Ruszyłem się gdzieś poza Poznań. Wypadło na
Trzcielińskie Bagno. Temperatura na minusie i z początku brakowało mi cieplejszej koszulki, ale potem rozgrzałem się bądź przyzwyczaiłem do warunków. Dojechałem do wieży widokowej, którą okupowali badacze spisujący nielicznych gości zimowego bagna. Jako że wiało z północy, to wolałem wrócić do domu, chroniąc się między drzewami. Tak po
szlaku dookoła Poznania, potem
wzdłuż Jeziora Góreckiego i wertepami wydostałem się z Wielkopolskiego Parku Narodowego, i wróciłem do domu rozgrzać się.
