To nie tak miało być. Napadało tego białego paskudztwa. Wybrane drogi odśnieżyli, posypali solą i piachem. Mimo to pojechałem do centrum. Na Łazarzu mnie ściągnęło, ale bez wywrotki. Przejechałem się na Cytadelę. Na Sołaczu pomyślałem, by objechać Rusałkę. Jeszcze coś mnie wciągnęło do Lasku Marcelińskiego i wróciłem. Rower cały w śniegu i błocie.
