Wczorajsza wycieczka mnie wykończyła, więc zrezygnowałem z większych planów. Wybrałem się do Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Niebo było zachmurzone, ale z dużą dawką słońca. Najpierw wjechałem na coraz częściej przeze mnie wybierany zielony szlak przez Chełmski Park Krajobrazowy. Dobrze, że wczoraj się tam nie pchałem, bo chociaż kałuż na ulicach ubyło, to w lasach miałem slalom gigant. Już nie wspominając o błocie naniesionym przez ciężki sprzęt zajmujący się karczowaniem tych lasów.
W dalszej drodze na północ nie było nic ciekawego. Wiosna w końcu zaczęła śmielej ujawniać się. Miałem jechać nawet do Włodawy, ale po dotarciu do granic Sobiborskiego Parku Krajobrazowego zrezygnowałem z dalszego eksplorowania, bo leśne drogi nie nadawały się na jazdę moim rowerem. Co innego, gdybym miał MTB. Do tego niebo pociemniało, więc zdecydowałem o powrocie. Ruszyłem ku znanemu mi szlakowi
Green Velo, ale przejechałem tylko jego dwa kawałki, wracając ponownie przez niezbadany wcześniej leśny odcinek Chełmskiego Parku Krajobrazowego. Dystans wyszedł podobny do wczorajszego, ale od połowy drogi nawet nie czułem zmęczenia.