Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / Fuji

Dystans całkowity:37223.24 km (w terenie 3137.53 km; 8.43%)
Czas w ruchu:1947:38
Średnia prędkość:16.89 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:222014 m
Liczba aktywności:589
Średnio na aktywność:63.20 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Po Poznaniu, część 73

  19.09  00:55
Znów upał. Wyszedłem później niż wczoraj, a było nadal gorąco. Przejechałem się standardowo przez centrum. Ciemno robi się zdecydowanie zbyt szybko.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Po Poznaniu, część 72

  22.39  01:04
Ale gorąc. Wyszedłem wieczorem, żeby przejechać się po mieście. Brakuje mi gór i czystego powietrza.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, po zmroku i nocne

Tropikalna Malta

  37.02  01:58
Na wieczór zapowiadali burzę, więc nie planowałem długo jeździć. Pojechałem na wspólne kręcenie z Sylwią. Warstwa chmur tylko podnosiła temperaturę, więc nie jechało się przyjemnie. Pojechaliśmy na Maltę, żeby pojeździć trochę w cieniu, tylko czas tak szybko uciekał, że trzeba było wracać.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, ze znajomymi

Wiadukt w Wirach

  32.25  01:37
Kolejny wpis z tropików. Wyszedłem leniwie, gdy chmury obiecywały jakiś cień, ale i tak smażyłem się jak na patelni. Ruszyłem do Wirów, gdzie jest wiadukt kolejowy. Nie spodziewałem się takiego dzieła inżynierii tak blisko Poznania. W drodze powrotnej wjechałem do Wielkopolskiego Parku Narodowego, żeby trochę odetchnąć od skwaru. Oni serio likwidują ten park. Znikła wszelka infrastruktura. Pozostały chyba tylko te rozpadające się mostki.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy

Wieczorny Strzeszynek

  31.30  01:38
Wyszedłem ponownie wieczorem na jazdę nad Strzeszynkiem w towarzystwie Sylwii. Temperatura zaczynała nosić znamiona ludzkiej. Ktoś wpadł na debilny pomysł zrobienia głośnego koncertu na Strzeszynku. Powrót po zmroku.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, terenowe, ze znajomymi, Polska / wielkopolskie

Zacieniony WPN

  46.80  02:23
Był upał, więc wybrałem się do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Zwłaszcza że skończyłem remont gravela. Mostki na szlakach w parku są nadal zamknięte. Oczywiście zero informacji przed wejściem na szlak. Potem się dziwić, że ludzie ignorują zakazy. W sumie razem z infrastrukturą turystyczną znikły zakazy wjazdu rowerem, więc to wygląda jakby likwidowali cały park. Pewnie wkrótce rozpoczną wycinkę tych wstrętnych drzew.
Nie udało mi się uratować tylnej przerzutki. Nie wiem, może ją wymienię. Ostatnio wpadła mi w oko nowa grupa Shimano CUES. Jeszcze nie obsługuje klamkomanetek, ale to pewnie kwestia czasu. Błotniki też muszę poprawić, ale nie mogę wpaść na dobre rozwiązanie do zamocowania ich. Może szybciej wymienię bagażnik, bo ten jest krzywy i niefunkcjonalny. Jeszcze przednia piasta skrzypi, ale przez pewien czas da radę, bo wlałem w nią trochę oliwy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy

Dziurawy szał

  51.01  02:24
Miało padać. Obserwowałem radar burzowy, a chmura tylko przerzedziła się. Wyszedłem, żeby zobaczyć odcinek Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Zabrałem gravel do dalszych testów. Akurat zaczęło kropić, ale był to kraniec chmur, więc wiedziałem, że nie padałoby długo. Tak też się stało, więc przejechałem przez miasto i poczułem kapcia. Sądziłem, że poprzednia łatka znowu puściła, ale tym razem dziura była w innym miejscu. Znów wyglądało na wadę fabryczną, więc założyłem nową dętkę i dotarłem nad Wartę.
Wybrałem ten szlak, bo podobno wysypali na nim szuter. Sprawdziłem i jedynym odcinkiem był dojazd pożarowy, a i to szlak biegł po nim ledwie kilkaset metrów. Reszta wiele się nie zmieniła od lat. Nadal można trafić na piaszczyste odcinki.
Przejechałem po kładce i ruszyłem do Poznania. Tu się zaczęły schody, bo szybko poczułem kolejnego kapcia. Znów wyglądało to jak wada fabryczna. To była ostatnia dętka, więc musiałem ją latać. Przejechałem może kilometr, gdy znów uszło powietrze. Łatka się odkleiła. Nałożyłem klej jeszcze raz, ale powietrze zeszło, gdy zakładałem koło. Zerwałem łatkę, oczyściłem, że aż papier ścierny wylądował w koszu (na szczęście miałem dwa kawałki) i nałożyłem nową. Tym razem przejechałem… kilkaset metrów. Nałożyłem więc łatkę na łatkę, założyłem koło i znów zeszło powietrze. Powtórka – nałożyłem trzecią łatkę na poprzednie dwie, napompowałem koło tak, że był lekki flak i w końcu wróciłem do domu.
Podejrzewam, że dziury powoduje taśma na obręczy, bo nie wierzę, że miałem takiego pecha, by 3 dętki miały te same wady. Z drugiej strony, dziury na drugiej dętce powstały w różnych miejscach, a taśma miała zadartą krawędź tylko w jednym miejscu. Oszaleć można. Co za pech się mnie trzyma?
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Lipiec 2024 (Fuji)

  28.09 
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Fuji

Gdańsk po Szkocji

  24.87  01:33
Wczoraj spakowałem rower i zostawiłem bagaż na lotnisku, by przespacerować się po Aberdeen. Lot był, jak zwykle, opóźniony, a dzisiaj, po złożeniu roweru, ruszyłem na dworzec kolejowy. Po drodze chciałem coś zjeść, więc odwiedziłem bar mleczny, na który trafiłem innym razem. Przy okazji przejechałem się po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym i odwiedziłem Park Oliwski. Na koniec ruszyłem drogą wzdłuż wybrzeża. Koło zaczęło dziwnie bić, ale dotarłem bez dodatkowych ofiar do domu. Wyświetlacz na liczniku wyświetlił blady dystans u celu, więc tylko tyle pożytku z niego.
Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, z sakwami

Zamek Huntly

  86.56  05:21
Obudziło mnie słońce. Poszedłem zapłacić za nocleg, bo wczoraj recepcja była już zamknięta i wyszedł najdroższy kemping w Szkocji. Do tej pory płaciłem 7,50–18 funtów, a za ten dałem 22 funty.
Zrobiło się pochmurno i chłodno, gdy w końcu ruszyłem. Wyglądało, jakby miało padać, ale szybko powróciły przejaśnienia. Dojechałem do miasteczka Huntly, gdzie stała ruina zamku. Jakoś tak wyszło, że wszedłem do środka. Może nie był to najbardziej wyposażony zamek, ale przynajmniej jakiś odwiedziłem.
Zaczęło kropić. Prognoza pogody przewidywała kilkugodzinny opad. Padało z różną intensywnością i czasem nawet przestawało, a czasem lało jak z cebra. Prognoza się nie sprawdziła, bo nie przestało padać, a pod koniec pojawiła się jeszcze mgła. Końcówkę przejechałem po ścieżce na dawnej linii kolejowej, od której chciałem zacząć tę całą podróż.
Dotarłem do domu gościnnego, z którego wyruszyłem. Zostawiłem tu na przechowanie karton na rower. Tandetny licznik Sigmy znów zamókł i kompletnie nie dało się nic z niego odczytać. Zaskoczyło mnie, że dzisiaj pękła tylko jedna szprycha.
Koniec przygody. W 25 dni przejechałem nieco ponad 2 tys. km. Miałem dużo obaw związanych z bezpieczeństwem w Wielkiej Brytanii, ale Szkoci okazali się być niezwykle przyjaznym narodem. To obcokrajowców należało unikać. Pogoda nie była zbyt udana. Jedni mówili, że taka jest Szkocja, inni, że to zbyt deszczowe lato. Widokowo udało mi się zobaczyć kilka przepięknych pejzaży. Jest to kolejny kraj, do którego chętnie wracałbym. Przy okazji przekroczyłem dystans 150 tys. km przejechanych od początku moich rowerowych przygód.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Wielka Brytania, po dawnej linii kolejowej, pod namiotem, rowery / Fuji, wyprawy / Szkocja 2024, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery