Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wiosna w Japonii

  46.81  02:46
To już trzeci raz, gdy odwiedzam Japonię. Trzeci też raz, gdy mam możliwość zobaczyć kwitnące wiśnie. Już nie mogę się doczekać kolejnych przygód.
W Warszawie jedynym problemem było pudło na rower. Nie to, że go nie dostałem. Dostałem tak duże, że zdecydowałem się je pociąć na kawałki. Mimo wszystko doleciałem do Japonii bez komplikacji. Wylądowałem tym razem na lotnisku Haneda w Tōkyō. Podczas składania roweru odpadła stopka. Już od kilku dni czułem, że coś z nią nie tak. Trzeba będzie kupić nową, bo bez niej życie jest ciężkie. (Aczkolwiek jeździłem prawie półtora roku po Azji na kolarzówce bez stopki).
Nocleg miałem nieopodal, więc nawet nie nagrywałem nocnego przejazdu. Problemy ruchu lewostronnego czas zacząć: na nowo uczyć się jazdy lewą stroną, zasady lewej dłoni i w ogóle tego, że rower ma absolutne pierwszeństwo, bo taka jest mentalność Japończyków, którzy jeżdżą na rowerze byle jak i mają fory u pieszych oraz kierowców.
Odwiedziłem Aki, którą poznałem niemal dwa lata temu. Spędziliśmy wspólnie kilka dni i dzisiaj musiałem pojechać rowerem, bo od tych pieszych wędrówek pojawił mi się odcisk na nodze i rower był jedyną radą. Przy okazji dorzucam kilka zdjęć, które zrobiłem od przylotu.
Już od początku wiedziałem, że przejazd przez Tōkyō będzie koszmarem. Nie było inaczej. Początek podróży był spokojny. Jechałem ulicami i chodnikami. Dużo wygodniej na Treku z amortyzacją niż na kolarzówce. Pokonałem połowę dystansu, aż dojrzałem wieżę tokijską. Tylko o nią zahaczyłem, bo nie mogłem tracić czasu. Umówiłem się z Aki przy jednym z tysiąca tokijskich dworców. Mieliśmy odwiedzić kilka miejsc. Trochę się wkopałem, gdy przejeżdżałem przez Shinjuku, bo ludzi było tyle, że ani przejechać.
Znalezienie parkingu dla roweru nie jest proste. Wszędzie znaki zakazu parkowania i mimo że Japończycy nie zwracają na to uwagi, ja wolałem nie ryzykować. Znalazłem murek bez znaku zakazu, zostawiłem rower obok innych i poszedłem spędzić ostatni dzień wolnego.
W drodze powrotnej zajechałem do parku Yoyogi-kōen, gdzie ludzi było zaskakująco dużo. Ogólnie martwiłem się, że będę spóźniony na kwitnienie wiśni, ale ostatecznie przybyłem w czasie, gdy zaledwie kilka drzew wypuściło pąki. Był to tylko powód, aby rozglądać się za kwiatami jeszcze uważniej. Tylko skąd tyle ludzi na ulicach? Oni też przybyli za wcześnie?
Zaczęło robić się chłodno, więc pojechałem do pensjonatu. Jakimś trafem przejechałem przez najbardziej ruchliwe skrzyżowanie na świecie w dzielnicy Shibuya. Ludzie przechodzili jeszcze długo po zielonym dla ruchu ulicznego.
Miałem w planach odwiedzić kilka miejsc, ale zapadł zmrok. Błądząc po mieście, trafiłem na drogę, którą przyjechałem do centrum. Wróciłem więc po własnym śladzie.
Kategoria za granicą, po zmroku i nocne, kraje / Japonia, Japonia / Tōkyō, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Wiosenna Mosina

  64.77  03:44
Ostatni weekend w Polsce, więc wybrałem się na krótką przejażdżkę, aby rozruszać mięśnie. Zrobiło się bardzo ciepło, toteż dużo ludzi wyszło z domów. Przecisnąłem się przez miasto na południe. Rozpędziłem się tak, że prawie pojechałbym w kierunku Kórnika, ale nie miałem czasu na tak długą wycieczkę.
Na drodze do Rogalinka było ciężko. Strasznie dużo aut i niestety wielu debili za kółkiem. W Mosinie zjechałem w teren, którym już kilkakrotnie przejeżdżałem. Dzisiaj chciałem tylko na chwilę, bo wolałem oszczędzać napędu, ale jednak trochę mnie ciągnęło.
Od razu pokierowałem się na Poznań. Rozważałem przejazd przez Wielkopolski Park Narodowy, ale gonił mnie czas. Pojechałem przez Luboń, odkrywając skrawki nowych dróg rowerowych i wiadukt nad torami. W Poznaniu zajechałem na sekundę do sklepu z pamiątkami na Rynku, potem jeszcze do sklepu po prowiant (kolejki kosmiczne, bo ktoś sobie wymyślił, żeby pozamykać supermarkety) i wróciłem do domu tuż przed deszczem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Szosa sama w szopie

  21.01  00:56
Tym razem na wyjazd zabieram ze sobą Treka, a ponieważ wielki dzień zbliża się dużymi krokami, to dzisiaj udałem się na krótką wycieczkę, a właściwie przejazd, aby na czas mojej nieobecności pozostawić kolarzówkę w bezpiecznym miejscu. Dużo bezpieczniejszym niż piwnica, w której półtora roku przeleżał Trek, co skutkowało kosztownym remontem. I w sumie nie będzie to szopa.
Nie zrobiłem żadnego zdjęcia, więc dorzucam kilka z wakacji, które ostatnio wygrzebałem w moim archiwum.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po Poznaniu, część 33

  32.18  01:34
Krótka przejażdżka po mieście. Wietrzny i deszczowy weekend nie zachęca do jazdy, ale w słonecznym okienku między jednym i drugim deszczem znalazłem możliwość pokręcenia się pod domem.
Pojechałem na północ Moraska, aby skręcić na Strzeszyn i ostatecznie na centrum. Odwiedziłem jeszcze na Cytadelę, gdy grube chmury zasugerowały szybki powrót do domu.
Wyremontowałem mojego Treka. Mam nowy napęd, nowe koła, nowy amortyzowany widelec, nową przednią przerzutkę, a i tylna została wyczyszczona. Niestety jest też ciemna strona tej zmiany – wydałem na całość prawie tyle, ile kosztował mnie ten rower 7 lat temu. Gdybym tylko pomyślał, to miałbym nowy rower. Tylko gdzie to wszystko trzymać?

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Po Poznaniu, część 32

  20.90  00:50
Wyskoczyłem tylko na chwilę, bo jestem nieco zajęty przygotowaniami do kolejnego wyjazdu, a nie chcę stracić formy. W sumie jeżdżę codziennie, więc raczej do tego nie dojdzie.
Biorę się za remont Treka, więc odkurzyłem kolarzówkę, aby odrobinę na niej pojeździć. Kierunek zupełnie losowy. Najpierw po Morasku, potem Suchy Las, Strzeszyn i w kierunku centrum. Z ulicy Maczka skręciłem na północ, wracając prosto do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Wiosenny Kórnik

  81.78  04:36
Po kilku dniach przymrozku wreszcie się ociepliło. Ciągle jeżdżę tylko po mieście i nawet nie chce mi się tego nagrywać, a potem opisywać. Dzisiaj postanowiłem wyskoczyć gdzieś dalej, a dawno nie byłem w Kórniku, więc obrałem go za dzisiejszy cel.
Przejazd przez miasto zajął mi strasznie dużo czasu. Potem kilka razy źle skręciłem i nie pojechałem tak, jak to zaplanowałem.
W Kórniku było dużo ludzi, więc po promenadzie przejechałem się tempem spacerowym. Zauważyłem też nowy odcinek, którego atrakcją była zapuszczona działka na środku drogi. Uparty właściciel nie sprzedał jej miastu, przez co promenada ma 3-metrową lukę. Miasto w sumie też się nie popisało, bo spacerowicze obchodzą działkę dziką ścieżką wątłej jakości, która może w każdej chwili osunąć się do jeziora, zabierając komuś zdrowie lub życie. I tak sobie żyją osły w tym chlewiku.
Chciałem wrócić standardową drogą, ale na rozdrożu pomyślałem, żeby wjechać w las. Wiatr wiał dzisiaj z zachodu, więc miałem nadzieję ulżyć sobie drogi. Po części tak było, bo o ile wiatru nie uświadczyłem wśród drzew, o tyle piach dawał się we znaki. Może nie tak, jak w Puszczy Noteckiej, ale byłem zmęczony po wydostaniu się z lasów. Przypomniała mi się też wycieczka sprzed kilku lat w przeciwną stronę. Zjeździłem okolice Poznania, że powoli zaczyna brakować dróg, na których mnie jeszcze nie było.
Garmin wyłączył się dzisiaj kilka razy. Zrobił to w tych samych miejscach, co zwykle. Powinienem zacząć snuć teorie spiskowe, że ktoś zainstalował tam urządzenia przeciążające odbiorniki GPS czy to zwyczajny błąd w oprogramowaniu?
Kategoria kraje / Polska, terenowe, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Buk

  83.72  04:15
Temperatura była zaskakująco wysoka, więc wybrałem się na krótką przejażdżkę. Przynajmniej tak mi się wydawało. Za cel obrałem Buk.
Ruszyłem przypadkowymi drogami i znalazłem się w zachodnim klinie zieleni. Spotkałem tam wielu niedzielnych turystów oraz bezmyślnych spacerowiczów. Typowy miejski ferwor. Po wydostaniu się z tego zgiełku, nie było nic ciekawego na drodze po sam Buk. Jechałem powoli, bo miałem całą drogę pod wiatr.
W Buku zorientowałem się, że przejechałem 40 km, a był to zakładany przeze mnie dystans dzienny. Nic, tylko się cieszyć z dłuższej wycieczki. Nabrałem sił pod supermarketem i ruszyłem z powrotem do domu. Akurat słońce było nisko nad horyzontem. Po zachodzie temperatura spadła o połowę, ale dzisiaj założyłem zimowe ubrania. Z początku czułem się jak pewnego dnia na Islandii, ale po zmroku miałem optymalny komfort cieplny.
Znów nic się nie działo prawie do Poznania. Za S11 trafiłem na zakaz wjazdu rowerem. Wmurowało mnie, bo jak okiem sięgnąć, nie było innej drogi. Całe szczęście miałem aktualną mapę i wypatrzyłem na niej lichą kreskę wzdłuż drogi z zakazem. Oczywiście żadnego znaku, więc nawet nie byłem pewien, co to za droga, ale dostałem się po niej do Poznania.
Kategoria Polska / wielkopolskie, po zmroku i nocne, kraje / Polska, rowery / Trek

Pod Poznaniem, część 15

  47.47  02:22
Ciągle jeżdżę na zachód, więc dzisiaj wybrałem się w kierunku Zielonki. Prawdopodobnie przyszły roztopy, bo droga pod domem była pokryta głębokimi kałużami. A może spadł jakiś nieprognozowany deszcz? Niektóre ulice były bardziej mokre, ale to może przez różną liczbę aut tamtędy jeżdżących. W każdym razie, dojechałem do Mielna, nic ciekawego po drodze. Temperatura spadła o kilka stopni i zacząłem czuć zimno, więc wróciłem do miasta, gdzie znów zrobiło się ciepło.
Moje tegoroczne plany zaczynają się powoli kształtować. Mój pracodawca opracowuje zasady pracy zdalnej dla wszystkich. Moja japońska przygoda była taka dość pilotażowa, dlatego teraz każdy będzie mógł zrobić coś takiego. Już niedługo odwiedzę przynajmniej dwa kraje, w których już kiedyś byłem. Dalszych szczegółów jeszcze jednak nie zdradzę.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Śnieg

  37.56  02:26
W tym tygodniu temperatura utrzymywała się na poziomie -5 °C, ale bez opadów. Spotykałem wyjątkowo dużo rowerzystów w porównaniu z wcześniejszym okresem pogody w kratkę. Dzisiaj przed południem spadło kilka centymetrów śniegu, więc wpadłem na pomysł, aby wyjść na rower. Jutro odwilż, więc wolałem śnieg od błota.
Podczas ostatniej wizyty w Biedrusku kusił mnie szlak rowerowy wzdłuż Warty. Obawiałem się jazdy po śniegu, bo odśnieżone zostały nieliczne drogi dla rowerów, ale jechałem z myślą, że zawsze mogę zawrócić. Przejechałem przez las komunalny, przy którym kiedyś mieszkałem, a potem dojechałem do szlaku wzdłuż Warty. Droga była ujeżdżona, ale świeży śnieg nie zdążył się zamienić w lód. Jechało się tak samo, jak 4 lata temu. Minąłem kilku rowerzystów, kilku biegaczy i dużo spacerowiczów.
W Biedrusku nie wszystkie drogi odśnieżyli, ale przynajmniej nowa droga do Poznania została utrzymana. Na ulicach było jednak za dużo soli i ostatecznie żałowałem wycieczki. Przynajmniej nie zaliczyłem żadnej gleby, bo jechałem powoli – mam zbyt łyse opony, aby próbować hamować, a już dwie gleby tej zimy zaliczyłem.

Kategoria kraje / Polska, terenowe, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Po Poznaniu, część 31

  30.37  01:37
Krótki wypad po mieście. Nie miałem pomysłu dokąd pojechać, bo było ok. 0 °C i nie cieszyłem się z możliwości przemarznięcia.
Ruszyłem kawałek na południe, aby uderzyć w kierunku centrum. Spotkałem tam dużo policji i grupę osób. Jakiś koncert, sądząc po głośnej muzyce, chociaż nigdy nie widziałem tylu mundurowych na tak małej imprezie. Pojechałem jeszcze nad Wartę, gdzie przemierzyłem resztę nowego odcinka Wartostrady, a potem skusiłem się jeszcze na objazd Malty. Temperatura spadła o kilka stopni, więc zrezygnowałem z dalszego pedałowania i ruszyłem prosto do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery