Zamek w Muszynie otwierał się zbyt późno, bym mógł go obejrzeć po odbudowie. Ruszyłem na Słowację, by szlakiem wzdłuż Popradu dostać się do Piwnicznej. Było biało i chłodno, ale dzisiaj ubrałem się odpowiednio.
Po zjeździe zaczął się podjazd. Długi, ale droga była całkiem wygodna. Doprowadziła mnie do przepięknego widoku na Tatry. Potem była zabawa w terenie. Dużo błota zapychającego błotniki, trochę technicznych przejazdów i długi zjazd z widokiem na Pieniny. Zrobiło się chłodno, więc ominąłem kilka ładnych atrakcji.
W Szczawnicy wjechałem na szlak biegnący przez
Pieniny. Zaskakująco nie było zimno, mimo że cień skrywał całą dolinę. Po drugiej stronie przejechałem jeszcze kawałek Słowacji, potem w Polsce wjechałem na Szlak wokół Tatr. Wyasfaltowali polne drogi, po których szlak pobiegł, ale wieśniacy mają gdzieś czystość, więc drogi pokrywa warstwa ziemi i obornika, rozjeżdżana przez samochodziarzy. Szkoda, że zrobiło się tak szybko ciemno, bo widoki na wzgórzach musiały być piękne.