Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / wielkopolskie

Dystans całkowity:49243.82 km (w terenie 4300.78 km; 8.73%)
Czas w ruchu:2331:54
Średnia prędkość:21.06 km/h
Maksymalna prędkość:56.53 km/h
Suma podjazdów:208043 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:160092 kcal
Liczba aktywności:834
Średnio na aktywność:59.05 km i 2h 47m
Więcej statystyk

Sfotografowana wiosna

  29.78  01:31
Dzisiaj zabrałem aparat, żeby nacieszyć się urokami poznańskiej wiosny. Zapomniałem wczoraj ponarzekać na ludzi. Zrobiło się niebezpiecznie na drogach, bo nagle na rower wsiedli ci, którzy nie powinni. Dzisiaj na przykład dwoje dziadków wjechało pod prąd na pas rowerowy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Powrotna wiosna

  26.44  01:19
Wybory odbyte, więc wróciłem do Poznania. Zaskoczyła mnie wręcz upalna temperatura. Przynajmniej pył saharyjski powrócił i trochę przysłonił słońce. Wyszedłem na objazd po półtoratygodniowej nieobecności i był to idealny moment, bo rozkwitły wiśnie, a wiele innych drzew i krzewów zaczęło rozkwitać. Brakuje tylko kasztanów.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Wiosenny wiatr

  52.21  02:12
Jeszcze cieplej niż wczoraj. Pojechałem na wschód, mimo że wiało okrutnie. Wpadłem na kilka nowych dziwactw dla rowerów. Moim zdaniem to niegospodarny wydatek środków publicznych.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Szosa pod wiśnią

  28.03  01:14
Wyciągnąłem kolarzówkę, ubrałem się lżej i pojechałem na miasto. Jak przyjemnie się jeździ na szybkim rowerze. Odwiedziłem osiedle porośnięte kwitnącymi wiśniami, potem przejechałem się na Cytadelę i po Wartostradzie wróciłem do domu.
Powoli serwisuję mojego wyprawowego gravela. Prawdopodobnie będę musiał wymienić piastę, bo już coś strzela. Wymieniona raptem pół roku temu. Próbowałem to ustrojstwo rozkręcić, ale utknąłem na łożyskach maszynowych. Oglądałem poradniki z wymiany łożysk, ale co producent, to inny sposób montażu. Serwisy mają wolne terminy na przełomie kwietnia i maja, więc najwyżej w końcu zbuduję własny warsztat, który marzył mi się od wielu lat.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Kwiaty w chłodzie

  32.33  01:49
Nie padało, nawet wyszło słońce, choć wiało. Wyszedłem w objazd po kwiatach Poznania. Kilka razy pokropiło, ale przejechałem się aż po Cytadelę. Potem pokrążyłem chwilę po centrum i uciekłem przed granatową chmurą. Zdążyłem przed deszczem, ale nie padało długo.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Zgubiony, znaleziony

  29.98  01:33
Słońce wpadało przez okno, więc wyskoczyłem na krótką przejażdżkę po mieście. Nad Wartą zorientowałem się, że nie mam licznika. Nie wiem jak, ale wykręcił się i wypadł minutę wcześniej. Znalazłem go z paroma dodatkowymi rysami. Skoczyłem jeszcze na zakupy i chłodnym wieczorem wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Arboretum leśne w Zielonce

  71.89  03:53
Ochłodziło się. Ruszyłem na drugą stronę miasta. Nad Maltą był jakiś bieg. Wielcy biegacze zjechali się blachosmrodami i musieli zaparkować jak najbliżej trasy, przez co kilka ulic zostało kompletnie zablokowanych. Mogłem wybrać Wartostradę, bo woda już opadła.
Pojechałem pod Zielonkę, żeby obejrzeć działki, a skoro już znalazłem się pod puszczą, to nie mogłem do niej wjechać. Niestety piachy przypomniały mi, czemu nie lubię tych lasów. Dotarłem do serca puszczy, gdzie znajduje się arboretum. Zatrzymałem się na krótki spacer. Przez chwilę poprószył śnieg. Potem pojechałem przez Owińska, aby przedostać się przez Wartę i po nadwarciańskim szlaku wróciłem do Poznania.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Puszcza Zielonka, rowery / Fuji, terenowe

Wiosenny deszczyk

  36.39  02:04
Prognoza pogody zapowiadała deszcz, więc nie planowałem jechać daleko. Ruszyłem w objazd po poznańskich parkach. Najpierw standardowo przez Lasek Marceliński i zachodni klin zieleni, potem Cytadela, kawałek Wartostrady i na koniec Szachty. Deszcz złapał mnie kilka razy, ale chyba przed najgorszym zdążyłem wrócić do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kwitną

  27.37  01:24
Od początku tygodnia obserwowałem rozwijające się pąki kwiatów. Dzisiaj, choć późno, to wyskoczyłem z aparatem, żeby je sfotografować. Okazało się, że sporo z nich rozkwitło i pojawiło się wiele kolejnych. Zapachy kwiatów roznosiły się między uliczkami Poznania. Niestety prognoza na weekend zapowiada ujemną temperaturę, więc nie wiem, jak długo te widoki będą cieszyć.
Kupiłem narzędzia do ściągania kasety i odkryłem, że pękły dwie szprychy. Wymieniłem je, wyczyściłem zabrudzenia, ale martwi mnie chrupanie w łożyskach. Do tego stukanie w korbie nęka mnie od paru tygodni. Pewnie czekają mnie kolejne wydatki.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Łódź

  107.07  05:28
Wczoraj dostałem się do Łodzi. Brzydkie miasto. Murale zasłonięte szmatami reklamowymi, przejścia dla pieszych chyba wymagają użycia młotka w celu aktywacji, inne włączają zielone na 3 sekundy, psie odchody na chodnikach, śmieszki różnej jakości. Przespacerowałem się po Piotrkowskiej. Smród, hałas z dyskotek i ulicznych libacji, natrętni ludzie. Nie polecam tego miasta nocą. Dużo lepiej prezentuje się za dnia.
Ruszyłem rano w objazd po kilku miejscach, które wybrałem na chybił trafił. Duuużo budynków z cegły: w ruinie i odnowionych, w trakcie wyburzania i remontowanych. Do tego tory. Były chyba wszędzie. Zastanawiam się, czy nie dodać w tym wpisie kategorii po dawnej linii kolejowej, bo mogłem nieświadomie po którejś przejechać.
Znalazłem się ponownie na Piotrkowskiej, tym razem za dnia. Nadal drażnił smród papierosów, ale przynajmniej był spokój. Mnóstwo pięknej architektury. Idealne miasto dla kompozycji symetrycznych. Na koniec odwiedziłem Manufakturę, która – mimo niedzielnego zakazu – przyciągała rzesze ludzi.
Ruszyłem z wiatrem. Skończyły się koślawe śmieszki, zaczął armagedon na ulicy Rąbieńskiej. Według znaków czeka ją w tym roku remont. Ciekawe, jaki cel ma wydawanie pieniędzy na takie znaki. Na pewno nie poprawiają jakości dziur.
Nie chciałbym mieszkać w tym mieście. Miałem nieprzyjemność spotkać wielu frustratów. Zostałem spryskany płynem, zepchnięty na łuku, do tego widziałem masowe łamanie przepisów. Chyba frustrują ich błędy życiowe, że zamieszkali na Wygwizdowie i muszą spędzać połowę dnia za kierownicą.
Im dalej od Łodzi, tym mniej spotykałem tych wieśniaków. Zaliczyłem trochę terenu, trochę spokojnych dróg. Dotarłem do Uniejowa, robiąc dłuższy dystans, bo mój plan wiódł przez przeprawę promową, ale nie darzyłem zaufaniem tej opcji. Wjechałem na wał przeciwpowodziowy, po którym biegła droga gruntowa. Czasem lepsza, czasem gorsza. Ciągnęła się przez 25 km. Przeprawa promowa nie wyglądała na czynną, więc miałem dobre przeczucie ją ominąć. Wiatr zmienił się w boczny. W Kole dojechałem do dworca, gdzie wsiadłem do pociągu. Musiałem wybrać wolniejszy, bo Intercity miał zajęte miejsca dla rowerzystów. Pewnie znowu ktoś przepłacił, byle móc usiąść.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / łódzkie, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe

Kategorie

Archiwum

Moje rowery