Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Wielkopolski Park Narodowy

Dystans całkowity:6178.19 km (w terenie 933.98 km; 15.12%)
Czas w ruchu:294:49
Średnia prędkość:20.96 km/h
Maksymalna prędkość:56.53 km/h
Suma podjazdów:25828 m
Suma kalorii:25632 kcal
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:69.42 km i 3h 18m
Więcej statystyk

Szybka pętla

48.5301:45
Nie miałem dużo czasu na jazdę, więc wyskoczyłem na szybką pętlę. Noga podawała dobrze, mimo że było upalnie. Droga z Mosiny do Stęszewa okazała się mało przyjemna, bo wiało. Trzeba było jechać w przeciwnym kierunku. Trochę obawiałem się, że nie zdążę wrócić przed założonym czasem, ale byłem tylko kilka minut do tyłu. Gdyby nie 2,5 minuty na światłach i robieniu zdjęć, zdążyłbym. W sumie wyszła jedna z lepszych średnich w ostatnich latach.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Strykowo – Pecna

77.7703:18
Przyjemny dzień, ciut cieplejszy niż wczorajszy, wiało nie wiadomo skąd. Pojechałem na południe, bo dawno mnie tam nie było. Tak dawno, że wyremontowali drogę z Konarzewa do Trzcielina. Za Strykowem wjechałem na nieznane mi drogi. Przydałaby się mapa. Wiedziałbym, gdzie mnie jeszcze nie było. Kiedyś rysowałem ścieżki na mapie wojewódzkiej. Szkoda, że gdzieś ją zapodziałem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Leniwa sobota

29.1801:27
Wyszedłem dopiero późnym popołudniem. Było gorąco i mocno wiało, więc pojechałem do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Wyczerpała mi się bateria i nie zdołałem zrobić ani jednego zdjęcia, a tak ładnie dzisiaj było.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Pętla przez Śrem

85.1903:25
Wybrałem się na dłuższą przejażdżkę, żeby porozmyślać. Początek miałem nieco pod wiatr, w drodze powrotnej ucichł i nawet mi nie myślał pomagać. Zakres temperatur: 20–25 °C.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Zabawa w piasku

82.5005:54
Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Poranek spędziliśmy w towarzystwie niezwykle gościnnej gospodyni kempingu. Gdyby nie siła perswazji, najpewniej jechalibyśmy objuczeni dużą ilością jedzenia.
Odwiedziliśmy Książ Wielkopolski. Dalej, chcąc ominąć główne drogi, wpadliśmy na szutry, które jednak zaczęły zamieniać się w horror. Im dalej jechaliśmy, tym bardziej grząsko stawało się. Nie mieliśmy dużych możliwości ominięcia tego. Rowery nierzadko trzeba było pchać. Po dotarciu do cywilizacji zrezygnowaliśmy z dalszej zabawy w piasku i wróciliśmy na główne drogi, zahaczając o Sosnowiec. Przynajmniej pojawiły się chmury, które choć częściowo ograniczyły gorąc.
W Śremie przejechaliśmy po promenadzie nadwarciańskiej, a dalej bocznymi drogami po Nadwarciańskim Szlaku Rowerowym do lasów. Znów pojawiły się szutry, które na ostatnim odcinku wskrzesiły koszmar sprzed południa. Ktokolwiek rozwalił te drogi, powinien smażyć się w kotle wypełnionym gorącym piachem.
Piaskowa impreza nie zakończyła się na dobre, bo pod Mosiną zaliczyliśmy jeszcze odcinek terenu z piaszczystym finałem. Całe szczęście było to koniec tych absurdów. Głodni dojechaliśmy do Puszczykowa, zatrzymując się w niesamowitej restauracji o nazwie Lokomotywa. Wypełniona po brzegi elementami kolejnictwa, powinna zawrócić w głowie niejednemu fanowi pociągów.
Na koniec, w Luboniu, trafiliśmy na Szlak Architektury Przemysłowej, a przynajmniej jego kawałek. Z pewnością warto tam wrócić, żeby poszwendać się nieco więcej po dawnej zabudowie industrialnej.
Kategoria mikrowyprawa, kraje / Polska, pod namiotem, Polska / wielkopolskie, terenowe, z sakwami, ze znajomymi, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Muzeum Fiedlera

38.0401:44
Nie miałem ochoty na jakąkolwiek aktywność, ale nie mogłem siedzieć cały dzień w domu. Pojechałem do Puszczykowa, żeby odwiedzić muzeum, które pokazała mi Ania. Na termometrze ponad 35 °C, chociaż mocno kryłem się w cieniu. Beton nie daje ochłody, tak jak cień drzew w lesie.
Muzeum Arkadego Fiedlera znajduje się w rodzinnym domu podróżnika. Składa się na kilka sal tematycznych. Obejrzałem wszystkie, pokaźne kolekcje. Najbardziej podobało mi się w sali azteckiej, ponieważ została zlokalizowana w chłodnej piwnicy.
Ruszyłem do Wielkopolskiego Parku Narodowego, żeby się trochę ochłodzić, ale temperatura spadła najniżej do 30 °C. Mimo to było przyjemniej niż na słońcu. Z wolna pojechałem do Szrenicy, bo wypatrzyłem na rozkładzie pociąg parowy. Nie byłem zadowolony, gdy zamiast niego pojawiły się dwa zwyczajne składy spalinowe. Albo zmienili rozkład w ciągu godziny, albo spojrzałem na poranny kurs, bo według informacji Parowozowni Wolsztyn, popołudniowy kurs został tydzień temu zlikwidowany.
Nie miałem sił na nic więcej. Wracając do domu, przekroczyłem granicę Poznania. Miałem wtedy dystans równy temperaturze. Najchętniej znalazłbym się gdzieś w Nowej Zelandii.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Twardy teren

111.4006:42
Był przyjemny, dość wietrzny, ciut słoneczny dzień. Ruszyłem na spotkanie z Anią. Na dzisiaj zaproponowałem terenowy przejazd przez Wielkopolski Park Narodowy. Wjechaliśmy na Nadwarciański Szlak Rowerowy. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio jechałem wzdłuż Dębiny. Zwykle jeżdżę wszerz, żeby przedostać się przez Wartę. W Puszczykowie Ania pokazała mi interesujące muzeum Fiedlera, które chętnie odwiedzę pewnego dnia.
Po szybkim posiłku w piekarni, która była jedynym otwartym miejscem z jedzeniem w okolicy, ruszyliśmy do Jezior. Zwykle jeździłem tam kolarzówką po koszmarnym asfalcie, a tym razem na gravelu mogłem wjechać na całkiem wygodną ścieżkę biegnącą równolegle do drogi. Odwiedziliśmy groby powstańców, a potem skierowaliśmy się do Jarosławca. Plan zmodyfikowany przez Anię zakładał ciut krótszą drogę, a przez nieuwagę poprowadziłem po żółtym szlaku wokół Jeziora Jarosławieckiego.
Dostaliśmy się do Szreniawy, gdzie jest kolejne muzeum – tym razem rolnicze, przepełnione mnóstwem atrakcji. Wygląda na to, że warto je odwiedzić. Udało nam się trafić na przejeżdżający pociąg. Potem podjechaliśmy pod zabytkową wieżę widokową. Niestety nieczynną, ale tabliczka na budowli przykuła uwagę Ani.
Dalszy plan prowadził do Trzebawia. Dwukrotnie spadł mi łańcuch, który nie dał się tak łatwo nałożyć. Oby to się nie powtórzyło, bo łańcuch porysował mi ramę. Po Pierścieniu Dookoła Poznania dostaliśmy się do Mosiny. Tam zjedliśmy i ruszyliśmy ku Rogalinowi, zbaczając mocno w teren. Sporo dębów rogalińskich wyglądało na martwych. Dalej lasami na północ i byliśmy z powrotem w Poznaniu. Umordowałem się dzisiaj. Gravel w terenie nie był wygodny.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, terenowe, ze znajomymi, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Kwiecisty Kórnik

65.4202:50
Tak wczoraj myślałem o tym Kórniku, że ruszyłem do niego dzisiaj. Zabrałem też aparat, żeby sfotografować trochę polnych kwiatów, bo mijam ich coraz więcej. Wyszedłem wcześniej niż wczoraj, ale było parę chmur, dzięki czemu gorąc nie dokuczał tak mocno, jak wczoraj. Jechało się dobrze, czasem wiatr poprzeszkadzał, ustrzeliłem kilka kwiatów, parę pociągów przemknęło mi przed obiektywem, przejechałem się po kórnickiej promenadzie, która nadal nie została ukończona, a potem ruszyłem ku Mosinie, żeby przedostać się przez Wartę i wrócić do domu tym razem przez Puszczykowo.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Szybko przez WPN

37.8102:02
Wyskoczyłem do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Komary nie pozwalały na dłuższe postoje. Potem dołączyły do nich irytujące muszki. Prawie jak na Islandii. Jechałem szlakami do Jarosławca, a potem chciałem do Rosnówka, ale zapomniałem o skręcie na szlaku i zorientowałem się o pomyłce dopiero w Trzebawie. Na drogach była koszmarna tarka. Zęby można wybić.
Chmurzyło się. Prognoza była niepewna. Ostatecznie w Rosnówku zaczęło padać. Krótko, ale potem znowu chwilę popadało. Zdecydowałem się o powrocie. Pojechałem przez Komorniki, potem jeszcze odwiedziłem Szachty.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Deszczowy WPN

46.6002:39
Dzisiaj z kolei postanowiłem wjechać w ciut cięższy teren. Wybrałem się do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Prognoza przelotnych opadów odrobinę martwiła, ale pogoda ostatnio jest taka nieprzewidywalna, że zabrałem foliówkę na elektronikę i ruszyłem. Pierwszy deszcz dopadł mnie chwilę po wjechaniu w teren. Wystarczyło przeczekać pod drzewem, bo to nic poważnego. Chyba czwarty deszcz był najcięższy. Prawie wyjeżdżałem ze wschodniej części parku, gdy mnie złapał. Schroniłem się pod klonem, co nie było mądrym wyjściem. Pyłek kwiatowy zalegający na liściach spadł razem z końcówką opadu, przez co miałem żółte ubranie i żółty rower. Potem deszcz złapał mnie jeszcze kilka razy, ale straciłem rachubę. Przynajmniej więcej nie zmokłem tak mocno.
Przedostałem się przez Mosinę do centralnej części parku, a potem pojechałem prosto do domu, bo miałem dość niezdecydowanej pogody. Jazda w terenie nie była najprzyjemniejsza. Lekki szuter jest w porządku, ale wystające korzenie i kamienie psują komfort z jazdy. Będę musiał lepiej dobierać trasy pod sztywny widelec.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery