Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2023

Dystans całkowity:2294.36 km (w terenie 6.90 km; 0.30%)
Czas w ruchu:141:18
Średnia prędkość:16.19 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:19365 m
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:69.53 km i 4h 24m
Więcej statystyk

Zamglona Korea

123.1607:20
Dzień zapowiadał się upalnie, ale po godzinie pojawiła się mgła, która – z przelotnymi przejaśnieniami – towarzyszyła mi przez resztę dnia. Jechałem dalej wzdłuż wybrzeża. Szlak biegł przez kilka zatłoczonych plaż. Pewnie przyczynił się do tego weekend. Nikt jednak nie pływał, poza surferami. Natłok ludzi zaczął być irytujący. Pomijając koreańską mentalność świętych krów na drogach i śmieszkach, jedna osoba wbiegła mi prosto pod koła, a inna zajechała mi drogę, że ledwo ominąłem blaszaka. Chyba czas wymienić okładziny hamulcowe, bo mam za długą drogę hamowania.
Miałem dzisiaj odrobinę szczęścia. Kupiłem łańcuch, bo stary za mocno się rozciągnął. Znalazłem też pocztówki. Mało atrakcyjne, ale jest nadzieja w tym kraju. W połowie drogi zorientowałem się, że jazda wolno mi idzie. Przyspieszyłem, a dalsze widoki zaczęły nudzić (no, może poza warstwami gór). Nie wiem, czy to mgła, natłok ludzi czy mało interesujący odcinek szlaku. A może za dużo tego wybrzeża. Gdyby nie wczorajsza pomyłka, dzisiaj zacząłbym górski odcinek, a tak będę męczył ten nadmorski szlak jeszcze jeden dzień.
Złapał mnie zmierzch. Mgła nie odpuszczała, ale dzięki niej było przyjemnie. Chyba na każdym skrzyżowaniu miałem czerwone. Dojechałem do celu na wzniesieniu. Dzisiaj dla odmiany hostel.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą, setki i więcej

Omyłkowo do następnej wioski

39.0903:01
Nie wiem, jak to zrobiłem, ale następny motel znajdował się w sąsiedniej wiosce. Miałem więc niewielki dystans i dużo czasu. Było gorąco i bezwietrznie, ale czasem pokazywały się chmury, które dawały orzeźwienie. Może nawet groziły deszczem, ale prognoza zapewnia brak opadów przez najbliższy tydzień.
Odwiedziłem pobliskie świątynie, przejechałem kawałek szlaku na wybrzeżu, wbiłem pieczątkę do kolekcji (mimo kamery znajdującej się wewnątrz budki, ktoś ukradł pojemnik z tuszem, ale trochę tuszu zostało na stemplu), odwiedziłem supermarket (był oznaczony jako sprzedający pamiątki, ale nic z tych rzeczy), wjechałem na wzgórze z kolorowymi domkami, w których znajdowały się kawiarnie i przeróżne punkty rzemieślnicze, w tym rzekomy sklep z pamiątkami, ale był w remoncie. Tydzień tułaczki przez pół kraju, a nadal nie znalazłem ani sklepu rowerowego, ani elektronicznego, ani z pamiątkami. Nie jest to kraj dla turystów.
Kategoria kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Szlak Gangwon

69.3004:24
Było pochmurno, jakby zanosiło się na deszcz. Nic podobnego, bo po południu pojawiło się słońce i zaczęło grzać. Przynajmniej wiatr dawał odrobinę przyjemności.
Droga wzdłuż wybrzeża biegła dziś po wielu pagórkach. Wjechałem na szlak Gangwon i wbiłem kolejne pieczątki do paszportu rowerowego. Trafiłem nawet na szlak pieszy, który też ma swoje pieczątki.
Przejechałem przez wzgórza z drzewami bez liści. Okazało się, że w zeszłym roku przeszedł tamtędy wielki pożar (trwał ponad miesiąc) i zostały same kikuty. Nawet zrobili szlak po jednym z tych wzgórz, więc z ciekawości na niego wszedłem, a ostatecznie pokonałem całą pętlę.
Widziałem 5-kilometrowy szlak z rowerami szynowymi, dużo skał na wybrzeżu, wiele ptaków, budowę nowej linii kolejowej, kolejne drogowe absurdy i niewygody, i wiele, wiele innych.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Uljin-gun

58.6303:52
Było jeszcze goręcej. Zostawiłem rower na chwilę i licznik pokazał 40 °C. Wyjechałem jednak za cypel i zaczęło wiać z północy. Spowalniało mnie to, ale dawało odrobinę orzeźwienia.
Po południu na niebie pojawiła się cienka warstwa chmur, która w towarzystwie wiatru pozwalała na bardziej komfortową jazdę. Póki nie pojawiły się podjazdy, ale nie było ich wiele. Wbiłem ostatnie pieczątki na pierwszym z trzech ostatnich szlaków w paszporcie rowerowym i dojechałem do celu. Przez cały dzień jechałem przez powiat Uljin, który w Japonii byłby po prostu miastem. Podział administracyjny tego kraju jest przedziwny, ale szukanie granic wsi i osiedli, by je opisać na mapie jeszcze bardziej ograniczyłby mój i tak już ograniczony czas na sen.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Szlak Gyeongbuk

46.4902:56
Kolejny gorący dzień. Dzisiaj mniej wiało, więc morze było spokojniejsze, a temperatura wyższa. Jechałem na północ, pojawiły się pagórki. Wjechałem na szlak Gyeongbuk, na którym można zebrać pieczątki do rowerowego paszportu. Upał nie urozmaicił dzisiejszego dnia.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Droga do Goseong

52.1903:25
W końcu przestało padać. Teraz będę narzekał na upały. Na razie było przyjemnie chłodno, choć wietrznie.
Przejechałem się przez olbrzymi targ handlowy. Przeróżnych azjatyckich towarów było tam bez liku. Szkoda, że nie mieli elektroniki, bo akurat szukałem przejściówki, żeby wygodniej ładować baterie. Do tego szukałem sklepu rowerowego, ale gdy już do jakiegoś trafiłem, to mieli przerwę obiadową. Ciężko się tu podróżuje.
Wjechałem na drogę wzdłuż wybrzeża. Nie wiem, gdzie zaczął się szlak, ale prowadził do Goseong-gun, najbardziej na północ wysuniętego powiatu w Korei Południowej. Trochę czasu mi zajmie dojechanie tam. Tymczasem wiatr wzmagał fale, które uderzały w skaliste wybrzeże. Było ładnie.
Kategoria kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Mokra Korea

107.2407:02
Było chłodne i pochmurne przedpołudnie. Akurat zaczęło kropić, gdy ruszyłem. Prognoza nie przewidywała dużych opadów, ale było wręcz przeciwnie. Zaczęło się niewinnie, z kolejnymi kilometrami kropiło coraz mocniej, aż doszło do poziomu regularnej ulewy. Najpierw jechałem drogami, potem wzdłuż rzeki, aż dotarłem do lokalnych dróg. Te doprowadziły mnie do świątyni Tongdosa (jedna z trzech głównych świątyń buddyjskich w Korei). No, prawie, bo był zakaz wprowadzania wszelkich jednośladów. Nie zauważyłem parkingu, więc tyle mnie widzieli.
Dalsza droga to była męka. Lało, a jedynymi drogami były autostrada i droga krajowa. Ruch na obu był podobny, tylko krajówka miała cztery pasy zamiast ośmiu. Do tego pobocze było pełne kałuż, piachu i kamyków, że napęd długo tak nie wytrzyma.
Dojechałem do miasta Gyeongju, stolicy historycznego państwa Silla. Było przepełnione atrakcjami, jak żadna inna część Korei (no, może jeszcze Seul ma ich wiele). Tam jest co zwiedzać. Akurat przestało padać, więc pozwoliłem sobie na krótką przejażdżkę. Potrzeba całego dnia, jak nie więcej, aby obejrzeć wszystko.
Pozostało mi dostać się do celu. Złapał mnie zmrok, ale wjechałem na najrówniejsze drogi w całej Korei. Najwidoczniej położone niedawno. Rowerowy most nad rzeką nawet nie znalazł się na żadnej mapie (aczkolwiek nieaktualne mapy Korei to inna historia). Przejechałem też po parku znajdującym się na dawnej linii kolejowej i dotarłem do kolejnego hotelu na godziny.
Kategoria kraje / Korea Południowa, po dawnej linii kolejowej, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą

Burzliwa droga do Korei

45.4503:12
Poranek zaskoczył mnie deszczem. Odebrałem rower z parkingu podziemnego i dojechałem do portu. Miałem plany przedostania się na jedną z japońskich wysp, ale złoty tydzień mocno namieszał. Popłynąłem do Korei. Dostałem ostrzeżenie o możliwości odwołania łodzi przez wysokie fale, ale nic takiego się nie wydarzyło. Rozmawiałem z jednym rowerzystą, którego wczorajszy kurs odwołali, więc miałem szczęście. Nieszczęście za to miałem przez fale. Łódź płynęła 3 godziny, o połowę krócej niż prom, każdy dostał po tabletce aviomarinu, ale ta przestała działać pod koniec rejsu. Przez wysokie fale łódź zachowywała się, jak podczas puszczania kaczek na wodzie. No, nie było przyjemnie.
Brakowało mi energii, więc z wolna ruszyłem… jak najdalej od miasta. Zwiedziłem Busan i już mi wystarczyło. Przypomniałem sobie, czemu nie lubię Korei. Wszędzie brud i śmieci, do tego auta zaparkowane na każdym skrawku ulic. W Japonii byłyby to rowery zajmujące niewiele miejsca. Chciałem dostać się do ujścia rzeki. Wciąż lało, drogi były strome. Na początek jechałem nowo wybudowanymi drogami dla kaskaderów i spokojnymi ulicami, żeby przestawić się na ruch prawostronny. Potem wjechałem na główne drogi o wielu pasach ruchu i niewielu przejściach dla pieszych. Ostatecznie niepotrzebnie pokonałem kilka wzniesień, bo pomyliłem kierunki i chciałem dostać się w złe miejsce.
Dojechałem do punktu startowego Szlaku Czterech Rzek. Udało mi się porozumieć z obsługą obiektu (język angielski jest tu na jeszcze gorszym poziomie niż w Japonii) i dostać nową mapę szlaków. Plan tej wizyty to zdobycie brakujących pieczątek w paszporcie rowerowym, aby odebrać nagrodę grand slam za przejechanie wszystkich odcinków.
Ruszyłem na północ. Wiało przeraźliwie, ale przynajmniej przestało padać. Podróż po morzu mnie wyczerpała, więc jechałem mozolnie. Dostałem się do hotelu na godziny, które w Korei są najpopularniejsze i będą mi często towarzyszyć.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, rowery / Fuji, z sakwami, za granicą, wyprawy / Korea 2023

Dazaifu Tenman-gū

83.3304:57
Chyba się wypadało. Był pochmurny i wietrzny poranek. Ruszyłem najpierw do podnoszonego mostu na dawnej linii kolejowej. Tam Japończyk krzyczał przez megafon coś o rowerze, więc zrozumiałem, że trzeba go prowadzić. Potem przejechałem kawałek drogi na dawnej linii kolejowej, która jest obsadzona drzewami wiśni, ale byłem o jakieś dwa miesiące za późno. Dalsza droga była nudna. W kilku miejscach wkurzały braki infrastrukturalne, bo musiałem jechać na około przez brak skrzyżowań i jakichkolwiek znaków.
Dojechałem do chramu Dazaifu Tenman-gū. Objechałem go w poszukiwaniu jakiegokolwiek parkingu rowerowego. Było mnóstwo parkingów dla aut z naganiaczami zapraszającymi na wolne miejsca, ale ani jednego miejsca na rowery. Miałem się poddać, ale jak podejrzałem przez bramy, było tam ładnie. Zostawiłem rower przy stacji kolejowej i w końcu mogłem zwiedzić to miejsce. Ludzi było strasznie dużo.
Dojechałem do Fukuoki. Kolejne wielkie miasto, więc dzisiaj natury było niewiele. Znów nie mogłem znaleźć parkingu, bo hotel nie obsługiwał rowerzystów. Zostawiłem go w parkingu podziemnym. Tylko 100 jenów za dobę, co dawało przystępną cenę.

Kategoria Japonia / Fukuoka, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Saga

Festiwal w Yanagawie

101.7605:48
Padało w nocy. Poranek był pochmurny i duszny. Do tego pierwszy raz widziałem tak duży ruch na drogach. Jedynym wyjściem były niewygodne drogi wśród pól uprawnych. Złoty tydzień staje się coraz bardziej uciążliwy.
By wydostać się z kaldery Aso, miałem 3 drogi: wzdłuż rzeki, tunelem lub przełęczą. Wybrałem opcję najtrudniejszą, bo tunel był chyba tylko dla aut, a chciałem zobaczyć jakieś widoki, najlepiej z góry. Wjechałem na kawałek szutrówki pod kopalnią, która doprowadziła mnie do końcówki serpentyny. Panorama nie była tak ładna, jak ta z drogi na wulkan. Kusiła za to droga biegnąca po ścianie kaldery. Ogromny ruch jednak zniechęcał. Kontynuowałem podróż w dół z nielicznymi widokami spomiędzy drzew.
Na mapie zauważyłem drogę dla rowerów, która wyglądała na położoną na dawnej linii kolejowej. Tak też było, choć jakość miała typową dla japońskich chodników. Dalsza droga była mało ciekawa. Zacząłem spieszyć się, bo w prognozie były opady, a nawet zaczęło kropić. Opad powoli wzmagał się, że do celu dotarłem mokry, bo nie chciało mi się przebierać. W miasteczku zastałem festiwal. Po rzece pływała łódź ze sceną, na której były przedstawienia i występy muzyczne. Wokół odcinka rzeki stały stoiska z festiwalowym jedzeniem, więc zostawiłem bagaż w domu gościnnym i na kolację zjadłem trochę tych pyszności.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Fukuoka, Japonia / Kumamoto, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, setki i więcej

Kategorie

Archiwum

Moje rowery