W końcu przestało padać. Teraz będę narzekał na upały. Na razie było przyjemnie chłodno, choć wietrznie.
Przejechałem się przez olbrzymi targ handlowy. Przeróżnych azjatyckich towarów było tam bez liku. Szkoda, że nie mieli elektroniki, bo akurat szukałem przejściówki, żeby wygodniej ładować baterie. Do tego szukałem sklepu rowerowego, ale gdy już do jakiegoś trafiłem, to mieli przerwę obiadową. Ciężko się tu podróżuje.
Wjechałem na drogę wzdłuż wybrzeża. Nie wiem, gdzie zaczął się szlak, ale prowadził do Goseong-gun, najbardziej na północ wysuniętego powiatu w Korei Południowej. Trochę czasu mi zajmie dojechanie tam. Tymczasem wiatr wzmagał fale, które uderzały w skaliste wybrzeże. Było ładnie.