Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Kluki

  90.96  05:39
Mocno wiało. Słońce pokazało się na chwilę, ale niebo na kilka godzin zdominowały chmury. Odnalazłem szlak EuroVelo 10, który połączył się z nieoznaczonym Szlakiem Zwiniętych Torów. Na moim odcinku miał nawierzchnię betonową.
Tuż przed Rowami szlak przepadł. Znalazłem stare oznakowanie R10, a potem również EV10. Wychodziło na to, że to dwa różne szlaki, mimo że wiele źródeł łączy je jako jeden szlak. R10 biegł starym przebiegiem, który pewnie wciąż nie był najwygodniejszy, jak opisałem to 11 lat temu. EV10 z kolei miał nowy przebieg. Nie było zbyt wygodnie. Stare, nierówno leżące płyty jumbo zdawały się mierzyć, by roztrzaskać rower na kolejnej nierówności. Źle się jechało. Nawet widoki w Słowińskim Parku Narodowym nie rekompensowały tej niewygody.
Objechałem jezioro Gardno, choć betonowe płyty jeszcze przez wiele kilometrów mnie męczyły zanim dotarłem do celu – miejscowości Kluki. Niestety Muzeum Wsi Słowińskiej było dziś zamknięte, ale zabudowę można podziwiać z ulicy. Odwiedziłem kolejną wieżę widokową i wjechałem na szlak, który ostatnim razem przyprawiał o zawrót głowy. Droga zarosła trawą, a do tego powstały kładki. Dziwi mnie, że wybudowano je odcinkami, ale przy obecnym stanie wody nie było źle, mimo że nadbałtyckie bagna są wyjątkowo mokre w odróżnieniu od reszty kraju. Zaczepił mnie nawet mieszkaniec Kluk, który oprowadzał swoich gości po szlaku.
Wydawało się, że niski stan wody pozwoli mi pokonać szlak żółty w kierunku Łeby. Guzik prawda. Pojawiło się kilka kałuż i błotnych odcinków, które przypominały mi o szlaku ze Szkocji, ale im dalej, tym było gorzej. Trafiłem na parę desek, ktoś wykorzystał znak drogowy jako kładkę, kilka szerszych bajorek wymagało większej gimnastyki. W końcu zostawiłem rower i poszedłem zbadać szlak. Z każdym metrem było tylko gorzej, nawet buty zamoczyłem, bo torfowisko pod nogami zachowywało się jak gąbka. Ogłosiłem porażkę. Po drodze udało mi się przekonać do odwrotu jeszcze dwójkę śmiałków, którzy pchali rowery po moim śladzie.
Wróciłem na szlak EV10, który zmienił nawierzchnię kilkakrotnie. Najwygodniejszy był leśny odcinek, który kiedyś tonął w tak paskudnym piachu, że był to najbardziej frustrujący etap tamtej podróży.
Dotarłem do Łeby. Szlak znów zdawał się omijać miasto, chociaż na drzewie w centrum zauważyłem odpadające oznaczenie szlaku R10. Plan na dzisiaj był krótszy ze względu na złe wspomnienia związane ze Słowińskim Parkiem Narodowym i wolałem zachować bufor czasu na ewentualne problemy. Już tradycyjnie wyszedłem na zachód słońca. Raczej ostatni taki, bo prognoza pogody się psuje, a i kolejny przystanek nie będzie w dogodnym do tego miejscu.

Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Trzeci dzień nad morzem

  131.87  07:09
Dzień zaczął się całkiem ciepło. Kontynuowałem jazdę po szlakach EuroVelo 10 i 13. Dużo lepiej zapamiętałem odcinek za Kołobrzegiem. Czasem lepiej nie wracać do czegoś, z czym wiąże się dobre wspomnienia. Dlatego tak trudno mi jest wrócić na Islandię, o której myślę od niemal dziesięciu lat.
W Ustroniu Morskim wyznaczyli wariant alternatywny, zalecany latem. Nie dziwię się, bo było wąsko, a już teraz nawet garstka pieszych sprawiała trudności w poruszaniu się, nie mówiąc o jeździe. Potem było dużo różnych dróg, najczęściej starych, zniszczonych, wąskich, źle zaprojektowanych. Najgorzej było chyba z Mielna do Darłowa.
Wiatr miał mi dzisiaj pomagać, ale wiało z innych kierunków niż w prognozie. Za Darłowem były betonowe kratki, które mocno się postarzały. Wjechałem też na Szlak Zwiniętych Torów, ale asfalt leżał jedynie na niewielkim odcinku. Mimo to może kiedyś przejadę większą część szlaku.
Do Ustki wiodła ostatnia droga na dziś. W mieście szlak gdzieś przepadł, choć oznakowanie całej trasy jest czasami tak słabe, że muszę się posiłkować mapą. Po raz kolejny poszedłem obejrzeć zachód nad morzem.
Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / pomorskie, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Początek Velo Baltica

  137.19  07:27
Aby oficjalnie rozpocząć trasę, musiałem dostać się do Świnoujścia. Niestety szlak biegnący południową stroną wyspy, którym kiedyś jechałem, został odcięty przez budowę ekspresówki. Na samą krajówkę nie chciałem się pchać. Pojechałem po szlaku Velo Baltica. Niestety trafiłem na bandę pedalarzy, którzy zostawili rozum w domu i wjechali na wąskie drogi leśne. Kilkuset idiotów podzielonych na grupy, a w każdej z nich kilku pakujących mi na czołówkę. Ktoś wylądował w rowie, ktoś potrącił innego. Wciąż za mało, ale udało mi się wyjść z tego cało. Tylko gardło mnie rozbolało. Nie dziwię się, że kierowcy nienawidzą tej szarańczy.
Budowa drogi ekspresowej i restrykcje wokół terminalu LNG zmieniły przebieg szlaku, przez co drogi były niewygodne. Dotarłem do Świnoujścia. Prom kursuje teraz co pół godziny. Znalazłem się pod granicą z Niemcami, gdzie zaczynały się polskie odcinki szlaków Wokół Bałtyku (EV10) i Żelaznej Kurtyny (EV13), które mają wspólny przebieg i będą mi towarzyszyć przez kilka kolejnych dni.
Chciałem wsiąść do pociągu i skrócić sobie dystans do Międzyzdrojów, ale już nie było miejsc. Wróciłem po własnym śladzie i ruszyłem na wschód. Szlak znów zmienił przebieg, wymuszając kupno biletu wstępu do Wolińskiego Parku Narodowego. Leśny odcinek nie był zły, ale asfalt za parkiem okazał się tragiczny. Potem było całkiem wygodnie, bo powstały kilometry dróg dla rowerów. Województwo mocno doinwestowało w te szlaki. Przydałoby się jeszcze wyremontować stare drogi dla kaskaderów.
Temperatura wahała się od 12 do 14 °C. Przeszkadzał czołowy wiatr, który na otwartych odcinkach spowalniał. Dojechałem do Kołobrzegu. Chciałem odwiedzić molo, ale kasy były już czynne (zimą wejście jest darmowe), a nie było to jedyne molo na szlaku. Widok też nie był najlepszy, więc pojechałem do noclegu. Skuszony bliskością plaży, wyszedłem na spacer, by zobaczyć zachód słońca. Na tym odcinku widok na zachodzące słońce był zdecydowanie lepszy.

Kategoria kraje / Polska, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Morze dnia pierwszego

  118.92  06:35
Po jedenastu latach wracam na szlak wzdłuż wybrzeża. Do Szczecina dostałem się wczoraj, by wypocząć. Rano było zimno, ale mój licznik złapał tylko 11 °C. Drogi prowadzące poza miasto były dziwne. Znaki pojawiały się w losowych miejscach. W końcu wjechałem na szlak Wokół Zalewu Szczecińskiego. Szutry nie były tak złe, jak sądziłem. Najbardziej przeszkadzały ochotkowate, które w licznych chmarach wisiały nad drogą. Pod Goleniowem zboczyłem na niezbyt wygodne, leśne drogi, aby dostać się do krótkiego szlaku położonego na nasypie dawnej linii kolejowej. Do Wolina dostałem się po drodze z innej wycieczki.
Pierwotnie planowałem zatrzymać się pod Wolinem, ale baza noclegowa była bardzo mała i zdecydowałem się na Międzyzdroje. W ten sposób zobaczyłem morze, gdzie temperatura była odczuwalnie niższa, a wiatr wiał tak mocno, że aż założyłem dodatkową warstwę.
Mając dużo wolnego czasu, wybrałem się na spacer. Odwiedziłem szlak w Wolińskim Parku Narodowym i zobaczyłem zachód słońca nad morzem.

Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, z sakwami, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025

Po Poznaniu, część 85

  22.75  01:06
Wyszedłem trochę bez celu, trochę za sprawunkami. Po deszczu zrobiło się chłodno i parno. Jutro ruszam na majówkę. W dużej mierze po śladzie sprzed 11 lat.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Po Poznaniu, część 84

  29.61  01:30
Potrzebowałem ruchu, pokręciłem się bez celu po mieście. Była przyjemna temperatura, jakby po deszczu, choć nawet go nie widziałem w ciągu dnia.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Przekwitły Poznań

  23.12  01:10
Nie było mnie raptem tydzień w Poznaniu, a wszystkie śliwy przekwitły, ostatni migdałowiec miał resztki kwiatów, a wiśnie, które w tym roku zakwitły późno, zaczęły się sypać. Pokręciłem się tylko chwilę po mieście, by uchwycić odrobinę tej wiosny.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Chełm III

  36.45  01:57
Wyszedłem po południu, gdy pojawiły się chmury. Trochę wiało, więc odczuwalnie było dużo chłodniej. Przejechałem się po Chełmskim Parku Krajobrazowym, zahaczyłem o Bagno Serebryskie, które było na tyle suche, że dało się przejechać przez nie. Na koniec jeszcze szybka wizyta w Chełmie, gdzie kolejki do lodziarni ciągnęły się na długie metry.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Suche „Spławy” i „Dąb Dominik”

  93.51  04:24
Na niebie brakowało chmur, ale kilka pojawiło się, gdy w końcu ruszyłem w kierunku Poleskiego Parku Narodowego. Dojechałem do ścieżki „Spławy”. Cieszyłem się brakiem ludzi, ale okazało się, że zrobili sobie parking na kilkanaście aut tuż pod wejściem na kładki. Potem tylko musiałem się przeciskać z idącymi pod prąd. Tak jak wczoraj, było dużo ignorantów, którym jadaczka się nie zamykała. Na szczęście udało mi się dostrzec kilku mieszkańców tych bagien. Niestety ta wiosna jest bardzo sucha. Wody było mniej niż latem.
Na dzisiaj zaplanowałem tylko jeden szlak, ale spaliłem się na słońcu i stwierdziłem, że jutro nie będzie mi się chciało robić podobnej trasy. Ruszyłem do ścieżki „Dąb Dominik”. Rok temu trafiłem tam na przylaszczki. Najwidoczniej już wszystkie przekwitły, bo tym razem nie miałem szczęścia. Przespacerowałem się po szlaku przez wyschnięte bagna i dotarłem do lokalnej chatki z jagodziankami, które były ratunkiem w niedzielę. Dowiedziałem się, że ludzie widzieli na szlaku żmije i żółwie. Słońce chyliło się ku horyzontowi, więc pewnie wszystkie zmiennocieplne stworzenia się pochowały i dlatego ich nie dostrzegłem. Może innym razem. Wróciłem zanim się ściemniło.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Zaśmiecone „Czahary”

  69.85  03:32
Po nocnym deszczu zostało mnóstwo chmur, a temperatura zrobiła się nieco niższa. Ruszyłem tradycyjnie do Poleskiego Parku Narodowego. Na ścieżce „Czahary” było dużo głośnych ignorantów, a liczba śmieci przewyższała liczbę spotkanych stworzeń. Poziom wody był znacznie niższy niż zwykle, więc susza daje się we znaki.
Zachmurzenie zaczęło dominować na niebie, do tego pojawił się wiatr. Wróciłem, zahaczając o Chełmski Park Krajobrazowy, którego znikające lasy są wyściełane dywanami zawilców.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Kategorie

Archiwum

Moje rowery