Mam napięty tydzień, więc wyszedłem w połowie pracy się odstresować. Pojechałem do Cytadeli, by wykonać plan z niedzieli. Koszmarnie się jeździ po Poznaniu. Nowy, 100-metrowy odcinek pasa rowerowego w połowie ul. Głogowskiej stał się parkingiem. Do tego ruch po południu był prawie jak w godzinach szczytu.
Cytadela już nie zachwycała. Raptem na paru drzewach można było zawiesić oko. Nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie wciąż można zobaczyć ładne widoki. Kończą mi się pomysły, tak jak kończy się jesień.
Ruszyłem do domu Wartostradą, a potem jeszcze skręciłem na Szachty, ale jesień zdążyła się stamtąd zabrać. Koszmar. Moja ulubiona pora roku.