzewka; szybko poszło.
Tak jak wczoraj, niebo było przepełnione ciężkimi chmurami. Dojechałem do głównej drogi prowadzącej na północ i okazało się, że prawie cały ruch stanowiły pojazdy ciężarowe. Jak nigdzie w Japonii, musiałem jechać w tak nietypowych warunkach. Całe szczęście pobocze było szerokie.
W sumie nie mam za wiele do opowiadania. Do pokonania założyłem sobie dłuższy dystans przez góry i szło mi całkiem nieźle. W miasteczku Shimukappu zatrzymałem się na stacji drogowej Michi-no-Eki, gdzie zjadłem obiad i obejrzałem szeroki wybór lokalnych produktów. Na drodze miałem jeszcze jedną górę. Właściciel noclegu, z którego wyruszyłem powiedział, że dzisiaj spotkam niedźwiedzia. Niestety, przejechałem przez przełęcz, zjechałem daleko w dół i dotarłem do miasta Furano, nie spotykając żadnego misia. Może innym razem. Tymczasem dotarłem do hostelu. Tak się cieszyłem, że uciekłem z Sendai przed deszczem, a deszcz przyszedł za mną. Będzie lało przez kilka dni.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Hokkaidō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Hokkaidō

  90.84  05:09
Po ponad 15 godzinach rejsu promem dopłynąłem do Tomakomai. Przywitała mnie przyjemna temperatura. W Sendai zaczął się sezon deszczowy, więc trafiłem idealnie, bo Hokkaidō jest pozbawione tego sezonu. Co więcej, klimat wyspy jest taki sam jak w Polsce!
Tak właściwie Hokkaidō nie było w moich planach, ale ponieważ mój pobyt w Azji przedłużył się, to nie mogłem sobie odmówić, aby zwiedzić drugą co do wielkości wyspę Japonii. Na miejsce dotarłem przed południem. Dopompowałem koło w przyczepce i ruszyłem wokół wyspy. Niestety nie jest ona licznie zamieszkana, toteż znalezienie dogodnej sieci noclegów nie jest łatwe. Niestety z powodu mojej pracy nie mogłem skorzystać z noclegów pod namiotem. W ten sposób, zamiast wokół wyspy po linii brzegowej, musiałem ruszyć w głąb lądu.
Spodobały mi się szerokie drogi. Stare i nierówne, ale wiele z nich miało pobocza zamiast nędznych chodników, więc jechało się zdecydowanie wygodniej niż w pozostałej części Japonii. Niestety wiał silny wiatr, więc odczuwalnie było zimno. Grube chmury i góry w oddali mocno przypominały mi o Islandii. Zaczynało mi się podobać na Hokkaidō.
Całe szczęście droga wzdłuż wybrzeża skończyła się i skończyło wiać. Droga w kierunku centrum wyspy zaczęła mi z kolei przypominać o wyspie Amami. Tyle wspomnień. Już nie mówiąc, że widziałem mnóstwo koni, niczym na Islandii.
Mimo braku wiatru, temperatura zaczęła spadać. Zacząłem obawiać się deszczu. Wjechałem na boczną drogę, ostatnią i wiodącą pod górę. Było pusto i wszystko wokół ucichło. Również kruki i cykady, które słyszałem wcześniej. Brak aut martwił mnie, bo na wyspie żyły niedźwiedzie i czytałem w niejednej historii o spotkaniach z tymi drapieżnikami.
Całe szczęście do celu dostałem się, spotykając wyłącznie jelenie, których w tych okolicach jest tak dużo, że są lokalnym przysmakiem. Zatrzymałem się w domu gościnnym, gdzie zostałem zaproszony na kolację w wyspiarskim stylu. Właściciel, który podróżował po świecie dużo, był bardzo rozgadany, więc spędziłem wieczór na rozmowie i delektowaniu się potrawami z grilla.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Hokkaidō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Japońskie specjały z telewizji

  140.14  07:02
To prawdopodobnie ostatnia wycieczka w tym miesiącu. W przyszłym tygodniu lecę z plecakiem na tydzień do Korei, a potem mam zaplanowaną ciekawą wyprawę po Japonii. Dzisiaj dzień był nieznośnie upalny, ale nie powstrzymało mnie to przed ruszeniem do miasteczka, które zostało przedstawione niedawno w reportażu w lokalnej telewizji.
Ruszyłem o 9 i w południe, po przebyciu 60 km, byłem na miejscu. Ruch był średni, więc pozwalałem sobie na jazdę po drogach zamiast po chodnikach. Mój pierwszy cel był niepozorny. Nieznajomość japońskiego z pewnością nie pomagała, ale był to jedyny budynek z parkingiem w okolicy, więc musiała to być właściwa restauracja. Menu też było po japońsku, choć przygotowali też plakat ze zdjęciami, więc pokazałem palcem i dostałem zestaw trzech makaronów soba. Niestety nie pomyślałem o tym, że było wiele rodzajów do wyboru i kucharz wybrał za mnie. Chciałem bowiem spróbować makaronu soba o smaku cytrynowym, a dostałem: tradycyjny, z ziarnami sezamu i trzeciego smaku nie rozgryzłem. Gdy płaciłem za obiad, właściciel podśmiechiwał się, że musiałem być głodny, bo zjadłem porcję dla dwóch osób. W telewizji reporter zamówił to samo danie!
Kolejny sklep znajdował się nieopodal. Wzdłuż ulicy stało wiele lokali usługowych i w jednym z nich mieścił się sklep z wyrobami cukierniczymi, a dokładnie z mochi, a jeszcze dokładniej z daifuku. Mochi jest ciastem ryżowym o ciekawej konsystencji (podobno nie każdy za tym przepada). Z kolei daifuku jest ciastkiem mochi z nadzieniem. Chyba najczęściej spotykana jest pasta (określana również jako dżem) anko wytwarzana z fasoli azuki. Miałem ochotę wypróbować pełen talerz z wszystkimi rodzajami, jak pokazali w telewizji, ale cena ok. 50 zł mnie zniechęciła. Wziąłem kilka różnych rodzajów, wliczając daifuku nadziewane truskawkami czy pastą zunda, która z kolei jest specjałem w Sendai. Wytwarzana z młodych ziaren soi, które można jeść również jako przekąskę zwaną edamame. Tak, Japończycy wiedzą dużo o jedzeniu, więc myślę, że wystarczy tych nazw.
Drogę powrotną oczywiście wybrałem inną dla urozmaicenia widoków. W miasteczku Ōsaki trafiłem na jakąś historyczną dzielnicę, ale pogubiłem się i odwiedziłem wyłącznie park stróżowany przez, jak mniemam, lokalną postać historyczną. Dalej, no cóż, nic ciekawego. Słońce rzuciło blask na góry, dzięki czemu miałem piękne widoki późnym popołudniem. Jakoś tak wyszło, że odwiedziłem Miyatoko po raz trzeci. I tyle, wróciłem do domu przed zmrokiem.
Kategoria kraje / Japonia, setki i więcej, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Historyczna wieś Miyatoko

  37.06  02:02
Dzisiaj znowu krótko. Znalazłem na mapie muzeum w Miyatoko, więc postanowiłem spróbować jeszcze raz zobaczyć tę wieś. Było pochmurno, ale ciepło i duszno. Czuć zbliżające się lato.
Na miejscu trochę zabłądziłem, bo choć miejsce na mapie było, to nie wiedziałem jak się do niego dojechać. W końcu znalazłem drogę koło szkoły, zostawiłem rower i... nikogo nie zastałem. Pierwszy budynek był otwarty, ale nikogo nie było w środku, więc nie wiedziałem jak zapłacić za bilet. Przed drugim budynkiem wisiało wielkie ogłoszenie, z którego zrozumiałem, że jest zamknięte. Wszedłem więc na ogólnodostępny szlak na wzgórze. Na szczycie, jak się domyślam, można było przeczytać (po japońsku) o zamku, który stał na sąsiednim wzgórzu. Tyle zwiedzania. Drogę powrotną obrałem przez miasto Tomiya. Chmury skomponowały kilka ładnych widoków.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Aoba Matsuri

  10.58  00:32
Rozpoczął się duży festiwal w Sendai. Z japońskiego: matsuri. W sumie chyba każde miasto ma swój festiwal, a byłem już na kilkunastu podczas mojego pobytu w Japonii. Aoba Matsuri trwa dwa dni i wczoraj nie chciało mi się nagrać trasy, ale zebrałem tyle zdjęć, że musiałem dodać jakiś wpis. Będzie więc mało tekstu, a dużo widoków.
Wczorajsza część festiwalu była wypełniona wyłącznie paradą taneczną. Kilkanaście grup konkurowało ze sobą, przechodząc po miejskim deptaku, tańcząc i śpiewając. Dzisiaj atrakcją była parada, która przeszła głównymi ulicami. Poza grupami z dnia poprzedniego pojawili się ludzie w przebraniach z dawnych epok, a także mobilne kapliczki i inne pojazdy ciągnięte przez kolejnych ludzi. Wszyscy uśmiechnięci, dobrze się bawili i dali przepiękny pokaz. Było co oglądać. Parada przeniosła się na kolejną ulicę, gdzie po widowisku nastało oficjalne zakończenie festiwalu.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Miyatoko

  51.47  02:39
Lało przez kilka dni. Dzisiaj też coś miało popadać, więc przez niebo sunęły ciężkie chmury. Zaryzykowałem, dzięki czemu uchwyciłem kilka ładniejszych zdjęć.
Chciałem pojechać tylko kawałek na północ. Najpierw po drogach osiedlowych, potem po trochę bardziej zatłoczonych, aż dojechałem do miasteczka Taiwa. Tam zdecydowałem się na powrót drogą przez dolinę, w której trafiłem na znaki kierujące do historycznej wsi Miyatoko. Niestety przegapiłem któryś ze znaków, bo we wsi się znalazłem, ale nic szczególnego nie przyciągnęło mojego wzroku i nieświadomie przejechałem przez nią. Przynajmniej widoki były przepiękne.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Kamafusa-ko

  75.32  03:48
Dzisiaj wybrałem się na zachód. Moim celem było jezioro Kamafusa-ko. Niebo pokrywały chmury, choć było upalnie.
Przez horyzont przewijała się okryta śniegiem góra Zao, którą próbowałem zdobyć dwukrotnie. Raz w sierpniu i raz w październiku. W sumie trzykrotnie, gdzie trzeci raz był zimą, ale ciężko było znaleźć nocleg i nawet nie ruszyłem w jej kierunku. Po dotarciu do jeziora, jak zwykle wybrałem drogę powrotną inną trasą. Wypadło na drogę wzdłuż rzeki. Potem trochę gór i wjechałem na znaną mi drogę do centrum miasta.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Tam, gdzie kiedyś było życie

  36.31  01:59
Jako że ostatnio odwiedziłem Ishinomaki, miasto mocno zniszczone w 2011 roku przez tsunami, postanowiłem pojechać na wybrzeże w Sendai. Centrum miasta jest wyniesione kilkadziesiąt metrów nad poziom morza i wielka fala tam nie dotarła. Nigdy nie byłem na wybrzeżu. Byłem ciekaw jak wyglądał krajobraz 7 lat po tragedii.
Było upalnie, ale dojazd do oceanu poszedł nie najgorzej. Nie zastałem tam jednak nic. Nikt nie odważył się odbudować domu lub miasto na to nie zezwoliło. Wielkie wały przeciwpowodziowe były wciąż w budowie, a i to zaplanowali je daleko od brzegu, więc może teren pomiędzy oceanem i wałem pozostanie niezamieszkany. Ze zdjęć wynikało, że całe wybrzeże było pokryte budynkami, a jak okiem sięgnąć, wszystko zostało zmyte przez tsunami. Po uprzątnięciu terenu pozostały tylko fundamenty budynków.
Pomimo budowy wału przeciwpowodziowego, znalazłem pomiędzy nim i oceanem drogę dla rowerów wzdłuż niewielkiego kanału. Niestety prowadziła donikąd, więc zawróciłem, aby pojechać z powrotem do domu.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Miyagi, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

W japońskiej niezgodzie z przyrodą

  127.58  06:19
Nastał piękny, choć upalny poranek. Zdecydowałem, że dokończę plan z poprzedniego dnia i objadę Półwysep Oshika. Wydawało mi się, że będzie to lekka i przyjemna wycieczka, ale okazało się coś zupełnie innego.
Podjazdy towarzyszyły mi od początku. Najpierw były lekkie górki z widoczkami na zatoki. Przejechałem przez wiele przysiółków, które zostały zmyte z powierzchni ziemi podczas tsunami przed siedmiu laty. Wały przeciwpowodziowe wciąż były w budowie, wiele ulic na mapie zdezaktualizowało się, po niejednym domie pozostały puste działki, które zdążyły pokryć się roślinnością. Mimo tej tragedii widziałem wiele nowych budynków. Brak lądu pod zabudowę mieszkalną jest w Japonii problemem, dlatego odważniejsi wracają na swoje.
Na południu półwyspu wjechałem na wysokość ponad 200 m n.p.m. Tym samym zacząłem mozolny powrót do domu. Centralna część półwyspu była górzysta, więc zmieniły się krajobrazy. Zabudowania zniknęły i natura zaczęła dominować w pełni. Gdyby tylko pozbyć się ludzi, byłoby idealnie. Niestety tamten odcinek drogi był wykorzystywany przez idiotów na motocyklach, którzy ze zmodyfikowanymi tłumikami jeździli jeden za drugim jak na jakiejś paradzie. Zamiast jechać spokojnie denerwowałem się. Irytowała mnie bezsilność.
Za ostatnią, najwyższą górą był bardzo długi i stromy zjazd, który sprowadził mnie prawie do centrum miasta Ishinomaki. Jako że spędziłem pół dnia na półwyspie, byłem bardzo głodny. Zatrzymałem się na szybki obiad w supermarkecie. Pozostała prosta droga do domu. Zmrok złapał mnie jeszcze przed Matsushimą. Potem już tylko jazda nocą. Temperatura spadła do przyjemnego poziomu, więc jechało się dobrze.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, setki i więcej, za granicą, Japonia / Miyagi, mikrowyprawa, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery