Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2020

Dystans całkowity:893.65 km (w terenie 120.70 km; 13.51%)
Czas w ruchu:42:02
Średnia prędkość:20.11 km/h
Maksymalna prędkość:47.17 km/h
Suma podjazdów:3384 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:52.57 km i 2h 48m
Więcej statystyk

Ostatki w WPN-ie

29.2301:37
Miało dzisiaj padać, a w tym tygodniu mam dużo na głowie, więc przesunąłem wolne. Prognoza się zmieniła, więc już standardowo oderwałem się od pracy w połowie dnia i wyskoczyłem szukać jesieni w Wielkopolskim Parku Narodowym. Najpierw asfaltami przez Luboń do Puszczykowa, a potem szlakiem przez park. Pokładałem nadzieję w parku, by zobaczyć resztki jesieni, ale zobaczyłem jej mniej niż sądziłem. Skończyła się szybciej niż w zeszłym roku. Przeważały kolory miedzi i brązu. Sfotografowałem, co wpadło mi w oko i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Ostatki na Cytadeli

26.2001:19
Mam napięty tydzień, więc wyszedłem w połowie pracy się odstresować. Pojechałem do Cytadeli, by wykonać plan z niedzieli. Koszmarnie się jeździ po Poznaniu. Nowy, 100-metrowy odcinek pasa rowerowego w połowie ul. Głogowskiej stał się parkingiem. Do tego ruch po południu był prawie jak w godzinach szczytu.
Cytadela już nie zachwycała. Raptem na paru drzewach można było zawiesić oko. Nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie wciąż można zobaczyć ładne widoki. Kończą mi się pomysły, tak jak kończy się jesień.
Ruszyłem do domu Wartostradą, a potem jeszcze skręciłem na Szachty, ale jesień zdążyła się stamtąd zabrać. Koszmar. Moja ulubiona pora roku.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Lasek Marceliński jesienią

28.5201:36
Było chłodniej niż wczoraj. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego. Powoli robi się brzydko, choć nadal nie tak bardzo, jak rok temu. Objechałem park kilka razy, narobiłem mnóstwo zdjęć i ruszyłem do centrum. Planowałem pojechać na Cytadelę, ale zaczęła robić się szarówka, więc zrezygnowałem z dalszej jazdy i wróciłem Wartostradą do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Zielonka: geocaching – moje nowe hobby

83.8405:35
Zaplanowałem wycieczkę z Anią do Zielonki. Tym razem w terenie i to do serca puszczy. Gdy ruszyłem, było cieplej niż podejrzewałem. Cieszyło mnie to, bo utrzymywała się lekka mgła.
Pojechaliśmy Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio nim jechałem. Na początku zatrzymaliśmy się na poszukiwania. Ania przygotowała listę skrzynek geocache i zaczęliśmy się rozglądać za pierwszą z nich. Po kwadransie poszukiwań daliśmy sobie spokój.
Terenowy odcinek szlaku był całkiem jesienny, choć przeważały brązy. Do tego odcinki, które były kiedyś grząskie od piachu zostały ujeżdżone i można było wygodnie po nich przejechać.
Zorientowaliśmy się, że dotychczasowy dystans zajął nam za dużo czasu. Trzeba było się sprężać. W puszczy zatrzymaliśmy się za Florydą za kolejną skrzynką, ale poszukiwania kolejny raz spełzły na niczym. Do trzech razy sztuka. Kolejnej skrzynki szukaliśmy na opuszczonym cmentarzu ewangelickim. Tym razem udało się! Gdyby nie podpowiedź, szukalibyśmy w nieskończoność, ale wypatrzyłem charakterystyczne miejsce i znalazłem w nim moje pierwsze geocache. Znalezisko, choć symboliczne, przyniosło mi frajdę i chyba znalazłem nowe hobby.
Dojechaliśmy do Zielonki, serca puszczy. Zaczęło się ściemniać i wkrótce musieliśmy się zdać na latarki. Trakt Poznański, którym jechaliśmy, był dość mokry. Pojawiło się sporo kałuż i odrobina błota. Mgła zgęstniała, temperatura też spadła, a ja zacząłem odczuwać zimno. Wyjechaliśmy na asfalty i dalej prosto do Poznania. Ania wyglądała na zmęczoną. Chyba będzie ciężko ją ponownie namówić na teren. Ja wróciłem do domu głodny i przemarznięty, ale szczęśliwy, bo to była kolejna udana wycieczka. Jeszcze parę takich i uda mi się zrealizować plan na ten rok – 10 tys. km.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, terenowe, ze znajomymi, rowery / Trek

Pięćdziesiątka w pracy

52.0602:08
Musiałem oczyścić umysł i wyszedłem w połowie pracy na rower. Wiało z zachodu i tam też ruszyłem. Nie było najgorzej, słońce dawało trochę ciepła. Potem skręciłem na Kiekrz i starymi drogami wróciłem do centrum, a potem ku Wartostradzie, gdzie złapał mnie zmierzch. Straciłem 22 minuty na światłach i na przejeździe kolejowym, choć miałem wrażenie, że było tego znacznie więcej.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Zachód nad Wartą

48.2501:58
Zerkałem za okno w trakcie pracy i nie mogłem się powstrzymać. Wyszedłem wcześniej, żeby skorzystać ze słońca. Pojechałem do Rogalinka i zrobiłem pętlę wokół odcinka Warty. Złotą jesień można jeszcze w paru miejscach dostrzec. Słońce też ładnie przyświecało i było całkiem ciepło. W Poznaniu pojechałem Mostem Przemysła, żeby ominąć teren przez Dębinę. Na koniec dnia przejechałem się przez Luboń, bo czułem niskie ciśnienie w oponach, a na Kotowie była najbliższa pompka z manometrem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Wielkopolski Park Narodowy jesienią

46.2802:49
Łapania jesieni ciąg dalszy. Najpierw pojechałem do parku Szachty. Stało przed nim odrobinę mniej aut niż tydzień temu, choć nadal droga była zablokowana po samo skrzyżowanie. Potem odwiedziłem Luboń. Miałem jechać asfaltem, ale coś mnie podkusiło i wylądowałem w Lasku Majońskim, walcząc z tamtejszymi piaskami. Potem standardowo szlakiem wzdłuż Warty dostałem się do Puszczykowa. Widziałem ostatki złota na drzewach, ale też sporo zieleni. Dziwna ta jesień, doprawdy.
Wpadłem na pomysł odwiedzenia Osowej Góry. Podjazd nie sprawił większego problemu. Wspiąłem się na wieżę widokową i pomyślałem o zachodniej części parku. Jechałem tamtędy podczas wycieczki wokół Poznania. Dzisiaj było całkiem ładnie, ale dziwnie dużo czasu zajęła mi jazda, bo szybko zaczęło zmierzchać. Nawet przez chwilę zaczęło kropić. Zmieniłem plan i zamiast jechać do Stęszewa skręciłem w Łodzi na północ, jadąc prosto do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery