Ostatnio jest piekielnie gorąco i nie mam sił przez ten upał. W Japonii było podobnie, choć tam
w sierpniu jeździłem tylko w pochmurne dni.
Ruszyłem wieczorem z aparatem, żeby sfotografować słoneczniki, które kilka dni temu znalazłem pod Kórnikiem. Było nadal upalnie, gdy ruszałem. Po dotarciu na miejsce okazało się, że właściciel miał dość wandali, którzy niczym dziki niszczyli jego plony. Ogrodził całe pole elektrycznym pastuchem. Trochę późno, bo straty były zauważalne.
W Kórniku pojawił się cień i temperatura w końcu zaczęła spadać. Zrobiło się przyjemnie. Trafiłem na dużo barierek informujących o niedzielnym triathlonie. Pojechałem w kierunku Mosiny, aby przedostać się przez Wartę, a następnie pojechać prosto do domu.