Wyskoczyłem późno, ale jeden sklep rowerowy był jeszcze otwarty, więc go odwiedziłem. Nie mieli kompletu śrub, ale znalazła się jedna sztuka. Teraz chyba wszystko trzeba kupować przez internet.
Kolzwer205, coraz więcej udziwnień w tych rowerach, każdy model inny od poprzedniego, a części trzeba gdzieś magazynować. Marecki, ja 2 lata temu oddałem rower do jednego serwisu, by wymienili linki, to mi wsadzili do klamkomanetek takie z łebkami od MTB i potem miałem kłopoty z blokowaniem się hamulca. Trollking, dokładnie. Rower to nieustanne przygody :P
Mój sprawdzony serwis rowerowy też ma zasadę, że zamawia to, co na pewno się przyda (a jest tego sporo), a reszta jest na zamówienie. Poniekąd to rozumiem, bo w czasach, gdy grupy osprzętu zmieniają się w zastraszającym tempie, do tego dochodzą jeszcze te chore elektryki, nie ma sensu pakować kasy w coś, co może zalegać. Kiedyś było prościej :) No ale dobra, śruby powinien mieć każdy sklep.
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.