No to zaczynamy. Szósty sezon rowerowania. W sumie zacząłem go w poniedziałek, ale to tylko dojazd do pracy. Wczoraj zaspałem, więc plan dwudniowej wycieczki z noclegiem nie wypalił. Dzisiaj nie pozostało mi nic innego, jak pojechać pod wiatr i wrócić z nim.
Wiało z południowego-zachodu, więc w tamtym kierunku chciałem się udać. Przy stałej temperaturze -5,1 °C pojechałem w kierunku centrum, aby potem ruszyć na Buk. Aut było nawet niewiele, nawierzchnia sucha, więc mogło być idealnie. Czułem lekkie zimno w uda, bo założyłem spodnie bez windstoppera, ale po pewnym czasie poczułem, że zmarzło mi ucho. Planowałem objechać Jezioro Niepruszewskie, czyli w sumie niewiele mi zostało, ale nie mogłem sobie przypomnieć o jakiejkolwiek stacji benzynowej po drodze, więc odpuściłem i odbiłem na jakąś wieś, aby nie wracać po własnym śladzie. Po drodze wstąpiłem do galerii handlowej na zakupy, ale złapałem się za głowę. Ludzi było więcej niż przed świętami. Czy ja coś przespałem?
Rok 2016 przeplatał się wieloma sukcesami, choć skończyła się passa rokrocznego bicia całorocznego dystansu z wynikiem prawie 12,4 tys. km. Spróbowałem jazdy na
sztywnym widelcu, który później się wygiął i wróciłem do wygodnej amortyzacji. Wygrana w hakatonie pomogła mi w późniejszej realizacji wyprawy na Islandię. W marcu wybrałem się pod namiot, aby przetestować sprzęt, który powoli kolekcjonowałem do tej wyprawy. Potem jeszcze na urlop wybrałem się na południe. Odwiedziłem Czechy, Austrię i Słowację, a także moich legnickich znajomych. Zebrałem trochę doświadczenia i znalazłem się na Islandii. Spędziłem tam 27 dni (2 dni krócej niż planowałem przez 15-minutowe spóźnienie). Przejechałem ponad 2,8 tys. km wokół wyspy. Sprawiłem sobie nową zabawkę. GTS Sora stała się moim nowym ulubieńcem do tego stopnia, że spróbowałem pobić własny rekord jednorazowej wyprawy. Udało mi się to, bo przejechałem 457,2 km, o 33 km więcej niż wcześniejszy rekord, ale mierzyłem w 500 km. Teraz mogę zażartować, że będę się starał o 500 plus.
Co przyniesie bieżący rok? Mam cichy plan kolejnej wyprawy za granicą, ale jak zwykle nie będę zapeszał i wyjawię szczegóły w odpowiednim czasie. Może też uda mi się pobić jakiś rekord. Zobaczymy. Najwięcej wspomnień przynoszą spontaniczne decyzje.