Było pochmurno, jakby zanosiło się na deszcz. Nic podobnego, bo po południu pojawiło się słońce i zaczęło grzać. Przynajmniej wiatr dawał odrobinę przyjemności.
Droga wzdłuż wybrzeża biegła dziś po wielu pagórkach. Wjechałem na szlak Gangwon i wbiłem kolejne pieczątki do paszportu rowerowego. Trafiłem nawet na szlak pieszy, który też ma swoje pieczątki.
Przejechałem przez wzgórza z drzewami bez liści. Okazało się, że w zeszłym roku przeszedł tamtędy wielki pożar (trwał ponad miesiąc) i zostały same kikuty. Nawet zrobili szlak po jednym z tych wzgórz, więc z ciekawości na niego wszedłem, a ostatecznie pokonałem całą pętlę.
Widziałem 5-kilometrowy szlak z rowerami szynowymi, dużo skał na wybrzeżu, wiele ptaków, budowę nowej linii kolejowej, kolejne drogowe absurdy i niewygody, i wiele, wiele innych.