Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / wielkopolskie

Dystans całkowity:50420.33 km (w terenie 4312.74 km; 8.55%)
Czas w ruchu:2384:08
Średnia prędkość:21.09 km/h
Maksymalna prędkość:56.53 km/h
Suma podjazdów:212343 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:160092 kcal
Liczba aktywności:869
Średnio na aktywność:58.02 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Na zachód

  127.20  06:46
Pierwsza w tym roku mikrowyprawa, która chodziła za mną od stycznia. Zaczęła się pechowo, bo z przyzwyczajenia zresetowałem ustawienia w nowym Garminie. Pozmieniali kilka rzeczy (parę naprawili, ale też usunęli profil wysokości i statystykę maksymalnej wysokości) i opcja czyszczenia poprzedniej wycieczki znalazła się w innym miejscu. Na szybko skonfigurowałem go ponownie i mogłem ruszać na zachód.
Było pochmurno i musiałem walczyć z wiatrem. Do tego kondycja gdzieś uciekła, bo ciężko się jechało. Poleciałem przez Buk. Potem w Wąsowie trafiłem na pałac Hardta oraz zabytkową zabudowę. Przegapiłem drugi pałac, więc będę miał powód, by tam wrócić – również dla pięknej zabudowy mieszkalnej.
Do Nowego Tomyśla prowadziły drogi dla rowerów o lepszej i gorszej nawierzchni. O ile nimi były, bo nie dostrzegłem znaków dla rowerzystów. Jedynie kierowcy widzieli znaki przejazdów rowerowych.
Miałem jechać do Zbąszynia, ale wymyśliłem trasę przez lasy. Najpierw musiałem przedostać się przez rozległą grupę ludzi z kijami. Potem zostałem niemal sam. Drogi tylko miejscami były grząskie. Wiatrołomy po ostatnich wichurach usunięto – przynajmniej te z dróg. A ile leśnych widoków mijałem. Zatrzymywałbym się chyba za każdym zakrętem na zdjęcie.
W Trzcielu zdałem sobie sprawę, że już tam byłem. Nawet kilka razy. Za miastem zauważyłem, że coś mnie ominęło – drogi były mokre. W Międzyrzeczu było nadal jasno, więc wydłużyłem wycieczkę o jeszcze jedno miasto. Wpadłem na nieludzkie drogi dla kaskaderów oraz złapał mnie krótki deszczyk. Dojechałem do Skwierzyny i zatrzymałem się na nocleg.

Kategoria kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubuskie, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, terenowe, rowery / Fuji

Po Poznaniu, część 49

  24.92  01:17
Postanowiłem dzisiaj włączyć nagrywanie, żeby się pochwalić. Mam nowe hamulce. Jeszcze niezamontowane, bo może dam radę na tych beznadziejnych hybrydach, póki nie zużyje się reszta płynu hamulcowego. Udało mi się znaleźć i kupić TRP Spyre-C. Przy okazji dowiedziałem się, że także Tektro i Accent (plus kilka chińskich marek, którym nie ufam, bo to jednak ważny element roweru) mają w swojej ofercie dwutłoczkowe hamulce mechaniczne. TRP wydaje się idealny, bo nawet nie będę potrzebował przejściówek, żeby go zamontować.
Ostatnio więcej spaceruję i jeżdżę na łyżwach, bo przez te 10 lat rowerowych przygód zaniedbałem dolne partie mięśni nóg. Zwykle jeżdżę na Chwiałce, ale od kilku tygodni układają coraz gorsze grafiki. W tym tygodniu mieli tylko jeden wieczorny termin. Ligawa przy Bułgarskiej, alternatywne lodowisko, na którym też byłem parę razy, zamknęło się po ostatnich wichurach. Znalazłem więc nową miejscówkę – na Malcie. Tafla mała, ale nie było tłoku. Miałem tylko problem ze znalezieniem parkingu. Musiałem się ratować ciężką ławką w parku obok. Na koniec jeszcze raz ponarzekam na hamulce. Wyregulowałem je przed jazdą, ale i tak olej w trakcie wycieczki rozłożył się nierównomiernie i okładzina ocierała o tarczę. Może te hamulce wymienię prędzej niż to sobie zaplanowałem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, po zmroku i nocne, rowery / Fuji

Po Poznaniu, część 48

  38.77  01:59
Wiatr opamiętał się, więc wyskoczyłem na chwilę. Akurat zaczęło kropić. Na szczęście nie tyle, żebym nie mógł wyciągnąć aparatu. Pojechałem na Szachty, żeby wspiąć się na wieżę widokową, bo byłem na niej tylko raz, dawno temu. Zachmurzenie psuło widoki.
Kolejnym punktem był mural na Dębcu. Udało mi się go odnaleźć w tym miejskim labiryncie. Na koniec chciałem przespacerować się kładką wśród drzew. Przejechałem się Wartostradą, która jest coraz poważniej zalana. Nawet pojawiły się znaki zakazu. Potem przez Maltę dostałem się do celu. Niby nadal obowiązuje tam ruch jednokierunkowy, ale dobrze, że jest wystarczająco szeroko, żeby mijać się z idącymi pod prąd.
Zbliżał się zmierzch. Pojechałem jeszcze wokół zoo, a potem przez Stary Rynek i Grunwald wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Po błocie przez lasek

  27.31  01:27
Pogoda była podobna do wczorajszej, tylko bez deszczu w nocy. Rozważałem kilka planów, a skończyłem z wyjściem tuż przed wieczorem. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego, bo nie było mnie tam od jesieni. Nie ma co odwiedzać tereny zielone, bo wszędzie błoto. Przejechałem się przez centrum, Wartostradę i wróciłem do domu zanim zrobiło się ciemno i zimno.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Droga przez puszczę w lutym

  114.28  05:46
Trochę mnie nie było w Puszczy Noteckiej. Weekend w końcu zapowiadał się pogodny. W nocy był przymrozek i trochę padało, więc zwlekałem z wyjściem, a gdy już wyszedłem, ulice były suche i białe od soli. Na szczęście sypnęli nią tylko na kilku odcinkach.
Podkusiło mnie, żeby ominąć krajówkę do Obornik i pojechać przez zachodni klin zieleni. Było dużo błota, więc nie polecam. Potem zaliczyłem jeszcze teren w Sobocie, bo zdecydowałem się pojechać skrótem. Tam błotnista była tylko końcówka. Dalej prosto do Obornik z kilkoma postojami na regulację ocierających hamulców, bo ciśnienie oleju w tłoczkach dociskających okładziny nieustannie się zmieniało. Ktokolwiek wymyślił tak debilne hamulce, oby mu brakło oleju jak najczęściej.
Wjechałem na moją ulubioną drogę dla rowerów przez Puszczę Notecką. Słońce, które ogrzewało mnie przez większość podróży, schowało się za drzewami. Temperatura zaczęła spadać. Pomknąłem szybciej, aby się rozgrzać. Miałem dylemat: jechać na pociąg do Wronek czy męczyć się pod wiatr i przez Szamotuły cisnąć do domu. Zaryzykowałem. Wiatr okazał się słaby, choć temperatura zaczęła spadać. Dobrze, że zapakowałem dodatkową warstwę rękawiczek, bo pewnie wsiadłbym w pociąg.
W końcu skonfigurowałem Garmina. Spodziewałem się gładszego wykresu wysokości. Być może barometr w moim poprzednim Garminie jednak wpływał na jakość nagrania. Pewnie będę żałował oszczędnego zakupu eTrex 22x zamiast 32x. Nie spodobało mi się również, że nowy Garmin wyłączył się w Szamotułach. Zupełnie jak stary. Czyżby beznadziejność była w garminowej naturze? Słabe to jest.
Po zmroku temperatura spadła do 0 °C. Jako że jechałem na gravelu, to w Pamiątkowie ominąłem wojewódzką i wytelepało mnie na rozjeżdżonej drodze terenowej. W Kiekrzu wykopki trwały w najlepsze, ale dało się przejechać. Potem już tylko wzdłuż Jeziora Kierskiego, gdzie nikt nie uprzątnął opadłych liści i zrobiło się straszne błoto, i znalazłem się w domu.

Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Notecka, setki i więcej, rowery / Fuji

Wpięty

  21.07  00:54
Miałem 3-miesięczną przerwę od kolarzówki. Czekała czysta na lepszą pogodę. Zamontowałem w niej wpinane pedały, a ponieważ dzisiaj było tak ciepło, że drogi wyschły, to wyskoczyłem na chwilę, żeby sprawdzić, jak się jeździ. Miałem kiedyś SPD w Treku, ale zużyły się. Postanowiłem wrócić do nich w kolarzówce.
Inna geometria roweru sprawiła, że ciężko się jechało. Dodatkowo przechodziłem w nowych butach pół dnia i nie odczułem dyskomfortu, a podczas jazdy już po kilku kilometrach zaczęły cisnąć. Będzie trzeba się przyzwyczaić. Tymczasem już wiem, że muszę przesunąć bloki, bo zbyt często zahaczałem o korbę. Jeszcze nie zaliczyłem wywrotki, ale na Treku miałem niejedno spotkanie z glebą. Mam nadzieję, że na kolarzówce będę miał mniejszego pecha.
Zajrzałem do mojego Fuji i przeraziłem się. Znowu płyn hamulcowy nierówno się rozprowadził i jeden klocek ocierał o tarczę. W miejskim hałasie nawet tego nie dostrzegłem, czego efektem jest nierównomiernie starta tarcza hamulcowa. A nawet jakbym chciał wymienić te beznadziejne hamulce, to mam problem, bo spodobały mi się hamulce TRP Spyre. Wadą mechanicznych hamulców jest to, że w większości modeli klocek dociska tarczę do drugiego klocka, przez co trzeba je ciągle regulować wraz ze zużyciem. Z kolei wspomniany model, wypatrzony w Treku, którego kiedyś chciałem mieć, działa przez równomierny docisk klocków do tarczy jednocześnie. A problemem są braki magazynowe. Nie chciałbym brać byle czego, chociaż może byłoby to lepsze niż co 2 miesiące uzupełniać płyn hamulcowy i regulować położenie hamulców co tydzień.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Nocny Poznań

  36.18  01:49
Chciałem na łyżwy, ale dzisiaj w grafiku lodowiska nie było ślizgawki, więc pojechałem na nocny objazd miasta. Drogi były miejscami mokre, ale nie chlapało, więc pojechałem do centrum, objechać Wartostradę. Jak podejrzewałem, rzeka zaczęła wylewać. Na razie zalało tylko połowę drogi na niewielkim odcinku, ale jeszcze kilka centymetrów i biegacze będą musieli znaleźć nową trasę. Zacząłem rozważać, by pojechać na Rynek, ale zrezygnowałem z tego i jadąc po nieco większym łuku, wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Luboń

  21.45  01:21
Podjąłem wyzwanie rzucone przez Trollkinga, by znaleźć w Luboniu magiczne widoki. Padało, więc zwlekałem z wyjściem. Rozważałem nawet zwykły spacer, ale ostatecznie deszcz ustał. Zapakowałem aparat w sakwę i ruszyłem.
Nie znam Lubonia tak dobrze, więc pojeździłem tu i tam po znanych mi miejscach. Może trochę za późno ruszyłem, bo nie objechałem całego miasta przed zmierzchem. Myślę jednak, że niewiele by to pomogło, bo miasto ma niewiele do zaoferowania. Nie udało mi się znaleźć w nim magii.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Garminowy

  30.45  01:34
Nagrywanie trasy telefonem nie jest wygodne. Bateria szybko wyczerpuje się, a i potrzebowałbym uchwytu na kierownicę do łatwego dostępu do urządzenia. Garmin nadal się nie odnalazł, więc zacząłem rozglądać się za alternatywą. Wyszedłem po południu, gdy zdążyło się wypadać (widziałem nawet grad). Pojechałem standardowo ku Warcie, ale zmodyfikowałem trasę i pojechałem przez Starołękę na Franowo. Zrobiłem zakupy, pokręciłem się po Wartostradzie, pobłądziłem w rozkopanym centrum i wróciłem standardowo przez Grunwald.
Przez 6 lat używałem Garmina eTrex 30x. Pozostały mi po nim wspomnienia i uchwyty na kierownicę. Postanowiłem pozostać w garminowym uniwersum. Zainteresowałem się modelami z serii GPSMAP, które obsługują system Galileo, mają większy wyświetlacz i podobno są szybsze od modeli eTrex. Niestety mają też minusy: są cięższe i pracują o wiele za krótko na baterii. Ta ostatnia rzecz przeważyła nad pozostaniem przy serii eTrex. Powstał nawet ulepszony model – eTrex 32x. Zaskakująco jest tańszy niż model 30x 6 lat temu. Jest tylko jedno ale, bo to najbardziej rozbudowany model z tej serii, a nigdy nie wykorzystywałem wszystkich jego możliwości. Postawiłem więc na eTrex 22x, który, mam nadzieję, godnie zastąpi mój poprzedni odbiornik.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Straciłem Garmina

  28.12  01:44
Pech mnie nie opuszcza. Było wietrznie, więc czekałem, aż wiatr zmaleje. Gdy wyszedłem, widziałem parę przewróconych drzew, ale najgorsze były reklamy. Takie blaszane powinny być zabronione. Przecież rozpędzona blacha może nawet przeciąć człowieka wpół. Dobrze, że wiatr zmalał. Przejechałem się do Parku Kasprowicza, żeby rzucić okiem na kolejny poznański spodek. Nie miałem planu na dzisiaj, więc pokręciłem się po Parku Wilsona, potem pojechałem ku centrum i wpadłem na pomysł, by zajrzeć za stare koryto Warty, bo wciąż mnie kusiły widoki rozciągające się z mostu Chrobrego. Kolejna w planie była Cytadela, ale wkurzyły mnie światła, które nie chciały dać zielonego przez kilka cyklów. Chyba z tego zdenerwowania nie zwróciłem uwagi, że na mojej kierownicy nie było Garmina. Nigdy się to nie przydarzyło, odkąd zacząłem przywiązywać go dodatkową smyczą, więc aż się zdziwiłem. Nie miałem pojęcia, kiedy ostatnio na niego patrzyłem, więc zacząłem wracać po własnym śladzie. Kilka minut wcześniej wiatr wywrócił mój rower, gdy robiłem zdjęcia, więc spodziewałem się, że straciłem go właśnie tam, ale poszukiwania spełzły na niczym. Wracałem dalej, aż po Park Wilsona. Nie znalazłem go. Gdyby ktoś go znalazł, to zostawiłem w nim dane kontaktowe, ale nie mogę pojąć, jak mógł się odplątać i wypiąć. Najszybciej mógł zostać skradziony, ale nawet nie wiem kiedy, bo praktycznie nie spuszczałem z niego oka. Ja się załamię.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery