Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

terenowe

Dystans całkowity:41251.12 km (w terenie 9388.38 km; 22.76%)
Czas w ruchu:2197:51
Średnia prędkość:18.23 km/h
Maksymalna prędkość:71.10 km/h
Suma podjazdów:286433 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:120656 kcal
Liczba aktywności:496
Średnio na aktywność:83.17 km i 4h 34m
Więcej statystyk

Blue Velo oraz Trasa Pojezierzy Zachodnich

  130.35  06:42
Plan wpadł mi w oko przedwczoraj. Z rozsądku nie zrealizowałem go wczoraj, ale dzisiaj wszystko się udało. Pobudka w połowie nocy, aby tylko przygotować się i ruszyć pociągiem do Gryfina. 3 godziny później byłem na miejscu. Jeszcze w Kętrzynie świeciło słońce, ale potem pojawiło się całkowite zachmurzenie, a nawet duża mgła. W Gryfinie pogoda wyklarowała się i mgła zniknęła, choć zastąpiła ją niewielka mżawka. Do tego temperatura wynosiła zaledwie 3,5 °C. Dobrze, że zabrałem dwuwarstwowe rękawice, bo szybko je założyłem.
Pokręciłem się chwilę po pustym mieście i ruszyłem w kierunku domniemanego początku szlaku. Z mapy znalezionej przy drodze dla rowerów dowiedziałem się co nieco o szlaku. Blue Velo, prawdopodobnie w kontraście do Green Velo, to jeden ze szlaków województwa zachodniopomorskiego, oznaczony numerem 3. Na razie to nieco ponad 40-kilometrowy szlak z planem rozbudowy nawet do 1000 km. W większości został wytyczony po nasypie dawnej linii kolejowej, dzięki czemu jazda jest bardzo wygodna i relaksująca. Początek mnie urzekł, bo krajobrazy wyglądały, jakby czas zatrzymał się jesienią. Do tego równiutki asfalt i bezpieczne skrzyżowania z drogami, czego brak mnie gryzł na szlaku przez powiat nowosolski.
Piękne krajobrazy wzdłuż rzeki Tywy, mokradła, tereny zalewowe, jeziora, dużo ptaków. Świetna trasa dla miłośników natury. Niestety wygoda się skończyła, tak jak oczekiwałem. Przez parę kolejnych kilometrów szlak biegł po drogach leśnych, które nie były zbyt suche. Jechałem na kolarzówce i lekko zachlapałem ją błotem, choć nie było grząsko.
Szlak powrócił na tory. Niestety jakość drogi była miejscami koszmarna, przypominała mi o szlaku z Zieleńca do Połczyna-Zdroju. Zbyt cienka warstwa asfaltu została w wielu miejscach zniszczona przez korzenie. 16 kilometrów później to się skończyło. Na chwilę powróciła odrobina terenu, trochę dróg dla kaskaderów i dotarłem do Trzcińska-Zdroju. Ładne miasteczko, choć puste. Chwilę się pokręciłem i pojechałem do jedynego czynnego miejsca, żeby się ogrzać i zjeść – na stację benzynową. To miasto jest tak małe, że oferowali tam wyłącznie kiełbasę w bułce.
Blue Velo za mną. Przejechałem 43 km istniejącego szlaku, które powstały 3 lata temu i nie wiadomo kiedy i czy powstaną kolejne. Tymczasem zaraz za zakrętem znajdował się początek kolejnego szlaku – Trasy Pojezierzy Zachodnich, który został oznaczony numerem 20. Może początek to złe określenie, bo szlak biegnie od Odry do Miastka, co w tej chwili daje 340 km długości (420 km według niektórych źródeł). Miałem jednak przed sobą 36-kilometrowy w pełni asfaltowy odcinek położony na nasypie dawnej linii kolejowej. Zaraz za mną była rozkopana część, która pobiegnie gdzieś w kierunku Myśliborza, więc za parę lat będzie gdzie jeździć.
Ruszyłem ku zachodowi. Pojawił się wiatr, ale przynajmniej zniknęła mżawka, a temperatura skoczyła do 4,5 °C. Zachwyciła mnie jakość drogi, wyglądała na świeżo położoną. To jest prawdziwe odkrycie roku 2021. Humor mi dopisywał, krajobrazy podobały się, jechało się lekko i przyjemnie. Ach, będę polecał tę drogę i nie mogę się doczekać, aż połączą ze sobą kolejne miasta. Warto też tam wrócić, gdy krajobrazy się rozzielenią.
Jedynym minusem był krótki odcinek niewygodnej drogi dla pieszych i rowerów w Godkowie, ale rozeszło się po kościach. Dotarłem do końca szlaku. Zawiodłem się jednak, bo oczekiwałem zobaczyć most kolejowy, a okazało się, że był w trakcie prac remontowych. Pozwolenie dostali w 2016 roku, więc powinni wkrótce skończyć. Jedynie sfotografowałem most z daleka i ruszyłem na południe.
Wzdłuż drogi rozciągały się przepiękne widoki na rozlewisko Odry. Wiedziałem, że nie zdążę na wcześniejszy pociąg powrotny, więc jechałem niespiesznie. Trafiłem na jeszcze więcej terenu wśród leśnych kniei, ale było lepiej niż rano, bo drogi były suche. W końcu dotarłem do Kostrzyna. Znalazłem otwartą kebabownię, dzięki czemu w końcu porządnie zjadłem i pojechałem na pociąg. Dzisiaj spędziłem 6,5 godziny w pociągach, ale opłacało się. Dzień spędziłem świetnie, dobrze się bawiłem i mam nadzieję, że wkrótce odkryję kolejne atrakcje, które przynajmniej dorównają dzisiejszym.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubuskie, Polska / zachodniopomorskie, setki i więcej, terenowe, po dawnej linii kolejowej, dojazd pociągiem, rowery / GT

Zimowo ostatkowy atak wiatru

  69.25  03:39
Zapowiadają ocieplenie na nadchodzący tydzień, więc trzeba było pojechać gdzieś dalej. Nie miałem za dużo czasu, więc wypadło na peryferie Zielonki. Najpierw chciałem dojechać do Swarzędza, ale się zakręciłem w Poznaniu i tylko wydłużyłem sobie drogę. Potem w Swarzędzu wybrałem zły zjazd i trafiłem do Uzarzewa – po fatalnych drogach. Rower był cały biały od śniegu. Wyjechałem na drogę wojewódzką i musiałem się wrócić kawałek w kierunku Poznania (mogłem jechać przez las, ale szkoda mi było roweru na zasypanych śniegiem leśnych drogach). Żałowałem, że nie miałem ze sobą aparatu, bo krajobrazy za Wierzenicą były bardzo fotogeniczne, a niestety to był chyba ostatni taki dzień w zimowej scenerii.
Wiatr był dzisiaj silny i drogę układałem pod jego kierunek, ale coś poszło nie tak. Droga do Mielna, a potem do Poznania była koszmarnie mroźna, bo miałem cały czas pod wiatr. Porządnie przemarzłem, a na domiar złego w Poznaniu zaczęło zmierzchać i temperatura spadła do -5 °C. Mogłem jechać w zupełnie odwrotnym kierunku. Może wtedy byłoby lepiej.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Pierwszy śnieg

  9.04  00:45
W poniedziałek chwilę poprószyło, ale to dzisiaj spadł prawdziwy śnieg. Szkoda, że jutro już się roztopi. Tymczasem wyskoczyłem na chwilę, żeby się nacieszyć białym puchem. Ostatnim razem widziałem śnieg ponad półtora roku temu. Dzisiaj jechało się całkiem dobrze. Ruszyłem do parku Szachty, żeby chwilę się tam pokręcić. Kilka razy wpadłem w poślizg, choć bez wywrotki. Nie rozpędzałem się, żeby zanadto nie ryzykować. Zaplanowałem krótki dystans, bo szkoda mi było roweru. I tak co jakiś czas musiałem go otrząsać, gdy jechało się ciężko.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Dzień w Wielkopolskim Parku Narodowym

  74.01  04:12
Zapowiadał się ładny dzień, więc wziąłem dzień wolnego, aby spędzić go w Wielkopolskim Parku Narodowym. Przedpołudnie było chłodne i słoneczne. Ruszyłem do Wirów, aby dalej szlakami czerwonym i żółtym dojechać do Trzebawia. W Jarosławcu się zakręciłem i odrobinę wydłużyłem sobie dystans.
W Stęszewie wjechałem na szlak wokół Poznania, który poprowadził mnie do zachodniej części parku. Zaskoczyło mnie, gdy znalazłem się w Tomicach, przez które przejeżdżałem podczas poprzedniej wycieczki. Plan na dzisiaj wyznaczałem tylko palcem po mapie. Zrobiłem pętlę i wróciłem do Stęszewa. Szybki postój na kawę i ruszyłem dalej do parku.
Znalazłem się na drodze, którą jechałem na początku miesiąca. Niestety moje nadzieje na zobaczenie liści na drzewach nie spełniły się. Niemal wszystkie zdążyły opaść. To chyba definitywny koniec jesieni.
W Puszczykowie zjechałem na szlak wzdłuż Warty. Słońce zdążyło zajść, a temperatura spadła nawet do 2 °C, ale jechało się całkiem dobrze. Przede wszystkim miałem szlak cały dla siebie. Zrezygnowałem z Lasku Majońskiego i pojechałem prosto do domu. Szkoda, że tak późno zacząłem dzień, bo wtedy galeria zdjęć byłaby dużo bogatsza.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Wokół Rusałki

  22.11  01:12
Było chłodno, ale całkiem słonecznie. Wyskoczyłem na chwilę do zachodniego klina zieleni. Zaskoczyło mnie podziemne przejście przez tory tuż przy parku. Kiedyś były tam niewygodne szykany.
W parku objechałem Rusałkę. Jeszcze trochę drzew przyciągało uwagę. Chyba najbardziej klony. Słońce zaczęło się chować, więc nie spędziłem tam dużo czasu. W drodze powrotnej zauważyłem, że skończyli drogę dla rowerów na Grunwaldzkiej. Będę miał alternatywę dla Bukowskiej i Bułgarskiej. Przemarzłem w dłonie. Pora założyć cieplejsze rękawice.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Lasek Marceliński późną jesienią

  12.26  00:44
Wyskoczyłem na chwilę z aparatem. Chciałem zobaczyć, czy w Lasku Marcelińskim nadal gościła jesień. Nie zawiodłem się. Coraz słabiej, ale była widoczna. Zrobiłem krótką pętlę i wróciłem przed zmierzchem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Na chwilę do Lasku Marcelińskiego

  14.65  00:57
Dzisiaj bez narzekania. Po prostu pojechałem w przerwie od pracy do Lasku Marcelińskiego. Nadal jest tam ładnie. Zrobiłem dwa kółka po ścieżkach zasypanych liśćmi. Podczas powrotu przyświecało słońce.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Ostatki w WPN-ie

  29.23  01:37
Miało dzisiaj padać, a w tym tygodniu mam dużo na głowie, więc przesunąłem wolne. Prognoza się zmieniła, więc już standardowo oderwałem się od pracy w połowie dnia i wyskoczyłem szukać jesieni w Wielkopolskim Parku Narodowym. Najpierw asfaltami przez Luboń do Puszczykowa, a potem szlakiem przez park. Pokładałem nadzieję w parku, by zobaczyć resztki jesieni, ale zobaczyłem jej mniej niż sądziłem. Skończyła się szybciej niż w zeszłym roku. Przeważały kolory miedzi i brązu. Sfotografowałem, co wpadło mi w oko i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Lasek Marceliński jesienią

  28.52  01:36
Było chłodniej niż wczoraj. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego. Powoli robi się brzydko, choć nadal nie tak bardzo, jak rok temu. Objechałem park kilka razy, narobiłem mnóstwo zdjęć i ruszyłem do centrum. Planowałem pojechać na Cytadelę, ale zaczęła robić się szarówka, więc zrezygnowałem z dalszej jazdy i wróciłem Wartostradą do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Zielonka: geocaching – moje nowe hobby

  83.84  05:35
Zaplanowałem wycieczkę z Anią do Zielonki. Tym razem w terenie i to do serca puszczy. Gdy ruszyłem, było cieplej niż podejrzewałem. Cieszyło mnie to, bo utrzymywała się lekka mgła.
Pojechaliśmy Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio nim jechałem. Na początku zatrzymaliśmy się na poszukiwania. Ania przygotowała listę skrzynek geocache i zaczęliśmy się rozglądać za pierwszą z nich. Po kwadransie poszukiwań daliśmy sobie spokój.
Terenowy odcinek szlaku był całkiem jesienny, choć przeważały brązy. Do tego odcinki, które były kiedyś grząskie od piachu zostały ujeżdżone i można było wygodnie po nich przejechać.
Zorientowaliśmy się, że dotychczasowy dystans zajął nam za dużo czasu. Trzeba było się sprężać. W puszczy zatrzymaliśmy się za Florydą za kolejną skrzynką, ale poszukiwania kolejny raz spełzły na niczym. Do trzech razy sztuka. Kolejnej skrzynki szukaliśmy na opuszczonym cmentarzu ewangelickim. Tym razem udało się! Gdyby nie podpowiedź, szukalibyśmy w nieskończoność, ale wypatrzyłem charakterystyczne miejsce i znalazłem w nim moje pierwsze geocache. Znalezisko, choć symboliczne, przyniosło mi frajdę i chyba znalazłem nowe hobby.
Dojechaliśmy do Zielonki, serca puszczy. Zaczęło się ściemniać i wkrótce musieliśmy się zdać na latarki. Trakt Poznański, którym jechaliśmy, był dość mokry. Pojawiło się sporo kałuż i odrobina błota. Mgła zgęstniała, temperatura też spadła, a ja zacząłem odczuwać zimno. Wyjechaliśmy na asfalty i dalej prosto do Poznania. Ania wyglądała na zmęczoną. Chyba będzie ciężko ją ponownie namówić na teren. Ja wróciłem do domu głodny i przemarznięty, ale szczęśliwy, bo to była kolejna udana wycieczka. Jeszcze parę takich i uda mi się zrealizować plan na ten rok – 10 tys. km.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, terenowe, ze znajomymi, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery