Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

kraje / Polska

Dystans całkowity:116895.87 km (w terenie 10667.16 km; 9.13%)
Czas w ruchu:4733:36
Średnia prędkość:19.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:555595 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:219415 kcal
Liczba aktywności:1632
Średnio na aktywność:71.63 km i 3h 16m
Więcej statystyk

Styczeń 2023 (Fuji)

  178.38 
Krótkie przejazdy.
Kategoria rowery / Fuji, kraje / Polska

Ścieżka przyrodnicza „Olszynki”

  33.94  02:10
Rok temu spodobało mi się w Parku Narodowym „Ujście Warty”, więc był to dobry moment na powrót. Szkoda tylko, że jazda pociągiem zabiera aż 3 godziny w jedną stronę. Zniecierpliwiony wysiadłem na wcześniejszej stacji i wjechałem na szlak w Świerkocinie.
Droga nic się nie zmieniła. Jechało się nawet dobrze, tylko trochę wiało w twarz. Mogłem wystartować w Kostrzynie, ale nie było najgorzej. Bardzo mało miałem szczęścia do zwierząt. Masa kaczek, jeszcze więcej łabędzi (kilka niemych i mnóstwo krzykliwych), gęsi próbowały maskować się w trawach, chyba nawet spłoszyłem kormorana, a w szuwarach coś biegało.
Na stacji w Niwce skręciłem ku ścieżce przyrodniczej „Olszynki”, gdzie znajdowały się drewniane kładki prowadzące przez podmokły las. Nie zafascynowały mnie jednak tak bardzo, jak ścieżki w Poleskim Parku Narodowym. Może byłem tam o złej porze.
Wróciłem na szlak biegnący po wale. Zorientowałem się, że mam niedużo czasu do pociągu powrotnego. Następny był 2 godziny później i dodatkowo jechał o godzinę dłużej, więc zdecydowałem się przyspieszyć ku Kostrzynowi. Końcówka szlaku i tak nie przyniosła niczego nowego. Zobaczyłbym więcej, gdybym wyruszył w środku nocy.

Kategoria rowery / Fuji, kraje / Polska, dojazd pociągiem, Polska / lubuskie, terenowe, Park Narodowy „Ujście Warty”

Po mokrym śniegu

  6.01  00:24
Rozpadało się, ale takim brzydko mokrym śniegiem, że zaplanowałem przejechać się tylko przez moment po Szachtach. Czasem zarzuciło mną na śniegowych koleinach, ale bez wywrotki. Przynajmniej rower nie był cały w śniegu, jak na początku zimy.
Dostałem nowy licznik od Sigmy. Tym razem model 14.0. Jestem dość rozczarowany. O ile przyciski przestały wyglądać, jakby miały za chwilę odpaść, a ekran zyskał ramkę utrudniającą zarysowanie, to zmienili podstawkę, że do drugiego roweru potrzebuję kupić nową. Przynajmniej nadajnik sygnału współpracuje, to nie będę potrzebował kolejnego. Do tego usunęli wykres wysokości, licznik segmentów, ustawienia oszczędzania baterii, co przy większym wyświetlaczu jest karygodne. Funkcjonalnie wrócili do modelu 14.12. Pewnie w kolejnym modelu dodadzą funkcje z 14.16, a zepsują coś innego i tak koło zgniłego marketingu będzie się kręcić. Chciwość producentów nie zna granic.
Wyszedłem później na łyżwy, więc dołączam parę zdjęć ze spaceru po mieście.

Kategoria Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / Fuji

Do trzech lodowisk sztuka

  22.52  01:23
Padało chyba przez większość dnia. Potem czekałem, aż ulice przeschną i wyszedłem wieczorem. Zaplanowałem jedynie pojechać na łyżwy. Zajrzałem na Rynek Łazarski, gdzie przed świętami widziałem dekoracje świąteczne. Niestety spóźniłem się, bo nic nie zostało. Za to pod Międzynarodowymi Targami Poznańskimi było wciąż świątecznie. Tamtejsze lodowisko było jednak nieczynne. I tak za mocno wiało, żeby tam jeździć. Chwiałka miała brzydkie godziny otwarcia i nie miałem po co tam jechać, więc ruszyłem nad Maltę. Po drodze jeszcze rzuciłem okiem na postęp wykopków w centrum, trafiając na kolejne odkryte lodowisko na placu Wolności. Na Malcie było tłoczno, ale dobrze się jeździło.
Kategoria Polska / wielkopolskie, po zmroku i nocne, kraje / Polska, rowery / Fuji

Zbliżeniowy jabłkomat

  57.38  02:38
Wróciłem do Poznania. Prognoza pogody zapowiadała znośną jedynie sobotę. Musiałem pogodzić rower z innymi sprawami, bo jutro zakaz zarabiania pieniędzy, więc miałem tylko chwilę. Dawno mnie nie było na wschód od Poznania. Jakoś tak pojechałem, że wpadłem pod jabłkomat. W końcu można płacić zbliżeniowo, więc wziąłem coś na drogę i ruszyłem do domu.
Kategoria rowery / Fuji, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska

Zimowy ChPK

  49.14  02:34
Przedwczoraj sypnęło śniegiem, wczoraj przyszły roztopy, ale do dzisiaj drogi wyschły. Pojechałem z wiatrem na północ, gdzie zaskoczył mnie śnieg. Najwidoczniej roztopy tam nie dotarły. Kolejnym zaskoczeniem był wiatr ze wschodu, ale nie zmieniałem planu i wjechałem na drogę leśną. Tę rozwalili leśnicy podczas największej ścinki, jaką tam widziałem. Ledwo wyczyściłem rower, a znowu czeka go mycie. Spotkałem też spore stado łosi, ale szybko uciekły.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Wieża Ariańska

  63.35  03:39
Wypadało się, wróciła zima, temperatura spadła poniżej 0, ale drogi zdążyły wcześniej wyschnąć. Ruszyłem do Rejowca z planem wjazdu na żółty szlak ariański. Przynajmniej na jego część, bo cały ma ponad 60 km. Przywitało mnie grząskie błoto, ale nie lepiło się, więc trochę jadąc, trochę idąc, dotarłem do celu – grobiska ariańskiego. Jest to unikalny grób piramidalny, który niedawno przeszedł remont i przestał straszyć rozsypaniem się.
Kąpiel błotna rozgrzała mnie, więc drogę powrotną obrałem przez Krupe, gdzie zjechałem ze szlaku ariańskiego i przez Chełm wróciłem do domu. Ujemna temperatura zamroziła błoto przylepione do roweru, że chyba będę musiał czekać do kolejnych roztopów. Do tego wieczorem ma spaść śnieg.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Co przyniesie 2023?

  21.50  01:10
Zrobiło się jeszcze cieplej niż wczoraj, a ja miałem tylko zimowe ubrania. Poczekałem na wieczór z wyjściem i przejechałem się po okolicy, trafiając na kolejne zmiany.
To już dwunasty sezon moich rowerowych przygód. Na ten rok mam kilka pomysłów, takich jak Mazury, Saksońska Szwajcaria w Niemczech (a obok niej Czeska Szwajcaria), może Bieszczady, dawno też nie byłem na Słowacji, a po ostatniej wizycie w Górach Stołowych zostały mi do zobaczenia Błędne Skały. Z podróży dalszych już mam pewne rozważania, choć nie mogę się zdecydować. Czas pokaże.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek, Chełmski Park Krajobrazowy

Grudzień 2022 (Fuji)

  126.46 
Krótkie przejazdy.
Kategoria rowery / Fuji, kraje / Polska

Sylwestrowe Polesie

  95.99  05:14
Przyszło ocieplenie. Po śniegu w okolicy nie pozostał ślad. Postanowiłem odwiedzić mój ulubiony park. Było wietrznie i wiało z zachodu, a nie z południa, jak prognozowali, więc jazda była mozolna.
Pierwszy cel to oczywiście ścieżka „Czahary”. Po roztopach przybyło wody, ale nie sądziłem, że aż tyle. Już poprzedniej wiosny kładka przez bagna miejscami zapadała się, ale tym razem była to przesada. Z pozoru niewielkie podtopienie pogłębiało się do nawet 20 cm podczas przechodzenia. Dobrze, że miałem rower, to mogłem się na nim oprzeć i iść po krawężniku. Za to widoki były dużo ładniejsze niż latem.
Spacer po wietrznych bagnach mnie wychłodził. Rozgrzałem się w drodze do ścieżki „Dąb Dominik”. Miały być „Spławy”, ale nie miałem zabezpieczenia do roweru, by go zostawić na parkingu. Pewnie wyszło mi to na dobre, bo powitała mnie nieco szersza, ale pokryta śniegiem, lodem i śliskim mchem ścieżka. O ile w Górach Stołowych widziałem kładki podziurawione rakami niczym sito, tak w tym parku nie było nawet jednej dziurki. Może nikt się tego nie spodziewał (włącznie ze mną). Rower mnie stabilizował. Jeden plus, że żadna część kładki nie zapadała się pod wodę.
Pozostał długi powrót do domu. Niestety po zmroku. Wpadłem na nieplanowaną kąpiel błotną, sporo ulic mokrych od deszczu oraz wietrzną końcówkę, bo ostatecznie zaczęło wiać z południa. Przynajmniej skończyli remont kilku dróg, więc jechało się wygodniej.
Zwykłem robić podsumowanie roku w pierwszym dniu nowego sezonu, ale ponieważ dziś jest sylwester, to mam pewność, że to ostatni dodany wpis w 2022.
Ten rok był mniej rowerowy niż poprzedni, bo pokonałem zaledwie 12,7 tys. km na rowerze (10,3 tys. na samym gravelu). Wyprawą roku była oczywiście podróż przez Norwegię, podczas której pokonałem 3,3 tys. km na samym rowerze, docierając na zamglony Nordkapp. Poza tym wybrałem się na kilka innych wypraw i pracowakacji. Były to podróż wzdłuż Nysy i Odry polską stroną, która wpadła mi w oko podczas wcześniejszej wyprawy po stronie niemieckiej. W deszczu i upale jeździłem na pograniczu Śląska i Małopolski, zwiedzając okolice Bielska-Białej i Szlaku Orlich Gniazd. Potem wróciłem do Małopolski, by przejechać się wzdłuż Popradu i przy okazji objechać parę dawnych cerkwi. Z powrotu do Poznania także zrobiłem drobną wyprawę wzdłuż Wisły, odwiedzając Warszawę, Płock i Kampinoski Park Narodowy. Na zakończenie ruszyłem podczas mojej ulubionej pory roku w Sudety, by sfotografować góry w złotej scenerii.
Poza serią wypraw warto wspomnieć także kilka mikrowypraw i widokowych wycieczek. Między innymi dwie wizyty w Parku Narodowym „Ujście Warty”: w lutym oraz w marcu. Zajrzałem także do przepięknych Borów Tucholskich. Wiosnę spędzałem w Poznaniu i na Lubelszczyźnie, gdzie odkrywałem kolejne szlaki w Poleskim Parku Narodowym i wracałem do już poznanych. Zacząłem odkrywać ogrody japońskie w Polsce, odwiedziłem (choć nieco za późno) jedne z największych wrzosowisk w kraju, znalazłem kolejną ścieżkę po Puszczy Noteckiej.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe, Chełmski Park Krajobrazowy

Kategorie

Archiwum

Moje rowery