Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

terenowe

Dystans całkowity:40403.10 km (w terenie 9114.54 km; 22.56%)
Czas w ruchu:2151:40
Średnia prędkość:18.23 km/h
Maksymalna prędkość:71.10 km/h
Suma podjazdów:283920 m
Maks. tętno maksymalne:130 (66 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:120656 kcal
Liczba aktywności:488
Średnio na aktywność:82.79 km i 4h 33m
Więcej statystyk

Wzdłuż Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej

  95.60  05:51
Zrezygnowałem z planu jazdy wgłąb Bieszczad. Nie widziałem w tym sensu przy braku złota na drzewach i obecnej pogodzie. Temperatura spadła mocno, skuwając lodem kałuże. Ruszyłem na zachód, trochę okrężną drogą. Na podjazdach mogłem się rozgrzać. Jeden podjazd był z zeszłego roku, gdy pokonałem go po zmroku. Potem skręciłem w boczną drogę gruntową. Kusił mnie Główny Karpacki Szlak Rowerowy, ale wydłużał on dystans, a teraz zorientowałem się, że jechałem jego kawałkiem.
Znalazłem się w dolinie Solinki. Droga wiodła po wielu niepotrzebnych pagórkach. Szkoda, że tunele w Polsce nie są powszechne. W Cisnej zorientowałem się, że jechałem wzdłuż Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Niestety byli po sezonie. Chyba to będzie plan na przyszły rok. Tymczasem przede mną był ostatni podjazd. Temperatura spadła do 1 °C, by po drugiej stronie zejść do zera, a momentami nawet niżej. Całe szczęście dotarłem do celu zanim zamarzłem. W Komańczy mają siarczanową wodę, prawie tak intensywną w zapachu, jak na Islandii.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / podkarpackie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Niejesień 2024, z sakwami

Góry Słonne

  90.45  06:00
Rozpadało się. Prognoza była dość optymistyczna, ale gdy się niespiesznie zebrałem, już tylko kropiło. Przeszkadzały kałuże. Ruszyłem do Kalwarii Pacławskiej, omijając niepotrzebne podjazdy, ale podjazdu do sanktuarium już nie dało się uniknąć. Wszystkie kramy świeciły pustkami.
Nie chciałem tracić wysokości, więc wjechałem na niebieski szlak pieszy. Początek zapewnił atrakcji, bo było dużo gliny lepiącej się do kół i butów. Potem szlak biegł przez bezdrzewny szczyt Żytne, na którym wiało okrutnie. W końcu wjechałem do lasów, nawet słońce czasem zaświeciło. Droga pięła się w górę. Poza ptakami dostrzegłem jedynie parę jeleni. Wydostałem się na drogę, ale ta biegła w dół. Znaleziony nieopodal skrót był w większości asfaltowy.
Dotarłem do słonecznej doliny. Musiałem odrobinę okroić mój plan, ale nie zrezygnowałem kompletnie z jazdy po Górach Słonnych. Niestety gdzieś źle skręciłem i przegapiłem jedną gminę, więc jeszcze tu kiedyś wrócę. Tymczasem temperatura, która za dnia nie rozpieszczała, zaczęła mocno spadać. Całe szczęście dystans po zmroku nie był duży. Minąłem nawet rozległą kopalnię ropy. Było ją czuć przez całą wioskę.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / podkarpackie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Niejesień 2024, z sakwami, po zmroku i nocne

W pogoni za jesienią

  116.69  06:59
Zbyt długo zbierałem się na tę wyprawę. Tylko nieliczne drzewa były pokryte liśćmi. Wczoraj dotarłem pociągiem do Rzeszowa, a dzisiaj ruszyłem do Przemyśla, do którego pierwotnie planowałem dotrzeć koleją. Poranne słońce pięknie oświetlało ostatnie ozłocone drzewa. Wiał silny, nieprzyjemny wiatr z południowego-zachodu. Ruch niewielki. Do pokonania miałem sporo górek. Wybierałem drogi tak, aby minimalizować konieczność zjazdów. Nawet trafił się las czy dwa z wciąż złotymi drzewami. Wpadłem na jedną drogę wojewódzką, ale był dziwnie duży ruch. Były oczywiście korki przed cmentarzyskami – na szczęście tylko dwoma. Skuszony szlakiem św. Jakuba, wpadłem do kałuży ukrytej pod opadłymi liśćmi. Na wielu leśnych odcinkach musiałem rower pchać, bo drogi rozjechane przez ciężki sprzęt nie nadawały się do jazdy, a stojąca woda kryła się wszędzie.
Gdy dotarłem do Przemyśla, było wciąż sporo dnia przede mną, a przynajmniej wieczoru. Ruszyłem do Medyki. Wpadłem na kilka dróg dla kaskaderów, kawał drogi jechałem po krajówce, a potem pojawiła się droga dla rowerów, chyba do samej granicy. W Medyce było już ciemno, więc zrezygnowałem z powrotu po szlakach biegnących po drogach terenowych. Wjechałem za to na drogę przez wioski, żeby uciec od zgiełku.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / podkarpackie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, z sakwami, wyprawy / Niejesień 2024

Alternatywny Chełm

  61.53  03:24
Nie było słońca, więc zrezygnowałem z planu ponownej wizyty w Poleskim Parku Narodowym. Wybrałem się na lokalny objazd jesieni. Budowa obwodnicy ograniczyła liczbę otwartych dróg, więc musiałem jechać drogą główną. Skierowałem się przez lasy do Zawadówki, potem przez Rezerwat Torfowisko Sobowice wróciłem do Chełma.
Słońce zaczęło przebijać się przez chmury. Odwiedziłem punkt widokowy na kopalnię kredy, a potem skierowałem się do Rezerwatu Bagno Serebryskie. Tam zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Było dużo wody (mimo to bród stał suchy) w kontraście do wszystkich innych bagien, które widziałem od wczoraj. Drugą niespodzianką była rozebrana platforma widokowa. Już ostatnim razem była w złym stanie.
Przejechałem się kawałek rowerowym szlakiem zielonym przez Chełmski Park Krajobrazowy, aby dostać się do grodziska, po którym do dziś pozostał kopiec otoczony fosą. Całość zarosła i raczej nie doczeka się zainteresowania w najbliższej przyszłości, bo tablica tam stojąca ma już 21 lat i niewiele można z niej odczytać.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, terenowe

Jesień na Polesiu

  90.55  04:13
Już tradycyjnie ruszyłem do Poleskiego Parku Narodowego, by przespacerować się po kilku szlakach. Jesienią jeszcze tego nie robiłem, więc była to idealna okazja. Poranek słoneczny, choć chłodny, potem pojawiło się zachmurzenie, które do późnego popołudnia przepadło. Zrobiło się niewielkie babie lato.
Odwiedziłem ścieżkę „Czahary”, gdzie zdążyli skosić część trzcin, a potem ruszyłem do Starego Załucza, by wejść na ścieżkę „Spławy”. Wykarczowali kolejne krzaki, ale pewnie chcą pozostawić bagienny charakter tej części parku. Kładki z wizyty na wizytę są w coraz gorszym stanie. Mijanie się z ludźmi idącymi „pod prąd” jest kłopotliwe. Zwłaszcza że było ślisko. Słońce przeszkadzało, ale trochę jesiennych widoków udało mi się wypatrzeć.
Planowałem odwiedzić jeszcze jedną ścieżkę, ale wieczór zbliżał się wielkim krokiem, więc ruszyłem w drogę powrotną. Mgły pojawiły się tylko w kilku nieckach, ale ruch i tak był znikomy.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, terenowe

Jesienne Promno

  121.72  07:19
Wczesna pobudka, temperatura na zewnątrz 9 °C, potem zrobiło się cieplej. Ania zaplanowała wycieczkę po Parku Krajobrazowym Promno. Nadal mało złota na drzewach, było kilka piaszczystych odcinków, w jednym miejscu musieliśmy się wracać, bo miejscowi poinformowali nas o zaoranej drodze. Ostatecznie nie wykonaliśmy całego planu przez zbliżający się zmierzch, ale taka dawka terenu była wystarczająca.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, ze znajomymi

WPN bez prądu

  44.18  02:31
Wyłączyli prąd, trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch tygodni, więc wyszedłem na rower. Przez Dębinę, wzdłuż Warty, aż do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Planowałem ustrzelić trochę światła, ale chmury mi przeszkodziły. Zresztą i tak było za późno na ładne światło. Przejechałem się kilkoma nowymi ścieżkami, trafiając zupełnym przypadkiem na wiadukty, które zapisałem sobie do odwiedzenia podczas polowania na parowóz, a potem wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy

Dzień przed deszczem

  54.84  02:55
Wyszedłem na krótko, aby wykorzystać dzień przed jutrzejszym deszczem. Było chłodno, ale słońce grzało. Pojechałem do Wielkopolskiego Parku Narodowego, tylko zapomniałem, że jesieni tam próżno szukać. Tam ona zawsze przychodziła późno. W Poznaniu przejechałem się jeszcze po Lasku Marcelińskim.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy

Podpoznańskie kasztany

  56.15  02:51
Wyszedłem poszukać jesieni. Pojechałem do Koninka, żeby rzucić okiem na aleje kasztanowe. Wpadłem na brzydkie drogi, a jesieniary biegały od drzewa do drzewa z reklamówkami wypełnionymi po brzegi kasztanami. W Poznaniu pokręciłem się jeszcze po Cytadeli i Grunwaldzie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe

Po Poznaniu, część 76

  39.26  01:58
Złapało mnie przeziębienie, więc wyszedłem dopiero, gdy poczułem się lepiej. Przejechałem się chwilę po mieście, trochę w poszukiwaniu jesieni. Jeździłem dłużej niż planowałem i wróciłem o zmierzchu. Powoli trzeba przerzucać się na pełne rękawice, bo było mi chłodno w palce.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe

Kategorie

Archiwum

Moje rowery